Cashton

2.1K 44 3
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 



Miniaturka na prośbę: 

Mam nadzieję, że się podoba 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mam nadzieję, że się podoba 

Zapraszam też do czytania innych moich opowiadań! 

Dzień dobry <3 

M. <3 

-------------------------------------------------------------------------------------



- Więc kochani, tak jak mówiłam wycieczka jest w piątek! Jedziemy na dwa dni i wracamy w niedzielę wieczorem.- Zawołała kobieta w blond włosach, stojąc przed grupą dwunastu nastolatków. Każdy z nich patrzył na kobietę z wypiekami na twarzy i było aż dziwne, że nie podskakują z tego wszystkiego. Z drugiego końca sali na grupę patrzył chłopak o miodowych lokach i zabójczo uroczym uśmiechu. Z każdym kolejnym słowem kobiety o wycieczce wiedział, że to o wiele więcej niż tylko zwykły wyjazd. Znał swoją matkę zbyt dobrze by mogła przed nim coś ukryć. Jednak nie interesował się aż tak bardzo tym, bo wiedział że i tak się zgodzi na wszystko co ona wymyśli. 

- Mój syn, Ashton, pojedzie z nami jako drugi opiekun!- Zawołała kobieta, pokazując na chłopaka. Ashton tylko uśmiechnął się, machając ręką nawet nie patrząc na grupę, tylko szukając coś w plecaku. Właśnie o takie sprawy mu chodziło. Wiedział, że i tak zostanie w to wciągnięty. Wziął z plecaka pliczek kartek, które rano zostały mu wręczone przez matkę i powoli podszedł do niej z nimi. 

- Zgody.- Uśmiechnął się, pokazując je. 

- Rozdasz kochanie?- Zapytała kobieta, posyłając chłopakowi proszący uśmiech. On tylko pokiwał głową, wyciągając kartki z koszulki foliowej i podając pierwszą z nich dziewczynie, która siedziała najbliżej niego. Gdy podawał każdemu z osobna kartkę, uśmiechał się lekko. Niektóre osoby odwzajemniły jego uśmiech. Inne podziękowały cicho, a tylko kilka osób zignorowało to, biorąc kartkę i nawet nie patrząc na chłopaka. Ashtonowi to zachowanie nie robiło nic. Wiedział jakie te dzieciaki są. Dlatego podziwiał swoją mamę, że miała tyle cierpliwości i siły do nich. 

Na wycieczkę mieli jechać autokarem, wynajętym tylko na ten jeden raz. Zbiórka była o piątej rano bo chcieli zdążyć przed największym ruchem i możliwymi korkami. I takim sposobem czekali przy autokarze, lekko zaspani ale widać było po dzieciach, że są podekscytowane. 

- Kogo niema?- Pani Irwin podeszła do syna, zaglądając przez jego ramię do kartki, którą miał przed sobą. 

- Calum Hood.- Przeczytał Ashton, pokazując na nazwisko przy liście. 

ONE SHOTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz