8. Napijemy się razem?

1.4K 60 5
                                    

CASSIE

- To widzimy się dzisiaj? - zapytał Jasper omiatając wzrokiem całą naszą grupę.
Shawn spojrzał na mnie znacząco, a ja dopiero po chwili zrozumiałam o co mu chodzi.
- Jas, ja i Shawn nie możemy.
- Co? Jakieś niecne plany? - zażartował, a brunet zdzielił go lekko poduszką.
- Mendes będzie mnie uczył.
- Ejejej Cass nie wiesz, że po nazwisku to po pysku? - odezwał się Nath.
- A wy jak niby czasem mówicie?
- Szczegół.
- Serio chcecie się uczyć w piątkowy wieczór? Możecie jutro.
- Mają rację Cass. Ja mam wolny cały weekend.
- No dobra. Ale jak się okaże, że jestem ułomna i nie zrozumiem jednego dnia to będziesz ze mną siedział jeszcze w niedzielę.
- Oczywiście.
- To będziemy.
- Ja nie widzę innego wyjścia. Tym razem będziemy cię pilnować. - dodał Niall, a Jay zmroził Shawna wzrokiem.
- Przyjdę po ciebie wieczorem, co ty na to? - usłyszałam głos Shawna obok swojego ucha.
Ten człowiek czyba potrafi się teleportować, nie widzę innego wyjścia dla tak szybkiego przemieszczania się.
- Czemu nie.

***

Przygotowanie outfitu, zrobienie makijażu i te wszystkie potrzebne rzeczy zajęły mi niecałe dwie godziny więc w sumie to jestem z siebie dumna.
Ostatecznie po baaardzo długim przerzucaniu ubrań wybrałam dżinsową spudniczkę sięgającą do połowy uda, top z długim rękawem i buty na lekkim koturnie. Włosy zostawiłam rozpuszczone, zrobiłam sobie trochę mocniejszy makijaż niż zwykle i byłam gotowa.
Shawn przyszedł idealnie, nie spóźnił się, ani nie był za wcześnie.
- Wow. Następnym razem sprawdzę cię z zegarkiem w ręku. - powiedziałam po czym otworzyłam szerzej drzwi wpuszczając go do środka.
Przez chwilę stał mierząc mnie wzrokiem, po czym się przywitał.
- Świetnie wyglądasz. - lekko przygryzł wargę.
- Dzięki. Ty też niczego sobie.
Naprawdę wyglądał dobrze, miał na sobie jasną koszulkę, czarne spodnie z dziurami i skórzaną kurtkę. Jego włosy były w lekkim nieładnie, ale zdecydowanie dodawało mu to uroku.
- To idziemy? - zapytał.
- Jasne. Daj mi chwilkę.
Pobiegłam szybko na górę po torebkę i telefon, a chwilę potem stałam obok chłopaka.
- Mamo! Wychodzę!
- Nie wróć za późno. - odpowiedziała mi wchodząc do przedpokoju.
- Dobrze wiesz, że...
- Żartowałam. Bawcie się dobrze.
Shawn lekko się uśmiechnął.
Wyszliśmy z mojego domu i ruszyliśmy do domu Jaspera, który znajdował się cztery uliczki dalej.
- To... Czego będziemy się jutro uczyć?
- Serio chcesz o tym teraz rozmawiać?
- No dobra, to inaczej. Wiesz, że jesteś pierwszą osobą która powiedziała mi o tym jak bardzo się zmieniam kiedy jesteśmy sami? Wogóle wiesz o mnie dużo.
- Ale nie tak dużo jak bym chciała.
- Gdybyś wiedziała wszystko co chcesz to było by to niebezpieczne.
- Tsa... Mówiłeś to tysiące razy.
- I powiem drugie tyle jeśli będzie trzeba.
- A tak właściwie... Nigdy nie powiedziałeś mi dlaczego to przy mnie się tak zmieniasz i mówisz mi te wszystkie rzeczy.
- Kiedyś zrozumiesz.
- Mówisz zupełnie jak moja mama gdy byłam małą dziewczynką.
- Mamy coś wspólnego.
Pod domem naszego przyjaciela byliśmy kilkanaście minut potem. Już z podwórka dało się słyszeć muzykę, a w oknach było widać sylwetki ludzi co oznaczało, że impreza już trwała. Weszliśmy do środka, było tam znacznie cieplej niż na zewnątrz. Szybko zdjelismy kurtki i poszliśmy szukać gospodarza. Znaleźliśmy go kilka minut potem przy wyspie kuchennej, stał tam z Nathem, Gen i Jennifer.
- Kogo moje oczy widzą.
- Hej. - przywitaliśmy się.
- Chcecie coś do picia? - zaproponował, a ja i Shawn pokiwaliśmy głowami.
- No dobra, to specjalnie dla was, specjalność lokalu. Proszę bardzo. - podał nam dwa kolorowe drinki ze słomkami.
Upilismy łyka, Shawna chyba to nie ruszyło, ale ja lekko się skrzywiłam.
- Mocne?
- Trochę tak. Co w tym jest?
- Nie mogę zdradzić. Tajemna receptura. - puścił mi oczko- Jak chcesz mogę Ci dać coś lżejszego.
- Nie trzeba. Wypiję to.
- Moja krew. - Nath tracił mnie łokciem.
- Hej. - podeszła do nas jakaś dziewczyna.
Ubrana była w czarną mini, bluzkę z dużym wycięciem na dekolcie i czarne szpilki.
Widziałam, że moje przyjaciółki mierzą ją wzrokiem, a chłopcy wpatrują się w jeden konkretny punkt jej ciała. Nath był raczej niewzruszony, Jasper wyglądał jakby za chwilę miała mu pociec ślina, a Shawn poprostu obserwował.
- Możecie zrobić mi jakiegoś drinka? - zapytała.
- Jasne. - Jasper odwrócił się do tyłu by przygotować jej napój.
- Jesteś Shawn, prawda? - zapytała uwodzicielsko podchodząc do niego bliżej i przejeżdżając palcem po jego klatce piersiowej.
- Tak. - odpowiedział stojąc dalej w miejscu.
Poczułam jak moje serce lekko przyspiesza. Miałam ochotę powiedzieć jej żeby się odsunęła, ale z drugiej strony, nie miałam do tego żadnego prawa, on był moim przyjacielem, a po drugie nie mam pojęcia kim ona jest.
Między nimi toczyła się jakaś wymiana zdań, jednak ja nie przykładałam do niej dużej wagi, ocknęłam się dopiero gdy Jasper podał dziewczynie szklankę z napojem, który chwilę potem wylądował na spodniach i koszulce Mendesa.
Odskoczył automatycznie do tyłu "strzepując" z siebie ciecz.
- Przepraszam. Nie chciałam. - brunetka wyciągnęła w jego stronę dłoń - Może Ci pomogę?
- Obejdzie się. - odparł chłodno.
- Chodź, dam ci coś swojego. - zaproponował chłopakowi Jasper po czym razem poszli na górę.
Dziewczyna jeszcze przez chwilę patrzyła na nich z mordem w oczach po czym zwróciła się do nas.
- Nawet nie probujcie się do niego zbliżać. On jest mój.
- Em... Chyba coś ci się stało w głowę. - odezwała się Jennifer.
Brunetka odeszła pozostawiając nas przy barze.
- Ona była dziwna.
- Co ty nie powiesz?
- Dobra. Proponuję się napić. - odezwała się Gen podając nam szklanki.
- Ja mam jeszcze...
- Nie gadaj tylko pij. - przerwała mi blondynka.
Przechyliłyśmy kieliszki i chwilę potem poczułam w gardle gorzki posmak mocnego alkoholu.
- Cześć dziewczyny. - podszedł do nas jakiś chłopak.
Wyglądał na starszego od nas i raczej nie był typem gościa który jest na imprezach tylko po to żeby potańczyć, napić się i poznać nowych ludzi.
- Napijemy się razem?
- Ja podziękuję.
- Nie pijesz? - zapytał mnie.
Gen i Jennifer dały mi znak bym nie przesadzała.
- No dobra. Może jednego małego wypiję.
- To dobrze.
Nagle obok nas pojawiło się dwóch mężczyzn tego samego wzrostu i gabarytów.
- Witamy śliczne panie. - jeden z nich objął mnie ramieniem w talii.
Nie do końca mi się to podobało, ale w tamtym momencie nie potrafiłam nic zrobić.
Obserwowałam ruchy tego pierwszego. Nalewał alkoholu z butelki do sześciu szklanek.
Po wypiciu z nimi dwóch drinków strasznie kręciło mi się w głowie. Nie do końca wiedziałam co się działo. Nigdy nie miałam mocnej głowy do alkoholu, dziś miałam nie pić za dużo, ale chyba coś mnie powstrzymało i nie posłuchałam się samej siebie.
- Cass. - usłyszałam przy swoim uchu głos Jaya.
- Hej.
- Wszystko w porządku?
- Jesteś ślepy, czy głupi? - odezwał się nagle jeden z mężczyzn - Nic jej nie jest.
- Nie ciebie pytałem.
- Jay, wszystko w porządku.
- Nie jestem tego taki pewien. Jenn, Gen, Cass idziemy.
- No chyba cię pojebało. One nigdzie nie idą.
- Założymy się?
- Jasne. Bardzo chętnie. - wstał ze stołka na, którym siedział.
Był lepiej zbudowany od Jaya i wyzszy o ponad głowę, a jego znajomi wyglądali podobnie więc siłą rzeczy chłopak nie miał z nimi szans.
Nagle poczułam jak na moim ramieniu zaciska się czyjaś dłoń.
- Idźcie na górę. - zwrócił się do mnie brat mojej przyjaciółki.
- Dziewczyny zostają.
- Nie wydaje mi się.
- A mi owszem.
Atmosfera pomiędzy nimi nie była za ciekawa, patrzyło na nas coraz więcej osób, a ja miałam wrażenie, że zaraz coś się stanie.
Nie mam pojęcia jak to się stało, ale Jay nagle wylądował na blacie wyspy kuchennej zrzucając z niej butelki alkoholu.
Huk był na tyle głośny, że chyba wszyscy obecni tu ludzie spojrzeli w naszym kierunku.
Chwilę potem obok nas pojawili się pozostali chłopcy z Jasperem i Shawnem na czele.
Ten drugi podszedł do mnie i lekko odsunął do tyłu.
- Co ty odpierdalasz Sivan! - krzyknął na niego i zamachnął się na niego.
- Chodźcie. - Nath zabrał nas na górę.
Usiedliśmy w pokoju Jaspera i czekaliśmy na resztę.
Czułam się strasznie z myślą, że któremuś z nich może się coś stać. Najbardziej bałam się chyba o Shawna, ale z drugiej strony...
Cassie, zdecyduj się. Kim on dla mnie właściwie jest?
Czasem czuję jakby był poprostu moim przyjacielem, a gdy coś mnie najdzie mam ochotę z nim siedzieć i nigdy nie kończyć.
Czy możliwe jest to, że się w nim zakochuję?

Oj biedna Cassie. Jeszcze nie wie co ją czeka i ile będzie musiała przejść.
Myślicie, że ta trójka która zaczepiła dziewczyny jest w jakiś sposób powiązana z Shawnem?
Uwielbiam was za to co robicie.
Hope you enjoy

If you're honest/ Shawn Mendes |ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz