XIV

2K 80 4
                                    

-Co się dzieje?-spytałam kiedy dotarłam na podwórko przed przyczepą Jughead'a. Chłopak zwołał zebranie Serpents co mnie odrobinę zdziwiło gdyż ostatnie było wczoraj.

-Coś dzieje się w Riverdale-oznajmił od razu Jug.

-Czyli nic nowego-wywróciłam oczami

-Razem z Betty znaleźliśmy ciała w lesie. Ciała Diltona Doiley'a i jego przyjaciela Bena Button'a.

-Co im się stało?-zmarszczyłam brwi.

-Jak już mówiłem, ich ciała znaleźliśmy w lesie. Mieli fioletowe usta, a obok nich były kielichy. Najprawdopodobniej z trucizną przez ktorą umarł Dilton. Ben natomiast jest w szpitalu.

-To Northsider-syknął Sweet Pea- Co oni nas obchodzą?

-Człowiek to człowiek palancie-wywróciłam oczami.

-No tak. Przecież spotykasz się z jednym z nich. To zdrada dla Serpents-warknął Sweet Pea

-Nie zapominaj że bzykałeś Northsiderke na boku, a Jug się z jedną spotyka!-wstałam i podeszłam do chłopaka

-Racja, spałem z nią. I było zajebiście.

-Nie musisz mi się zwierzać ze swoich seksualnych doświatczeń-uderzyłam go w policzek i odwróciłam się idąc powoli w przeciwną stronę.

-Daj mi dokończyć skarbie-zaśmiał się- I tak jest w tym słabsza niż ty-automatycznie zatrzymałam się i znów podeszłam do debila.

-Okej, słuchaj głupia, obrzydliwa, chodząca poligamiczna wenero!-szturchnęłam go w tors palcem- Nie waż się w ogóle mówić o naszym życiu seksualnym! Teraz jestem z Reggiem i jest mi z nim bardzo, ale to bardzo dobrze. Więc powiem raz i wyraźnie-pociągnęłam go za kurtkę i przybliżyłam się do jego ucha-Odpierdol się ode mnie na zawsze.

-Wiesz co?-powiedział już nie uśmiechnięty chłopak- Jesteś zwykłą szmatą! Wskakujesz do łóżka każdemu napotkanemu kolesiowi. Jesteś nic nie warta!- moje oczy zaszły łzami. Nie wiedzialam że będzie zdolny powiedzieć coś takiego. Widocznie go nie znałam...

-Przesadziłeś-usłyszałam jeszcze głos Topaz zanim pobiegłam w przeciwnym do nich kierunku.

Jako że do mojego domu było 10 minut drogi znalazłam się tam bardzo szybko. Szybko weszłam do środka i trzasnęłam drzwiami po czym zsunęłam się po nich plecami. Usłyszałam pukanie do drzwi.

-Idź sobie Toni-wyłkałam

-To nie Toni-do moich uszu dotarł męski głos tak dobrze mi znany...

Wstałam z podłogi i otworzyłam drzwi. Ujrzałam twarz mojego chłopaka na której widniał uśmiech. Jednak zaraz radość zastąpiło zmartwienie.

-Co ci się stało-szybko przeszedł przez próg przytulając mnie do swojej klatki piersiowej-Madison-wyszeptał kiedy zaczęłam łkać w jego ramie.

-On...-pociągnęłam nosem-P-Powiedział że j-jestem szmatą-mocniej zapłakałam.

-Kto?-gładził mnie dalej po plecach Reg

-S-Sweet Pea.. Może m-może on ma racje

-Hej!-odsunął mnie od siebie delikatnie i spojrzał głęboko w oczy.-Jesteś najcudowniejszą osobą jaką poznałem i nie pozwole żeby ktoś cię wyzywał-Uniósł moją brodę tak abym popatrzyła na niego.-Nie myśl tak nawet-pocałował mnie krótko w usta

-D-dziękuje że jesteś-znów go przytuliłam.

-A teraz pójdziemy do ciebie do pokoju i opowiesz mi wszystko po kolei i na spokojnie,dobrze?-pokiwałam głową twierdząco




She's Dangerous | RiverdaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz