83.

34 2 0
                                    

Minęło parę tygodni. Carlos bardzo się cieszy, że mieszka już z Narzeczoną. Chcą zaplanować ślub jak tylko Alice wyzdrowieje. Póki co dziewczyna jest jeszcze w szpitalu. Logan dzień w dzień jest przy Niej. Nie chcę jej opuszczać. Dustin przyjaciel chłopaków postanowił ich odwiedzić.. Szczególnie chciał zobaczyć się z Kendallem. Ponieważ to za Nim stęsknił się najbardziej. Telefon Belli już od samego rana zasypywał ją wiadomościami.  W końcu dziewczyna postanowiła zobaczyć, kto ją tak męczy od paru godzin. Była to Camille która usilnie próbowała połączyć się z Bellą. 

- Wreszcie odebrałaś! - w słuchawce było słychać krzyk Camille.

- Przepraszam, ale spałam. - przeciągnęła się. - O co chodzi? 

- Cameron Moon przeprowadzi z Tobą wywiad o 9 bądź jutro u Nas o 7. 

- Jasne. - wzruszyłam ramionami. 

- Radzę Ci się nie spóźnić.. Bo Gold, się może zdenerwować. 

- Gold? - uniosłam brew. - Powiedziałaś Gold? 

- Nie łap mnie za słówka, mam dużo rzeczy do robienia.. Tutaj piszę, tam dzwonię przemęczenie mi się objawia. 

***

- Kochanie rozmawiałem z lekarzem. Twój stan zdrowia się polepszył, więc możesz wrócić do domu ale musisz przestrzegać diety i innych rzeczy. 

- Świetnie! - ucieszyła się. - Mam dosyć tej szpitalnej atmosfery. Czuję się lepiej i ciesze się, że spędzę z Wami czas. 

- Ja pójdę po wypis i możemy się zbierać. - Logan wyszedł ucieszony.

Dziewczyna ucieszyła się, że może opuścić mury tego więzienia. Tak czuła się tutaj jak w więzieniu nie miała ochoty przebywać tutaj dłużej. Jak Logan wrócił z wypisem Żona od razu uprzedziła Logana, że następnym razem nie chcę przebywać w tym szpitalu, bo jest tutaj nie miło. Logan zapewnił ją, że następny szpital jaki odwiedzi to przy chwili porodu.

- Obiecuję, że nie wrócisz tutaj. - Logan zaparkował samochód obok garażu.

- No ja mam taką nadzieję. - Alice odpięła pasy i wysiadła z samochodu. - W końcu. Jestem w domu. Cieszę się. 

- Wróciłem. - krzyknął Logan. 

- Czerwony dywan chciałeś? - zapytał ze śmiechem James.

- Nie dziękuję. - odpowiedziała Alice. - Ale dobre śniadanie to bardzo chętnie. 

- Alice! - krzyknęła Scarlett. - Pięknie wyglądasz. 

- W końcu jestem w domu, i mogę odpocząć. 

- Cześć! - przytulił się Carlos. - Jak tam Maluchu? - spojrzał na brzuch dziewczyny. 

- Kruszynko. Ciocia się nie może doczekać. - Scarlett podeszła do Carlosa. 

- Zastanawiam się nad powrotem do szpitala. - skomentowała Alice. 

- Sophia Scarlett Henderson. - powiedziała Scarlett. - Kruszynka. - uśmiechnęła się do Alice. 

- Poczekajmy chwilę.. - powiedział Carlos. - David Carlos Henderson. - mrugnął do Scarlett. 

- Wiecie, chyba ja i Logan powinniśmy wybrać imię dla dziecka.

Logan poprosił domowników aby pomogli mu przy śniadaniu, chciał zrobić przyjemność Alice która dopiero co wróciła ze szpitala. I nie wiedział na jak długo będzie mógł Sobie pozwolić na tą przyjemność przebywania z Żoną w domu i budzeniu się przy Niej codziennie rano. Gdy na stole pojawiły się kanapki, gofry, naleśniki, owoce i warzywa oraz przeróżne soki i inne płyny Alice zeszła na dół.

Wierzę w uczucia, nie słowa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz