SHAWN
- Więc... Dzięki za dzisiaj. - powiedziała gdy zatrzymałem się na podjeździe koło jej domu.
- Nie ma za co.
Przez chwilę siedziała bez ruchu patrząc w przednią szybę.
Wyglądała uroczo, miała na sobie moją bluzę, jej włosy były w lekkim nieładnie co tylko dodawało jej uroku.
- Może wejdziesz do mnie?
- Cass...
- Chodź.
Zgasiłem silnik samochodu i ruszyłem za nią do drzwi.
Weszliśmy do środka. Dookoła było ciemno, więc zapewne nie było nikogo w domu.
Zdjeliśmy buty i kurtki po czym poszliśmy na górę. Wszedłem za dziewczyną do średniej wielkości pokoju na piętrze. Ciemne-drewniane meble kontrastowały tu z jasnymi ścianami, chyba w kolorze beżu. Duże łóżko stało pod skośną ścianą, w której znajdowały się dwa okna dachowe.- Siadaj.- zaprosiła mnie gestem ręki, po czym usiadła na materacu łóżka, a ja zająłem miejsce obok niej.
Przez jakiś czas nie odzywaliśmy się do siebie, ja rozglądałem się po pomieszczeniu co chwila zatrzymując na czymś wzrok, a Cassie wpatrywała się w jeden punkt. W pewnym momencie moją uwagę przykuło cos za oknem. Na zewnątrz, po przeciwległej stronie chodnika stało dwóch młodych chłopaków, doskonale wiedziałem co robili, znałem te ruchy, porę i zakłopotanie widoczne na twarzy młodszego z nich, sam się tym kiedyś zajmowałem, więc nie mógł bym nie wiedzieć. Poczułem jak ktoś oplata moje ramię, a chwilę potem opiera się o nie głową.
- Nie wiedzą co robią.- powiedziałem cicho.
- To ich wybór.
- Wiem, ale mimo to...
- Shawn, nic z tym nie zrobisz, nie zbawisz całego świata.- wzięła moją twarz w dłonie.
- I to jest najgorsze.
- Nie możesz zadręczać się problemami innych.
Wbiłem wzrok w ludzi za oknem.
- Ej. - odwróciła moją twarz w swoją stronę, a chwilę potem poczułem jak lekko całuje mój policzek, zahaczając kontem ust o moje wargi- Nie jesteś temu winny, nie zmienisz tego, to ich wybór.- patrzyła mi prosto w oczy, a ja czułem, że za chwilę utonę w jej błękitnym jak ocean spojrzeniu- Obiecaj mi, że do tego nie wrócisz, że nie pomożesz Sivanowi.
- Cass...
- Obiecaj.
- Nie mogę ci obiecać czegoś, czego nie jestem pewien.
Puściła mnie i odeszła kilka kroków w głąb pokoju.
- Nie bądź zła.
- Shawn, najpierw mówisz mi, że to koniec, że nie powinniśmy się spotykać, a potem wymyślasz coś takiego...
- Próbuję cię chronić.
- Nie potrzebuję tego.
- Myślałem, że ci to wytłumaczyłem.
- Bo tak jest, ale nie musisz się o mnie martwić.
- Okej. Nie wrócę do tego.- uniosłem do góry dwa palce- To mogę ci obiecać.
- A Sivan?
- Jeśli postawi warunek, nie będę miał wyboru, ale wrócę, nie zostawię cię samej.
Po raz kolejny zajęliśmy nasze miejsca na łóżku.
- Napijesz się czegoś?- zaproponowała- Kawa, herbata, woda?
- Kakao. - odpowiedziałem patrząc jak na jej twarz wkracza uśmiech spowodowany ulubionym napojem.
Gdy chwilę potem w kuchni przygotowywała ciepły napój nie potrafiłem się powstrzymać, wyglądała tak cholernie dobrze. Miała na sobie ten typ ubrania, w którym najbardziej lubiłem ją oglądać. Czarne spodnie, lekko za duża bluzka na krótki rękaw na którą założyła moją bluzę, włosy związała w zwykłego kucyka na czubku głowy.
Podszedłem do niej i umieściłem dłonie na jej talii, lekko się wzdrygnęła, po czym wróciła do wykonywanego zajęcia.
- Mówiłem ci już, że wyglądasz pięknie?- szepnąłem jej do ucha.
- Nie miałem tej przyjemności.
- Więc teraz ci mówię. Cassie Viste, wyglądasz cudownie.
Dotknąłem lekko ustami jej policzka, a ona szybko się obróciła i złączyła je ze swoimi. Wpiłem się w jej wargi jak gdyby były jedyną rzeczą, która utrzymywała mnie przy życiu.
- Shawn... - wysapała gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Ciii... - odpowiedziałem jej cicho i znów złączyłem nasze wargi.
Nie miałem pojęcia co się ze mną działo, działała na mnie jak narkotyk, wyjątkowo silny i długo działający. Wiedziałem, że między nami nie powinno być niczego, ale to było silniejsze.
- Cassie skarbie, jesteś w domu?- usłyszeliśmy głos z korytarza.
Szybko oderwaliśmy się od siebie,a w tym samym momencie w kuchni pojawiła się pani Viste. Cassie szybko poprawiła swoje lekko rozwichrzone włosy i wygładziła bluzkę.
- Hej mamo.
- Dobry wieczór- przywitałem się, a kobieta odpowiedziała mi tym samym.
- Kochanie, dlaczego nie powiedziałaś, że będziemy mieli gościa? Przygotowała bym coś.
- To wyszło raczej niespodziewanie.
- Poza tym ja będę już szedł.
- Nie musisz.- powiedziała Cassie łapiąc mnie za ramię.
- Już pora i tak za długo się zasiedziałem. Tak czy inaczej, dzięki Cass.
- Nie ma sprawy.
- Widzimy się jutro.- szepnąłem muskając lekko jej policzek.
Co myślicie o tym rozdziale? Jak dla mnie taki troszkę nudny i krótki, ale cóż.
Jeśli gdzieś ucięło mi litery lub pojawiły się powtórzenia, przepraszam, ale nowy sprzęt nie koniecznie chce współpracować.
Ostatnio mam sporo na głowie więc nie wiem jak będzie z wstawianiem w najbliższym czasie.
Hope you enjoy
CZYTASZ
If you're honest/ Shawn Mendes |ZAKOŃCZONE
FanfictionCassie jest dziewczyną, która na codzień uwielbia towarzystwo szkolnej elity do której należy jednak kiedy w szkole pojawia się tajemniczy chłopak, który od razu staje się celem do poznania, dziewczyna zaczyna w jego towarzystwie czuć się nieco inac...