13. Wyglądasz cudownie

997 56 4
                                    

SHAWN

- Więc... Dzięki za dzisiaj. - powiedziała gdy zatrzymałem się na podjeździe koło jej domu.
- Nie ma za co.
Przez chwilę siedziała bez ruchu patrząc w przednią szybę.
Wyglądała uroczo, miała na sobie moją bluzę, jej włosy były w lekkim nieładnie co tylko dodawało jej uroku.
- Może wejdziesz do mnie?
- Cass...
- Chodź.
Zgasiłem silnik samochodu i ruszyłem za nią do drzwi.
Weszliśmy do środka. Dookoła było ciemno, więc zapewne nie było nikogo w domu.
Zdjeliśmy buty i kurtki po czym poszliśmy na górę. Wszedłem za dziewczyną do średniej wielkości pokoju na piętrze. Ciemne-drewniane meble kontrastowały tu z jasnymi ścianami, chyba w kolorze beżu. Duże łóżko stało pod skośną ścianą, w której znajdowały się dwa okna dachowe.

- Siadaj.- zaprosiła mnie gestem ręki, po czym usiadła na materacu łóżka, a ja zająłem miejsce obok niej.

Przez jakiś czas nie odzywaliśmy się do siebie, ja rozglądałem się po pomieszczeniu co chwila zatrzymując na czymś wzrok, a Cassie wpatrywała się w jeden punkt. W pewnym momencie moją uwagę przykuło cos za oknem. Na zewnątrz, po przeciwległej stronie chodnika stało dwóch młodych chłopaków, doskonale wiedziałem co robili, znałem te ruchy, porę i zakłopotanie widoczne na twarzy młodszego z nich, sam się tym kiedyś zajmowałem, więc nie mógł bym nie wiedzieć. Poczułem jak ktoś oplata moje ramię, a chwilę potem opiera się o nie głową.

- Nie wiedzą co robią.- powiedziałem cicho.

- To ich wybór.

- Wiem, ale mimo to...

- Shawn, nic z tym nie zrobisz, nie zbawisz całego świata.- wzięła moją twarz w dłonie.

- I to jest najgorsze.

- Nie możesz zadręczać się problemami innych.

Wbiłem wzrok w ludzi za oknem.

- Ej. - odwróciła moją twarz w swoją stronę, a chwilę potem poczułem jak lekko całuje mój policzek, zahaczając kontem ust o moje wargi- Nie jesteś temu winny, nie zmienisz tego, to ich wybór.- patrzyła mi prosto w oczy, a ja czułem, że za chwilę utonę w jej błękitnym jak ocean spojrzeniu- Obiecaj mi, że do tego nie wrócisz, że nie pomożesz Sivanowi.

- Cass...

- Obiecaj.

- Nie mogę ci obiecać czegoś, czego nie jestem pewien.

Puściła mnie i odeszła kilka kroków w głąb pokoju.

- Nie bądź zła.

- Shawn, najpierw mówisz mi, że to koniec, że nie powinniśmy się spotykać, a potem wymyślasz coś takiego...

- Próbuję cię chronić.

- Nie potrzebuję tego.

- Myślałem, że ci to wytłumaczyłem.

- Bo tak jest, ale  nie musisz się o mnie martwić.

- Okej. Nie wrócę do tego.- uniosłem do góry dwa palce- To mogę ci obiecać.

- A Sivan?

- Jeśli postawi warunek, nie będę miał wyboru, ale wrócę, nie zostawię cię samej.

Po raz kolejny zajęliśmy nasze miejsca na łóżku.

- Napijesz się czegoś?- zaproponowała- Kawa, herbata, woda?

- Kakao. - odpowiedziałem patrząc jak na jej twarz wkracza uśmiech spowodowany ulubionym napojem.

Gdy chwilę potem w kuchni przygotowywała ciepły napój nie potrafiłem się powstrzymać, wyglądała tak cholernie dobrze. Miała na sobie ten typ ubrania, w którym najbardziej lubiłem ją oglądać. Czarne spodnie, lekko za duża bluzka na krótki rękaw na którą założyła moją bluzę, włosy związała w zwykłego kucyka na czubku głowy. 

Podszedłem do niej i umieściłem dłonie na jej talii, lekko się wzdrygnęła, po czym wróciła do wykonywanego zajęcia.

- Mówiłem ci już, że wyglądasz pięknie?- szepnąłem jej do ucha.

- Nie miałem tej przyjemności.

- Więc teraz ci mówię. Cassie Viste, wyglądasz cudownie.

Dotknąłem lekko ustami jej policzka, a ona szybko się obróciła i złączyła je ze swoimi. Wpiłem się w jej wargi jak gdyby były jedyną rzeczą, która utrzymywała mnie przy życiu.

- Shawn... - wysapała gdy się od siebie oderwaliśmy.

- Ciii... - odpowiedziałem jej cicho i znów złączyłem nasze wargi.

Nie miałem pojęcia co się ze mną działo, działała na mnie jak narkotyk, wyjątkowo silny i długo działający. Wiedziałem, że między nami nie powinno być niczego, ale to było silniejsze.

- Cassie skarbie, jesteś w domu?- usłyszeliśmy głos z korytarza.

Szybko oderwaliśmy się od siebie,a w tym samym momencie w kuchni pojawiła się pani Viste. Cassie szybko poprawiła swoje lekko rozwichrzone włosy i wygładziła bluzkę.

- Hej mamo.

- Dobry wieczór- przywitałem się, a kobieta odpowiedziała mi tym samym.

- Kochanie, dlaczego nie powiedziałaś, że będziemy mieli gościa? Przygotowała bym coś.

- To wyszło raczej niespodziewanie.

- Poza tym ja będę już szedł.

- Nie musisz.- powiedziała Cassie łapiąc mnie za ramię.

- Już pora i tak za długo się zasiedziałem. Tak czy inaczej, dzięki Cass.

- Nie ma sprawy.

- Widzimy się jutro.- szepnąłem muskając lekko jej policzek.



Co myślicie o tym rozdziale? Jak dla mnie taki troszkę nudny i krótki, ale cóż.

Jeśli gdzieś ucięło mi litery lub pojawiły się powtórzenia, przepraszam, ale nowy sprzęt nie koniecznie chce współpracować.

Ostatnio mam sporo na głowie więc nie wiem jak będzie z wstawianiem w najbliższym czasie.

Hope you enjoy


If you're honest/ Shawn Mendes |ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz