23. Staram się

766 50 3
                                    

SHAWN

Mimo, że wyraźnie słyszałem wezwanie stałem tam jak głupi patrząc na twarz mojej dziewczyny, po jej policzku spłynęła łza.
- Cass...
- Nie, Shawn. Nie tak miało być.
- Naprawdę nie mogłem Ci powiedzieć. Nie pozwoliłabyś mi tu przyjść.
- No jasne, że bym nie pozwoliła. Co ty tu właściwie robisz? Jaki ring?
- Walki.- spuściłem wzrok.
- Może jeszcze mi powiesz, że za pieniądze.
Pokiwałem głową.
- Ale ty nic nie rozumiesz.
- Bo mi o tym nie mówisz. Obiecaliśmy coś sobie. Pamiętasz? Tylko tyle to dla ciebie znaczy?! Myślisz, że możesz okłamywać mnie na każdym kroku, że jestem twoją zabawką? - otworzyłem usta by coś powiedzieć, ale ona była szybsza- Co jeszcze przede mną ukrywasz?
- Nie jesteś moją zabawką.
- Nie? Ile razy już zamawiałeś sobie tu jak on to powiedział... Dziwki?
- Naprawdę myślisz, że zrobiłbym coś takiego?
- Nie wiem. Shawn, ja już nic nie wiem. Nie wiem nawet czy to wszystko ma jakikolwiek sens.
- Nie mów tak. - uniosłem jej podbródek - Wszystko Ci wytłumaczę.
- Mendes! - w drzwiach stanął wysoki mężczyzna, chyba nazywał się Denis.
- Idę. - odpowiedziałem chłodno- Zaczekaj tu. - zwróciłem się do blondynki.
Wyszedłem z szatni pozostawiając ją samą. Wiedziałem, że jeśli będzie chciała pójdzie za mną, ale gdzieś w głębi serca miałem nadzieję, że tego nie zrobi. Wolałbym żeby nie widziała co będzie się tam działo.
Na ringu czekał już mój dzisiejszy przeciwnik. Był lepiej zbudowany ode mnie i nie zdziwił bym się gdyby był na jakichś sterydach. Nosiło go i był widocznie gotów, nie to co ja.
- A w prawym narożniku... Mendes!! - krzyknął sędzia.
Wszedłem na ring i po raz kolejny spojrzałem na różnice pomiędzy nami. Coś w głowie mówiło mi żebym tego nie robił, ale jeśli posłuchał bym sam siebie nigdy nie udało by mi się uwolnić od Sivana.
Zadzwonił dzwonek oznajmiający początek walki. Chciałem się ruszyć, ale nagle dostałem paraliżu, szatyn ruszył na mnie i zamachnął się, w ostatniej chwili odzyskałem panowanie nad sobą i uniknąłem ataku. Nagle gdzieś w tłumie mignęła mi znajoma twarz. Pokręciłem głową z nadzieją, że się przewidziałem.
Poczułem silne uderzenie w żebra, a następnie opadłem na ziemię. Straciłem jakąkolwiek nadzieję na to, że przeżyję, wystarczyło kilka uderzeń i byłoby po mnie.
- Shawn! - usłyszałem delikatny głos.
Krzyczało znacznie więcej osób, ale dla mnie liczył się tylko ten jeden, cichy i kojący, a jednocześnie motywujący do walki głos mówiący moje imię, nie nazwisko jak wszyscy.
Jednak jej na mnie zależało.
Podniosłem się i przygwoździłem Shettera do ziemi. Poczułem jak odzyskuję siły i zacząłem z całej siły go okładać.
Po kilku minutach sędzia musiał mnie od niego odciągać. Dopiero gdy usiadłem na krześle za ringiem, gdzie było w miarę cicho i spokojnie, poczułem, że strasznie boli mnie głowa i żebra. Oprucz tego dosyć mocno rozciąłem sobie wargę.
- Shawn? - usłyszałem znajomy głos, a następnie do pomieszczenia wbiegła Cassie i kucnęła obok mnie biorąc moja twarz w dłonie.
- Co ty sobie myślałeś?! Sądziłeś, że możesz tak poprostu dać się zabić?! - w jej oczach widziałem łzy.
- Nic mi nie jest, widzisz?
- Ale mogło być. Pomyślałeś co ja bym wtedy zrobiła?
- Cass... Żyję, to jest ważne.
- Martwiłam się, jak cholera.
Oparłem swoje czoło o jej, a ona lekko musnęła moje usta swoimi.
- Obiecaj, że już nigdy tego nie zrobisz.
- Nie mogę Cass. Inaczej nigdy nie będę mógł się od niego uwolnić.
- A jednak przyszedłeś. - na dźwięk jego głosu uniosłem głowę i szybko podniosłem się z krzesła.
- Co ty tu robisz? Nie powinieneś siedzieć?
- Przyszedłem specjalnie dla ciebie. - na twarzy miał ten sam niezmienny uśmieszek.
- Jeśli jeszcze raz czegoś spróbujesz...
- To co? Znów wezwiesz policję? Pobijesz mnie? Nie bądź śmieszny Mendes.
- Robię to czego chcesz Sivan, więc ty zostaw mnie w spokoju.
- Widzimy się jutro. Dostaniesz nowe zadanie.
Po tych słowach odszedł.
- Pójdziesz tam?
- Muszę.
- Jak na razie to musi zobaczyć cię jakiś lekarz.
- Zaraz będzie. - powiedział ktoś z obecnych w pomieszczeniu osób.

***

- Odwiozę cię.
- Nie trzeba.
- Właśnie, że trzeba.
- No dobra...
Spojrzała na wyświetlacz telefonu i w tym samym czasie jej twarz spoważniała.
- Coś się stało?
- Wiesz która jest godzina?
- Nie mam pojęcia.
- Pierwsza. Mama dzwoniła do mnie ponad pięćdziesiąt razy i...
- Spokojnie. Możemy pojechać do mnie.
- Będzie jeszcze gorzej. Dostanie zawału, jeśli już nie dostała.
- Cass. Nie jesteś już małą dziewczynką. Mogłaś chyba pójść do koleżanki albo chłopaka. Co?
- Ale ona myślała, że poszłam biegać.
- I przyszłaś do mnie, zostałaś i miałaś wrócić, ale zasnęłaś.
- Myślisz, że mogę jej tak powiedzieć?
- Będzie mniej zła niż gdybyś jej powiedziała, że poszłaś na nielegalne walki.
- W sumie racja.
- Zawsze mam rację, jedziemy do mnie?
- Chyba nie mam innego wyjścia.

***

Weszliśmy do mojego pokoju, Cassie od razu rzuciła się na łóżko, a ja zawisłem nad nią. Objęła ramionami moją szyję i przyciągnęła do siebie przez co leżałem na niej starając się nie nakładać na nią zbyt dużego ciężaru.
Gdy objęła mój tors syknąłem lekko z bulu, a ona natychmiast cofnęła ręce.
- Przepraszam. - powiedziała cicho.
- Nic się nie stało. - musnąłem lekko jej usta.
- Wiesz, że nigdy nie sądziłam, że ktokolwiek będzie chciał ze mną być?
- Czemu? Jesteś piękna.
- Nie wszyscy tak myślą. - spuściła wzrok.
- Ale ja tak i chcę żebyś była szczęśliwa.
- Jesteś kochany. Zupełnie inny niż gdy się poznaliśmy.
- Staram się.
- Wiem.
- Zasłużyłem na całusa?
- I to nie jednego.
Wpiłem się w jej usta i składałem na nich namiętne pocałunki, mimo bólu wargi była to jedna z lepszych dzisiaj rzeczy.
Nagle przewróciła nas tak, że była na górze. Złapałem ją w talii i przyciągnąłem do siebie, była taka delikatna, a jednocześnie silna i zawzięta. Poczułem jak mierzwi jedną dłonią moje włosy, a drugą przesuwa wzdłuż mojego obojczyka.

No dobra. Jako wspaniała autorka (oh ta skromność) rozpoczynam tygodniowy maraton. Będę starała się dodawać codziennie nowy rozdział w niektóre dni może nawet dwa, zależy od tego czy się wyrobię.
Hope you enyoj

If you're honest/ Shawn Mendes |ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz