21. Sivan, jest sprawa

1K 47 22
                                    

CASSIE

- No witam, witam. Pani 'już nie singielka' trochę się spóźniła.
- Jenn, daj spokój.
- Mówię jak jest. Dziewczyno, wyrwałaś guru naszej szkoły. Jak tylko Jessica się dowie nie będziesz miała życia.
- Viste! - usłyszałyśmy z drugiej strony korytarza, a chwilę potem ludzie zaczęli rozchodzić się na boki tworząc przejście.
W naszą stronę zamierzała wysoka brunetka i jej 'świta'.
- Dopiełaś swego, zadowolona?!
- O cz ty mówisz?
- Nie udawaj, że jesteś aż tak tępa. Mendesa nie wyrywa się na bycie uroczą, bezradną dziewczynką. Co zrobiłaś?! Przespałaś się z nim już?
- Co ci nagle odpierdoliło? Z nikim nie spałam.
- Poza Jayem. Co?
- Nic się między nami nie wydarzyło.
- A może nie pamiętasz?
- Czego tak właściwie od niej chcesz Jessica. - wtraciła się Jennifer.
- Nie twoja sprawa szmato.
- Możesz przestać brać pod uwagę zdarzenia tamtej nocy?! Czepiasz się o nie mnie, okej, ale Cassie zostaw w spokoju.
- Zejdź mi z oczu.
Poczułam jak łapie moje ramię i ciągnie w bok, Jenn próbowała iść za nami, ale 'przyjaciółeczki' Jessicy ją zatrzymały.
Nagle wpadłyśmy na kogoś.
- Coś się stało? - zapytał, a ja od razu rozpoznałam głos.
Brunetka natychmiast się ode mnie odsunęła i przywdziała uśmiech.
- Nic, co miało się stać?- powiedziała z przesadnym uśmiechem.
- Cześć skarbie. - przywitał się ze mną całując lekko mój policzek.
Miałam wrażenie, że chce pokazać wciąż obserwującej nas dziewczynie, że jest tu ze mną i nie życzy sobie nikogo więcej. Chyba mu się to udało bo odwróciła się na pięcie i posyłając mi groźne spojrzenie odeszła.
- O co jej chodziło?
- Chyba jest o ciebie zazdrosna.
- Nie dziwię się, nie każdy może mieć tak wspaniałego, jedynego w swoim rodzaju, niepowtarzalnego, fenomenalnego Shawna Mendesa jako chłopaka.
- Jest tylko jedna taka osoba.
- Ty.
- Ja. - potwierdziłam z uśmiechem na ustach.
- Jednak dała wam spokój.
- Mam ten talent.
- Hej, hej, hej. - podszedł do nas Niall i Owen- Ktoś wie co ugryzło Jessicę?
- Chyba raczej kto. Shawn i jego urok osobisty.
- Nie spodziewałem się, że dzień po tym jak zaczniecie chodzić będziecie najbardziej znaną parą w całym liceum.
- Jesteśmy szybsi niż myślisz.
- Mam nadzieję, że tylko w tym. - puścił nam oczko blondyn, a ja trąciłam go łokciem.
- Więc co mamy pierwsze?
- Chemia... - powiedziałam od niechcenia.
- Twój jakże kochany przedmiot Cassie.
- Chyba chcesz dzisiaj mieć zakaz zbliżania się.
- Ej no już słońce, nie tak ostro, żartowałem tylko. - objął mnie ramieniem i przeczesał swoje włosy dłonią.
- To ja lecę, muszę iść jeszcze do szafki.
- Czekaj. Wiesz gdzie reszta?
- Siedzą w klubie. - odpowiedział Niall.
Dziewczyna pobiegła w swoim kierunku, a my ruszyliśmy do klasy.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg wpadłam na kogoś.
Chłopak odwrócił się w moim kierunku mrożąc mnie wzrokiem.
- Uważaj jak chodzisz.
- Może trochę grzeczniej Espinosa?
- O, Mendes. Znów się spotykamy.
Nie wyglądali na szczęśliwych że spotkania. Wręcz przeciwnie, mierzyli się chłodnym spojrzeniem jabky za chwilę mieli się zabić.
- Masz czas po lekcjach? - dopiero po chwili zorientowałam się, że pytanie było skierowane do mnie.
Otworzyłam usta by mu odpowiedzieć, jednak Shawn mnie wyprzedził.
- Dzisiaj będzie zajęta ze mną. - pocałował mój policzek- I jutro też, w środę, czwartek i piątek także.
- Nie wiedziałem, że stać cię na taką dziunię. Ile ci zapłacił?
- Słucham?!
- No chyba nie jesteś z nim za darmo. Przecież morderca nie jest marzeniem żadnej dziewczyny, a tym bardziej takiej jak ty.
- Dla twojej wiadomości Cassie to nie przeszkadza.
Czułam na sobie wzrok wszystkich obecnych w pomieszczeniu osób.
- Zobaczymy ile z tobą wytrzyma.
- Tyle ile będzie trzeba. - uciął szybko Shawn.
Przeszliśmy do swoich ławek.

***

- Skąd go znasz? - zapytałam gdy zadzwonił dzwonek na przerwę.
Podczas lekcji Shawn wywijał się tym, że powinnam słuchać nauczyciela bo jego pomoc mi nie pomoże.
- Taki jeden od Sivana.
- Dużo ich tu ostatnio.
- Zbyt dużo. Chodź. - pociągnął mnie za rękę w stronę klubu sportowego.
Gdy byliśmy w środku rozejrzał się, zupełnie jakby ktoś miał nas podsłuchiwać.
- Cass, będę musiał na trochę wyjechać.
- Długo?
- Kilka dni. Sprawy rodzinne. Nikt nie może wiedzieć ile czasu mnie nie będzie.
- A ile?
- Tydzień.
- Okej, ale czemu nikt nie może wiedzieć?
- W szkole kręci się za dużo ludzi Sivana. Współpracują z nim jeszcze, czy nie, w dalszym ciągu mają z nim kontakt, a on nie przepuścić okazji żeby się zemścić.
- Przecież siedzi na policji.
- Ale ma mnóstwo ludzi, poza tym nie wiemy czy go nie wypuszczą. Nie z takich spraw się wywijał.
- Obiecaj mi, że będziesz uważał.
- Będę. Tobą zajmie się Jasper. Najlepiej żebyś nigdzie nie wychodziła.
- Tak jest panie kapitanie. - zasalutowałam.

PERSPEKTYWA 3 OSOBOWA

Ta dwójka była tak zaaferowana sobą, że nie zauważyli obecności jeszcze jednej osoby. Z chwilą gdy opuścili pomieszczenie, blondyn wyszedł ze swojej kryjówki, wyjął z kieszeni telefon i wybrał odpowiedni numer.
- Sivan, jest sprawa...

Tam, tam tammmmm...
To teraz już tak na dobre zaczynamy akcję.
Rozdział raczej nijaki, ale takie też muszą być żeby potem coś się działo.
Myślicie, że kto mógł być tym gościem z końca rozdziału?
Hope you enjoy

If you're honest/ Shawn Mendes |ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz