15. Czemu mam ci wierzyć?

995 50 10
                                    

CASSIE

- Po wysłuchaniu wszystkich stron, stwierdzam, iż karę poniesie cała trójka.
Otworzyłam usta, jednak nie wiedząc co powiedzieć szybko je zamknęłam i spojrzałam na chłopaków siedzących po moich obu stronach, oni jedynie zmrozili się chłodnym spojrzeniem.
- Wszyscy macie do wyboru dwie kary. Przez tydzień zostajecie godzinę po lekcjach lub wolontariat, również przez tydzień.
Jay doskonale wiedział, że wolałabym zostać w miejscu gdzie jest spokojnie i ciepło, więc wybrał opcję kozy, ja jednak nie miałam ochoty na spędzanie z nim większej ilości czasu niż to konieczne, a gdy usłyszałam jaki jest wybór Shawna natychmiast powiedziałam to samo.
- Świetnie, więc mamy dwie osoby na wolontariat i jedną do kozy. Jay możesz iść, Shawn, Cassie zostańcie na chwilę. - blondyn wyszedł, a dyrektor kontynuował swoją wypowiedź - Możecie wybrać pomiędzy domem starców, a oddziałem dziecięcym w szpitalu.
Wymieniliśmy zgodne spojrzenia po czym jednogłośnie wybraliśmy opcję drugą.
- W porządku, możecie zacząć od jutra.

PO LEKCJACH

- Tak właściwie... Nigdy nie miałam okazji Ci podziękować. - odezwałam się gdy wchodziliśmy na moją dzielnicę.
- Za co?
- No... Poświęcasz swój wolny czas na uczenie mnie chemii.
- I tak zapewne bym się nudził.
- Mimo wszystko dziękuję.
Kilka minut potem siedzieliśmy na dywanie w moim pokoju, obok nas leżały książki od iście diabelskiego przedmiotu uczącego nas o kwasach, solach, zasadach i ich dysocjacji i wielu innych rzeczach, kilkanaście kartek z notatkami, kolorowe zakreślacze i coś do pisania.
- Więc tu musisz spisać to. - powiedział wskazując mi zaczęty wzór dysocjacji kwasu siarkowego.
- A co z tym? - zapytałam.
- Em... Pokaż mi to. Nie mogę się skupić.
- A co tak bardzo cię rozprasza?
- Ty. - uciął krótko.
- Czyżby? - dopytywałam poprawiając koszulkę, której dekolt opadł chyba ciut za nisko.
- No sorry, ale jestem tylko facetem.
- Nic ci nie zarzucam, ale muszę wiedzieć jedno.
- Pytaj o co tylko chcesz.
- "Co tak naprawdę jest między nami?" - pomyślałam, jednak stchórzyłam i zapytałam o to- Jak skończyć to zadanie?
Shawn uroczo się zaśmiał po czym wrócił do tłumaczenia mi przykładu.

***

- Rozumiesz już? - zapytał.
- Chyba tak.
- To ja będę leciał.
- Zaczekaj. - przygryzłam lekko wargę - Zostań jeszcze. Chociaż trochę.
- W zasadzie...
- O, nie... Błagam, tylko nie zasady. Po tych dwóch godzinach mam ich dość.
Zaśmialiśmy się po czym Shawn stwierdził, że jeszcze trochę może zostać. Zrobiliśmy sobie gorącą czekoladę, a ja wzięłam z szafki nasze ulubione przekąski. Usiedliśmy na kanapie w salonie i włączyliśmy jeden z moich ulubionych filmów - "Zostań jeśli kochasz". Shawn od razu stwierdził, że on lepiej spisał by się w roli Adama- chłopaka głównej bohaterki- a ja nie zaprzeczałam, ponieważ myślałam tak samo- oboje grali na gitarach i mieli cudowne głosy- jednak ja uważam, że Shawna jest ładniejszy- byli opiekuńczy i uroczy jeśli tylko chcieli. Miałam tylko jedno "ale", Shawn był przystojniejszy.
- To jutro do szpitala, co? - zapytał Shawn gdy film się skończył.
- Tak. - odpowiedziałam ociera jąć łzę wierzchem dłoni.
- Płaczesz?
- Nie, oczy mi się pocą.
- Bardzo śmieszne.
- Prawda.
Przewrócił oczami i sięgnął po miskę z popcornem.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, wstałam i poszłam otworzyć.
Zakryłam usta dłonią i rzuciłam się chłopakowi na szyję.
- Nawet nie wiesz jak się stęskiniłam. - poczochrałam jego długie, kasztanowe włosy.
- Ja też Cass.

SHAWN

Po kilku minutach wróciła do salonu, jednak nie była sama.
Obok niej stał chłopak, którego już znałem.
Ciemne, kasztanowe włosy sięgające lekko za ramiona, błękitne oczy i ten cholerny uśmieszek.
- Shawn to mój przyjaciel Na...
Zmierzyliśmy się wzrokiem.
- Wiem.
- Znacie się?
- Można tak powiedzieć. - odpowiedział Grier.
Przez chwilę panowała pomiędzy nami niezreczna cisza.
- Tooo... Ja przyniosę coś do picia. - jak najszybciej zniknęła w kuchni.
- Co ty tu robisz? - zapytałem chłodno.
- To samo pytanie mógł bym zadać tobie. Nie powinieneś się do niej zbliżać.
- Tak samo jak ty.
- Dla twojej wiadomości mnie umowa już nie obowiązuje.
- Nie wierzę, wielki Nash Grier spełnił wszystkie warunki Sivana. - powiedziałem sarkastycznie.
- Tobie radzę to samo, szykują się kłopoty.
- Czemu mam ci wierzyć?
- Bo próbuję ci pomóc.
- Ty? Pomóc mi?
- Sivan wpakował się w jakieś kłopoty, nie zdziwię się jeśli będzie chciał wpakować w to swoich "podległych".
- I ty niby mnie ostrzegasz? Ty, osoba, która robiła wszystko żeby mi się nie udało.
- Nie musisz mnie słuchać, ale Sivan prędzej czy później cię znajdzie. To, że wyjechałeś z miasta i odszedłeś że szkoły nie znaczy, że on odpuści. Umowa nadal obowiązuje.
- Nash... - w progu stała Cassie- Ty... Ty też...
- To nie tak jak myślisz.
- Oboje jesteście siebie warci.
Wyszła a chwilę potem usłyszeliśmy trzask drzwi na piętrze.
- Pójdę do niej. - skierował się w stronę schodów.
- Nie, ja to zrobię. - zmierzyłem go wzrokiem i wbiegłem po stopniach na górę.
- Cass... - odezwałem się cicho, wchodząc do pokoju.
Nie odpowiedziała mi, siedziała na szerokim parapecie swojego okna i patrzyła w jakiś punkt na zewnątrz.
-To nie miało tak być. - mówiłem cicho.
- Jaka umowa łączy cię z Sivanem i co ma do tego Nash?
- Cass, to nie są sprawy pomiędzy...
- Ciągle coś przede mną ukrywasz! To nie jest fair Shawn.
- Kiedy zrozumiesz, że próbuję cię chronić?! - uniosłem głos.
- Czy tak trudno ci zrozumieć, że tego nie potrzebuję?
- Nie chcę żeby coś ci zrobili, zależy mi na tobie.
- Zdecyduj się czego chcesz. - nigdy nie widziałem jej tak chłodnej- Raz mówisz, że między nami nie może nic być, a potem...
Przerwał jej dzwonek mojego telefonu.
- Przepraszam.
Wyjąłem urządzenie z kieszeni spodni i odebrałem. Wiedziałem, że jej się to nie podoba, że wolałaby żebym to olał i dalej z nią rozmawiał, ale nie mogłem, musiałem to zrobić.

To się porobiło...
Jak myślicie, o jakiej umowie mówił Nash?
Kto mógł zadzwonić do Shawna?
Wiem, że dawno mnie nie było, ale jakoś nie miałam do tego głowy. Teraz już wracam normalnie do pisania.
Ustalmy mały grafik. Będę starała się wstawiac rozdziały we wtorki, czwartki i soboty lub niedzielę, zależy jak się wyrobię.
Hope you enjoy.

If you're honest/ Shawn Mendes |ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz