TOP

2.7K 22 1
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 



Na prośbę <3 

1/2 



- Tyler Joseph!- Wrzask z jednego z domów jednorodzinnych rozniósł się po pustej ulicy. I mimo, że później było słychać strzał nikt nie zareagował. Nikt nie słyszał i nie widział chłopaka ubranego na czarno z czerwoną czapką, który wyskakiwał przez okno tego samego domu. W ciemnościach nocy nie widać było jego czarnych jak smoła rąk i szyi. Jednak w każdym momencie było widać jego czerwone, lekko świecące oczy. 

- Tyler Joseph!- Kolejny krzyk rozniósł się po ulicy. Zaraz po nim było słychać głośny i przerażający śmiech, który wydobył się z gardła uciekającego chłopaka. Nie robił sobie nic z sytuacji w jakiej się znalazł. I mimo, że kolejny raz uciekł przed momentem w którym mieli go zabrać do psychiatryka to nie przejmował się tym. Czuł się pełen gniewy, energii i heroiny. Tylko ona pomagała mu na stany depresyjne w jakich się znajdował. Tylko ona potrafiła obudzić demona jaki był w nim. I tylko ona potrafiła uciszyć te głosy w głowie! 

- Głosy!- Wrzasnął nagle Tyler, upadając na ziemię. Jego ciałem nagle zaczęło rzucać. Ręce zaczęły mu się trząść. Z ust leciała ślina, połączona z krwią. A oczy samoistnie zaczęły mu latać, w taki sposób, że widać było tylko białka. 

- Tam jest!- Tyler słyszał głos i stukot butów o ziemię, jednak nie był wstanie się nawet podnieść. Nie mógł złapać tchu, ani wypluć zbyt dużej ilości śliny z jego ust. Wreszcie wszystko ustało, a jego bezwładne ciało opadło na ziemię. 

- Sprawdźcie czy oddycha!- Polecił ktoś, stając nad ciałem chłopaka. Dwóch, rosłych mężczyzn podniosło ciało chłopaka. Jeden z nich przyłożył do ust chłopaka ucho i gdy usłyszał cichy oddech pokiwał głową do swojego szefa. 

- W kaftan i do samochodu.- Polecił mężczyzna, rozglądając się po miejscu w jakim stali. Nie patrzył co dwójka mężczyzn robi z chłopakiem. Odszedł zostawiając go w ich rękach. 

- Głosy!- Wrzask wydobył się z gardła Tyler'a, gdy ten nagle i wręcz niespodziewanie odzyskał świadomość. Leżał na łóżku, zabezpieczony białym kaftanem i przywiązany do materacu. Jego nogi były przykute do ramy łóżka, a głowa zabezpieczona specjalną poduszką. 

- Głosy ustały.- Chłopak popatrzył na kobietę, siedzącą na krześle obok łóżka. Jej rozpuszczone, blond włosy w dziwny i ciekawy sposób przechodziły, lub łączyły się z białym fartuchem jaki miała na sobie. Tyler patrzył na nią uważniej, dziwiąc się że nie boi się jego oczu. 

- Nazywam się Jenna i jestem lekarzem. Będę się zajmować twoim stanem i mam nadzieje, że szybko sobie z nim poradzimy. Bo dlaczego tu jesteś to wiesz, tak?- Zapytała kobieta, uśmiechając się do chłopaka. Jednak on nie odpowiedział. Czekał aż blurry, który siedział w nim wyjdzie i będzie mógł rozprawić się z tą kobietą.  

- Tyler, dostałeś tyle leków, że przez najbliższe dni nic się nie będzie działo.- Westchnęła Jenna, gdy zauważyła jak chłopak wytrzeszcza oczy.- Chciałabym porozmawiać o twoich chorobach i twoim... 

- Nie! Blurry! Blurry!- Wrzaski chłopaka przerwały zdanie jakie zaczęła mówić lekarka. Zrozumiał, że słowa kobiety to prawda i że jego demon nagle ucichł. Kobieta wstała, gdy do sali wszedł potężnie zbudowany mężczyzna ubrany w biały strój. Podszedł do chłopaka i wyjmując z kieszeni strzykawkę i wstrzykując zawartość chłopakowi do żyły.   

- Spokojnie Tyler, pomożemy ci.- To były ostatnie słowa usłyszane przez chłopaka, nim zasnął. 






-------------------------------------------------------------------------- 

1/2 dodaje, bo muszę coś dopracować w reszcie 

Dobranoc/Dzień dobry <3 

M. <3 

P.S. zapraszam was na mojego instagrama ( to_moje_ )  

ONE SHOTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz