CASSIE
Po conajmniej kilkunastu minutach drogi pieszo zatrzymaliśmy się na postoju taksówek.
- Serio? Przyszliśmy tu żeby wziąć teraz taksówkę?
- Zawsze możemy przejść te pięć kilometrów za miasto pieszo.
- No dobra.
Wsiedliśmy do jednego ze stojących przy chodniku pojazdów, Shawn podał jakiś nieznany mi adres i chwilę potem jechaliśmy ulicami Toronto w stronę przedmieść.
Po drodze dużo wyglądałam za okno. Nie po to, że bałam się, że Shawn zostawi mnie tam samą i karze wracać pieszo, a z samego faktu iż roztaczały się tam widoki pól i malutkich strumyczków.
- Tam gdzie jedziemy będzie jeszcze ładniej. - szepnął mi do ucha.
Zauważyłam jak młody taksówkarz rzuca nam szybkie spojrzenie w lusterku wstecznym.
- Gra Pan w hokeja? - zapytał brunet patrząc na breloczek przyczepiony do lusterka.
- Ja nie, mój syn.
- Mogę wiedzieć ile ma lat? - wydawał się zaciekawiony.
- Dziesięć. Mimo to, ma ogromny zapał do gry.
- Mogę z nim trochę potrenować. Chętnie podzielę się wiedzą, szczególnie jeśli ma zadatki na dobrego gracza.
- Naprawdę?
- Tak. To będzie przyjemność znów móc założyć łyżwy, wziąć kij i celować krążkiem do bramki.
- Widzę, że już grałeś.
- Tak. Dwa lata temu przestałem. Siła wyższa.
- Mogę wiedzieć co się stało?
- Miałem poważną kontuzję, potem miałem trochę problemów i już do tego nie wróciłem.
Kilka minut potem zatrzymaliśmy się przy wjeździe do dużego lasu. Shawn zapłacił i ruszyliśmy szeroką ścieżką pomiędzy drzewa.
- Nie mówiłeś, że grałeś w hokeja.
- Nie było o czym.
- Że co?! To była drużyna stanowa. Co robisz w koszykówce?! Powinieneś..
- Cass... Nie żartowałem z tą kontuzją.
- Co ci się wtedy stało?
Spuścił głowę wbijając wzrok w piaszczystą ścieżkę.
- Sivan. Nie wykonałem warunku zadania. Za karę dostałem kulkę w nogę.
- Postrzelił cię?!
- Nie osobiście. On ma od tego ludzi.
- Ale mimo wszystko to zrobił. Wydał jakiś rozkaz.
- Cassie, to było ponad dwa lata temu. Nie warto tego roztrząsać. Teraz wszystko jest dobrze, nic mnie nie boli i mogę chodzić.
- W pożądku...
- Chodź. Nie psujmy sobie dnia, co?
- A gdzie idziemy?
- Zaraz zobaczysz.
Weszliśmy pomiędzy gęste zarośla, a następnie przeszliśmy przez coś co przypominało łuk skalny, zeszliśmy w dół zbocza i znaleźliśmy się w dolinie otoczonej skałami i wieloma trzewami. Z pomiędzy kamieni wypływał mały strumień, który kawałek dalej zmieniał się w wąską rzeczkę.
Ziemię pokrywał miękki mech i malutkie, fioletowe kwiatki.
- Podoba Ci się?
- Tu jest pięknie.
Czułam na swojej twarzy promienie słońca padające z góry i lekki powiew wiatru.
- Jak znalazłeś to miejsce?
- Kiedyś często uciekałem. Chodziłem wtedy po lesie, albo włuczyłem się po mieście, kiedyś poprostu tu dotarłem, nawet nie wiem jak.
- A tak naprawdę?
Usiadł na dużym kamieniu, a ja zrobiłam to samo.
- Skąd wiesz, że kłamię?
- Mam ten dar. Więc, jak było?
- To miejsce pokazała mi siostra.
- Nigdy nie mówiłeś, że masz siostrę. - ożywiłam się - Jest starsza czy młodsza, a może w tym samym wieku? Jaka jest? Poznasz mnie z nią kiedyś? - słowa same cisnęły mi się na usta.
Przerwałam ich potok dopiero w momencie kiedy zauważyłam, że jego twarz spochmurniała.
- Coś się stało?
- Aliyah nie żyje.
- O. Przepraszam. - spuściłam wzrok ze skruchą - Nie chciałam...
- Nic się nie stało. Nie wiedziałaś.
- Wiem, że możesz nie chcieć o niej mówić, ale... Co się z nią stało?
- Miała wypadek, razem z moim tatą. Cztery lata temu. Tata miał szczęście, a ona... -przełknął ślinę.
- Przykro mi.
- Kiedy się dowiedziałem nie chciałem widzieć nikogo. Mimo, że tata był w ciężkim stanie nie oszczędziłem go. Wykrzyczałem mu prosto w twarz, że to wszystko jego wina, że gdyby nie jego durne formalności z szefem ona by żyła. Miała tylko jedenaście lat.
- Shawn... - objęłam go i wtuliłam się w jego ramię.
- Wiem, że sam mówiłem żebyśmy nie psuli sobie tego dnia, ale, mogę Ci o niej opowiedzieć?
- Jasne. Mów co tylko chcesz, będzie Ci lżej.
- Była najcudowniejszą osobą na świecie. Zawsze kiedy miała złe sny przychodziła do mnie, może uznasz, że to głupie, ale wtedy nam obu było lepiej. Byliśmy praktycznie nierozłączni, zawsze gdy miała problemy w szkole dzwoniła do mnie, albo szukała mnie na szkolnych korytarzach i skarżyła się, a ja próbowałem załatwić sprawę. Kiedy... Kiedy jej zabrakło poczułem straszną pustkę. Zanim pojechała z tatą na tą przeklętą uroczystość w jego firmie pokłuciliśmy się, nie pamiętam już o co, ale była na mnie zła, ja na nią też. Już nigdy nie dostałem okazji by ją przeprosić. Zginęła zaraz po tym jak przywieźli ją do szpitala. Moi rodzice się załamali, a ja uciekłem z domu. Przesiedziałem tu dwa dni i wróciłem, przez ten czas z nikim się nie kontaktowałem. Wciąż pamiętam ten dzień kiedy przyprowadziła mnie tu po raz pierwszy, nie mam pojęcia skąd znała to miejsce, poprostu gdy kiedyś byliśmy w tym lesie wzięła mnie za rękę i przyprowadziła tutaj.
Gdybym tylko mógł... To wsiadł bym wtedy do tego cholernego samochodu zamiast niej.
- Shawn. To nie twoja wina.
- Może i nie, ale miałem szansę coś z tym zrobić.
- Nie obwiniaj się. Nie możesz, słyszysz? - wzięłam jego twarz w dłonie- Aliyah by tego nie chciała. Obserwuje cię. Ma na ciebie oko, i pilnuje żebyś nie robił głupot.
- I tak je robię.
- Bo przestałeś wierzyć, że ona tam jest. Zapamiętaj jedno. Musisz żyć jednym życiem za waszą dwójkę.
- Straciłaś kiedyś kogoś, prawda?
- Tak. Tatę. Możemy o tym nie mówić?
- Jasne. Wiesz... Ostatnio znalazłem swój stary telefon i wcisnąłem jej numer. Odezwała się poczta, jej głos. Ucieszyłem się, że nie widziałem tego wypadku.
Zapanowała pomiędzy nami cisza, a po mojej głowie chodziła jedna myśl. W końcu zdecydowałam, że mu powiem.
- Mój tata był obok mnie kiedy umierał. Miał atak serca, a ja... Miałam tylko sześć lat, nie potrafiłam mu pomóc. Patrzyłam jak umierał i nie mogłam nic zrobić.
- Cass...
Podniosłam się z ziemi, odetchnęłam i otrzepałam się z piasku.
- Idziemy? To miejsce przywołuje tylko złe wspomnienia.
- Cassie. Przychodźmy tu zawsze kiedy będziemy musieli poważnie porozmawiać, albo będziemy chcieli się wyrzalic.
- W pożądku. - uśmiechnęłam się do niego lekko.Nooo dobra. Dzisiejszy rozdział w nieco innym klimacie, ale piosenka, którą macie w mediach za bardzo mnie poruszyła (polecam zobaczyć sobie słowa i to o czym jest) do tego jeszcze oglądanie po nocach "The 100", to nie był dobry pomysł.
No, więc to by było na tyle.
Widzimy się jutro.
Hope you enjoy
CZYTASZ
If you're honest/ Shawn Mendes |ZAKOŃCZONE
FanficCassie jest dziewczyną, która na codzień uwielbia towarzystwo szkolnej elity do której należy jednak kiedy w szkole pojawia się tajemniczy chłopak, który od razu staje się celem do poznania, dziewczyna zaczyna w jego towarzystwie czuć się nieco inac...