6. Możesz mi powiedzieć

1.3K 69 8
                                    

CASSIE

Przekręciłam się na łóżku i wzięłam głęboki wdech. Od razu rozpoznałam zapach pościeli. Pachniała delikatnie cytrusami, tylko jedna osoba, którą znam ma takie perfumy.
Otworzyłam oczy i podniosłam się na łokciach.
-Co ja tu robię? - zapytałam sama siebie.
W tym momencie drzwi się otworzyły wpuszczając do pomieszczenia światło.
- Nie śpisz już? - zapytał chłopak patrząc na mnie.
Zlustrowałam go wzrokiem.
Miał na sobie czarne spodnie i w zasadzie tylko to,a jego loczki były w lekkim nieładnie.
- Jak się czujesz?
- W pożądku. Mogło być gorzej.
- Proszę. - podał mi szklankę z wodą i dwie tabletki - Połknij.
- Co to?
- Przeciwbólowe.
Wykonałam jego polecenie.
- Gdybyś chciała się przebrać na biurku masz ubrania. Jennifer rano była u ciebie w domu i coś ci przywiozła.
- Dzięki.
Wyszedł z pomieszczenia pozostawiając mnie samą.

***

- Hej. - powiedziałam wchodząc do kuchni gdzie byli już wszyscy.
- Cześć. - odpowiedzieli mi.
- Głodna? - zapytał Shawn.
- Ja ledwo żyję, a ty mi tu o jedzeniu?
- Tylko zapytałem. - uniósł ręce w geście obronnym.
- Macie może kawę?
Jay odwrócił się szybko i podał mi kubek z wspomnianą wcześniej cieczą.
- Dzięki. - chwyciłam naczynie w dłonie i upiłam łyka.
- Jak dobrze, że nie musimy iść dzisiaj do szkoły. - odezwał się Nath przeczesyjąc dłonią włosy.
- Nie oszukujmy się, ty nawet jutro nie przyjdziesz. - Niall lekko trącił go ramieniem, a pozostali się zaśmiali.
- Cass. - usłyszałam głos Shawna przy swoim uchu. Spojrzałam na niego - Możemy porozmawiać?
Skinęłam głową i ruszyłam za nim.
Wyszliśmy na taras.
- Przepraszam za to co się stało wczoraj.
- Nie ma sprawy. Nie mogłeś wiedzieć. - uśmiechnęłam się do niego - Miałam rację. Naprawdę się zmieniasz kiedy jesteśmy sami.
- Mam dla kogo.
Poczułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec.
Oparłam się o barierkę, a chłopak podszedł do mnie. Jedną dłoń położył na metalowej rurze za mną, a drugą lekko uniósł mój podbródek.
- Pamiętasz kiedy zapytałaś o tych ludzi z parku?
- Tak... Coś się stało?
- Wiesz... Przez nich nie mogę być taki.
- Czemu?
- Są niebezpieczni. Gdybym zachowywał się tak jak teraz mógł bym mieć kłopoty, mogli by zrobić coś wam, mojej rodzinie, tobie... Nie wybaczył bym sobie tego.
- Nie musisz się o mnie martwić. Wiesz o tym?
- To nie takie proste kiedy...
- Kiedy?
- Kiedy ci...
- Shawn! - krzyknął Owen przerywając wypowiedź chłopaka - Mamy gości! - dokończył wchodząc na taras.
- Jasne, już idę.
Uśmiechnął się do mnie smutno i wszedł do wnętrza domu.
Lubiłam gdy był taki. Gdy nie udawał nikogo, potrafił być szczery i delikatny. Jego wzrok w dalszym ciągu mógł zabić, ale tym razem był by to chyba wylew z powodu rozszczelnienia naczyń krwionośnych pod wpływem jego ciepła.
Poprawiłam kucyka i rozejrzałam się po ogrodzie.
Drewniana, podświetlana ścieżka prowadząca pod ogromne drzewo na, którym zawieszona była chuśtawka, sporych rozmiarów basen i leżaki.
Na pojedynczych drzewach rosnących po obu stronach chodniczka zawieszone były lampki. Wszystko to zachęcało do wypoczynku i było naprawdę przytulne, jeśli wogóle można tak powiedzieć o ogrodzie.
- Co tam? - wyrwał mnie z zamyślenia Nath.
- Wystraszyłeś mnie. - odepchnęłam go lekko śmiejąc się.
- Podoba Ci się.
- Co?
- Nie co, tylko kto. To po pierwsze, a po drugie, Mendes. Widzę jak na niego patrzysz.
- Coś ty. Jest tylko moim przyjacielem.
- Nie gadaj głupot. Gdybym nie był wyrozumiały już dawno upił bym go, a potem zgwałcił.
- Co? - zapytałam ze śmiechem.
- Jest takim ciasteczkiem do schrupania.
- Powiedziałeś mu już, że jesteś gejem?
- Cass. To widać.
- Nie...
- Tak... - naśladował mój ton głosu.
- Jak chcesz.
- Dobra, a teraz mów, tylko szczerze. Podoba Ci się?
- Yyy... Potrafi być uroczy i kochany i wyrozumiały i czuły... - mówiłam z ociąganiem - I jest cholernie przystojny...
- No i mamy sukces. - przerwał mi.
- Nazywaj to jak chcesz.
- A żebyś wiedziała, że będę.
- Co to za goście?
- Jacyś ludzie do Shawna. Jak ich zobaczył wydawał się mocno zdenerwowany.
- Nie wiesz czego chcą?
- Nie mam pojęcia. Wyszedł na zewnątrz i stoją tam cały czas.
- Wiesz... Dziwnie się czuję.
- Czemu?
- Zwaliliśmy się mu wczoraj na głowę, siedział z nami prawie całą imprezę, potem musiał się mną zajmować, na koniec wszyscy zostaliśmy u niego na noc.
- Jest świetny, nie?
- Nie wydaje ci się, że kiedy jest z nami zachowuje się zupełnie inaczej niż przy tych wszystkich ludziach w szkole?
- Wydaje mi się. I to jest mega. Wiesz, to trochę jak taka podwójna osobowość, alter ego.
- Tsa...
Odgarnęłam opadający mi na czoło kosmyk włosów i spojrzałam na drzewo po drugiej stronie ogrodu.
Oparłam głowę na ramieniu przyjaciela, staliśmy tak przez chwilę, do momentu w którym usłyszałam trzask drzwi, a następnie szybkie kroki na schodach.
Spojrzeliśmy na siebie i równocześnie ruszyliśmy do wnętrza domu.
- Co się stało? - zapytałam.
- Nią mam pojęcia. Shawn poprostu zatrzasnął drzwi i poszedł na górę. - odpowiedziała mi Gen.
- Pójdę do niego. - zaproponowałam i chwilę potem stałam pod drzwiami jego pokoju.
- Mogę wejść? - zapytałam cicho pukając, a gdy nie usłyszałam odpowiedzi nacisnęłam klamkę.
Shawn siedział tyłem do mnie na łóżku.
- Co się stało?
- Nic. - głos mu się lekko załamał.
Usiadłam na krawędzi materaca.
- Możesz mi powiedzieć.
- Nie mogę.
- To byli oni?
Nie odpowiedział, zamiast tego opadł na łóżko chowając twarz w poduszkach.
- Ej. Co się stało z tamtym Shawnem?
- Tamten Shawn czasem nie wytrzymuje.
- Podnieś się, wstawaj. - powiedziałam zachęcająco.
Wykonał moje polecenie i od razu wpadł w moje ramiona, które trzymałam otwarte.
Zamknęłam oczy i próbowałam zrobić wszystko by się uspokoił. Moja ręka powędrowała na jego włosy. Zaczęłam bawić się pojedynczymi loczkami, a on gładził dłonią moje plecy.
Jeszcze kilka tygodni temu powiedziała bym, że jest on kolejnym zbyt pewnym siebie chłopakiem chcącym "zdobyć" każdą napotkaną po drodze dziewczynę, a teraz wiem, że jest bardzo emocjonalnym, czułym i kochanym przyjacielem, którego wiele osób może mi pozazdrościć.
- Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz. - powiedział cicho odsuwając się ode mnie.
- Nigdy.
- Dziękuję.

Nooo dobra. Chyba ostatni rozdział maratonu.
Jak myślicie, co Shawn chciał powiedzieć Cassie?
Hope you enjoy

If you're honest/ Shawn Mendes |ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz