CASSIE
Mijały kolejne godziny mojej udręki na jakże kochanej lekcji chemi w moim liceum. Jasper siedzący w ławce za mną co chwila pstrykał długopisem, a jego przyjaciel Nath tak długo jeździł ołówkiem po kartce, że jego dźwięk zaczynał mnie denerwować.
- Więc chyba możemy sprawdzać skoro Panowie Jasper i Nathaniel postanowili zrobić nam w ostatniej ławce koncert. - odezwała się nasza nauczycielka - Więc jakie jest rozwiązanie panie Folly?
- Em... Mi wyszedł dwutlenek węgla.
- A to ciekawe zwłaszcza, że miałeś obliczyć wartosciowość kwasu siarkowego.
Po klasie przeszedł śmiech a Jasper uśmiechnął się zadziornie.
- Chyba przeczytałem złe zadanie.
Ich wymiana zdań trwała dobrych kilka minut i została przerwana dopiero przez dzwonek na przerwę.
Chłopaki od razu pochwycili swoje torby i wybiegli na korytarz, a ja z dziewczynami wstałyśmy ze swoich miejsc, spakowałyśmy wszystkie rzeczy i szybkim krokiem wyszłyśmy z sali.
Jak zwykle ruszyłyśmy do naszego miejsca, którym był klub sportowy. Czekali tam na nas już chłopcy rozłożeni na miękkich pufach, fotelach i kanapach.
- Przesuń się Jay bo nie mam gdzie usiąść. - trąciła brata stopą Jennifer.
- Ty nie musisz siedzieć. Możesz stać. Cass siadasz? - zaproponował mi i lekko się odsunął.
- Dzięki. - powiedziałam i zajęłam miejsce pomiędzy jego nogami, a oparciem kanapy.
Pozostałe dziewczyny też już zajęły sobie jakieś miejsca.
Kilkoro pierwszoroczniaków którzy akurat przeszli obok posłało nam dosyć dziwne spojrzenie. W sumie im się nie dziwię. Będąc w ich wieku i widząc grupę prawie dorosłych ludzi zachowujacych się jak dzieci pewnie zareagowała bym tak samo.
- Chłopcy. - podszedł do nas trener ich drużyny.
- Tak? - zapytali prawie równocześnie.
- Najprawdopodobniej już dziś do drużyny dołączy nowy chłopak, chciał bym żebyście go dobrze przyjęli. Zrozumiano?
- Tak jest.
Mężczyzna odszedł pozostawiając nas samych.
- Mam nadzieję, że tym razem przyjdzie ktoś dobry, a nie znowu jakiś cienias.
- No powiem ci Jasper jeśli chcesz kogoś dobrego do drużyny to trener ci takowego nie znajdzie. Chyba, że stanie się cud.
- Owen, pamiętasz tego małego w okularach niczym Harry Potter?
- Trudno go zapomnieć. - odpowiedział chłopak o błękitnych końcówkach.
- Oby to nie był drugi on bo nie wyrobię. Musiał bym biegać za dwóch.
- Oj uważaj bo się zmeczysz panie kapitanie. - skomentowała Caroline siedząca obok mnie.
- Ha. Ha. Ha. - zaśmiał się sarkastycznie.
- Może tym razem stanie się cud. - odezwał się Niall.
Chłopcy posłali blondynowi zdziwione spojrzenia, a on tylko wzruszył ramionami.
- Cass. - poczułam jak Jay tracą mnie lekko w ramię.
- Hm?
- Robisz coś dzisiaj wieczorem?
- W zasadzie miałam jedynie oglądać Netflixa i jeść. Coś się stało?
- Em...
- No dawaj Jay! - krzyknął Nath i rzucił w niego kulką papieru.
Brunet tylko pokręcił głową, wstał i wyszedł nie odzywajac się do nikogo.
- Stary, nie łam się! Tylko żartowałem!
- Zawsze uważałem, że jest zbyt nerwowy.
- Justin. - powiedziałam poważnie dając mu do zrozumienia by przestał.
- No dobra, dobra.
Nasze rozmowy przerwał znienawidzony przez wszystkich dźwięk dzwonka.***
- Ile to jeszcze potrwa? - zapytałam cicho Jennifer siedzącej obok mnie.
- Zdecydowanie za długo.
- Dokładniej?
- Dwadzieścia minut.
- Nie przeżyję. Umieram.
- Mam pomysł. - jej reka natychmiast wystrzeliła w powietrze- Prze pani.
- Tak?
- Źle się czuję. Mogę iść do higienistki?
- Nie wydaje mi się żeby coś było nie tak.
- Strasznie kręci mi się w głowie i jest mi nie dobrze.
- W takim razie w porządku. Cassie idź z nią.
Dziewczyna puściła do mnie oczko po czym obie wstałyśmy i wyszłyśmy z klasy.
- Chodź. - pociągnęła mnie za rękę w stronę łazienek.
Po drodze mijaliśmy pokój nauczycielski. Zatrzymałyśmy się na chwilę by przyjrzeć się chłopakowi rozmawiającemu z trenerem koszykówki.
- Myślisz, że to ten nowy?
- Czy ja wiem...
Nagle chłopak spojrzał na nas i się uśmiechnął.
- Coś się stało dziewczynki? - odezwał się Pan Ramos.
- Wie Pan czy higienistka jest u siebie w gabinecie?
- Chyba tak. Cassie mogę cię prosić na chwilę?
Jennifer skinęła na mnie lekko głową bym poszła.
- Jasne.
- Będę czekać do końca lekcji w łazience.
Podeszłam do nauczyciela, a moja przyjaciółka zniknęła za zakrętem.
- Cassie, mogła byś pójść po Jaspera? Chciał bym aby jako kapitan pierwszy poznał nowego członka drużyny
- J-Jasne.
Chłopak wcale nie wyglądał źle. Ba. Wyglądał świetnie, jeśli gra tak samo dobrze jak wygląda to szybko może przejąć miejsce Jaspera.
Ruszyłam spowrotem do klasy, a gdy nauczycielka mnie zobaczyła zmierzyła mnie chłodnym spojrzeniem.
- Jasper, pan Ramos cię prosi.
- Jasne. - chłopak wstał i podszedł do mnie.
- Gdzie Jennifer?
- Została w łazięce, nagle potrzebowała toalety.
- W porządku.
Oboje z chłopakiem wyszliśmy z klasy i ruszyliśmy do pokoju nauczycielskiego.
- Dzień dobry trenerze. Co się stało?
- Muszę Ci kogoś przedstawić. Wejdźcie do środka.
Wykonaliśmy polecenie, a gdy Jasper zobaczył nowego członka drużyny jego źrenice lekko się powiększyły.
- Hej. - wyciągnął w jego stronę dłoń chłopak. - Jesteś kapitanem, prawda?
- Tak. - odpowiedział mu z zadziornym uśmieszkiem- A ty jesteś...
- Shawn.
Potrząsneli lekko swoimi dłońmi po czym je puścili.
Nowy miał kręcone, kasztanowe włosy, brązowe oczy i cudowny, czarujący uśmiech. Już widzę jak będą reagować na niego dziewczyny. Ubrany był w zwykłą, czarną koszulkę oraz spodnie i skórzaną kurtkę tego samego koloru. Na nogach miał czarne buty, które w żaden sposób nie przypominały adidasów noszonych przez resztę chłopaków.
W zasadzie miałam na sobie coś podobnego, czarne, średnio wysokie buty z lekko zadartym noskiem.
Na jego prawej dłoni zauważyłam sygnet i tatuaż przedstawiający chyba jaskółkę.
- To przychodzisz dzisiaj na trening, czy wolisz zacząć od jutra? - zapytał Jaser.
- Mogę przyjść dzisiaj.
- To widzimy się przed trzecią w szatni.
- Jasne.
Zabrzmiał dzwonek zwiastujacy zakończenie ostatniej na dziś lekcji.
- Dobrze chłopcy. Jasper, masz jeszcze jakieś lekcje?
- Jeszcze jadną.
- To może Cassie. Pokażesz Shawnowi gdzie jest szatnia?
- Oczywiście.
- To lećcie.
Mój przyjaciel poszedł do klasy, a ja po krótkiej konsultacji z nowym ruszyłam za nim by zabrać swoje rzeczy.
Gdy miałam już swoją torbę mogłam zaprowadzić bruneta w miejsce które było naszym celem.
- Cassie, tak? - zapytał w pewnym momencie.
- Tak.
- Masz ładne imię.
- A ty słabe teksty.
- To był komplement.
- W takim razie dziękuję.
- Masz w sobie coś co bardzo przyciąga.
- Doprawdy? - zapytałam unosząc brew.
- Tak. Co powiesz na to żeby się gdzieś dzisiaj spotkać?
- Wowowo spokojnie. My się nie znamy.
- Jak to nie? Ja jestem Shawn, ty jesteś Cassie, znamy się.
- Zwariowałeś?
- Na twoim punkcie.
- Okej... Co brałeś?
- Najlepszy narkotyk.
- Dokładniej?
- Ciebie.
- Już mówiłam o twoich tekstach a nie lubię się powtarzać więc zapytam poprostu, o co ci chodzi?
- Nie ważne. - zaśmiał się.
I w ten sposób cały jego czar prysł. Miałam nadzieję, że będzie zwykłym, miłym chłopakiem a tym czasem jest... Nie mam pojęcia jaki ale na pewno denerwujący.
- Tu jest szatnia.
- Wiem.
- Co?
- Wiedziałem gdzie jest szatnia.
- To po co ja cię tu prowadziłam?
- Nie mam pojęcia.
- Jesteś denerwujący.
- I dlatego dalej ze mną rozmawiasz, prawda?
Cholerka, miał rację. Było w nim coś co przyciągało jak magnes.
- Muszę już iść.
- Zaczekaj.
Złapał mnie za nadgarstek.
- Masz jakieś plany na wieczór?
- Tak. Bedę oglądać seriale i jeść.
Po co ja mu to powiedziałam?
- Proponuję coś lepszego.
- Doprawdy?
- Tak. Ty, ja, mój dom. Co ty na to?
- Chyba serio się zapędziłeś.
- Nie wydaje mi się. Ja dopiero zaczynam.
Czemu on musi tak na mnie patrzeć?! Wbił we mnie te swoje cudowne, magnetyczne spojrzenie i nie potrafi go oderwać. Jeśli ja ucieknę wzrokiem pomyśli, że coś jest na rzeczy. A nie jest. Nie znam go. Widzę go po raz pierwszy, a on składa mi dziwne propozycje. To nie jest normalne.
Poczułam jak lekko przycisnął mnie do ściany swoją klatką piersiową a następnie pochylił się by być na poziomie mojej twarzy i... Pocałował mnie. Był przy tym mało delikatny i bardzo zachłanny.
- Do zobaczenia jutro. Lub wieczorem jeśli się namyslisz. - powiedział cicho do mojego ucha i odszedł pozostawiając mnie z własnymi myślami.No dobra. Prolog nowej książki już za nami.
A teraz KAŻDY zostawia tu po sobie ślad w postaci komentarza. Ładnie proszę. Tutaj ➡️
Co waszym zdaniem kieruje Shawnem?
Stresowałam się bardzo tym co powiecie o nowej książce, ale miejmy nadzieję, że nie będzie najgorzej.
Hope you enjoy
CZYTASZ
If you're honest/ Shawn Mendes |ZAKOŃCZONE
FanfictionCassie jest dziewczyną, która na codzień uwielbia towarzystwo szkolnej elity do której należy jednak kiedy w szkole pojawia się tajemniczy chłopak, który od razu staje się celem do poznania, dziewczyna zaczyna w jego towarzystwie czuć się nieco inac...