CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ
Troszeczkę wyrzuciłam z siebie pisząc to, dlatego jest właśnie takie. Obsadziłam Ashtona bo tak jakoś...
Miłego dnia
M. <3
----------------------------------------------
W moim życiu nie działo się nic specjalnego. Było ono nudne i takie same.
Codziennie rano budziłem Ashtona, szliśmy biegać, jedliśmy śniadanie, a później on szedł do pracy. Wtedy najczęściej nie wiedziałem co ze sobą robić. Nie chciało mi się nigdzie wychodzić, ani wymyślać nie wiadomo co.
Zmieniło się wszystko gdy w życiu Ashtona pojawiła się ona!
Emma była zawsze uśmiechnięta gdy do nas przychodziła. Lubiłem to gdy się śmiali. Obserwowałem ich gdy razem gotowali. Ale nie chciałem słuchać jak się kochali. Wtedy dawałem im prywatność. Wiedziałem, że Ashton ją kocha. Widać to było po nim.
Gdy Emma wprowadziła się do nas było nawet lepiej. To ona wszystkich budziła. Robiła śniadanie, a ja nie zawsze chodziłem biegać z Ashtonem. Robiłem to tylko wtedy gdy miałem ochotę. Gdy nie chciałem zostawałem z nią w domu.
Po trzech miesiącach mieszkania razem wiedziałem, że coś jest nie tak z nią. Gdy Ashton wychodził do pracy zamykała się w łazience i słyszałem jak wymiotuje. Gdy się z kimś pokłóciła zamykała się i płakała, a gdy wychodziła była blada i zawsze wyrzucała coś do śmieci i od razu je wynosiła.
Raz nie zamknęła drzwi i wiedziałem co tam robiła. Wyjmowała żyletkę z kosmetyczki i cięła uda. Nigdy ręce. Raz mi powiedziała zdanie, które zapamiętałem już na zawsze.
- Pamiętaj Tobi. Uda możesz zawsze zakryć, ręce nie.
Zapamiętałem to, chociaż bolało mnie to gdy wiedziałem, że idzie się pociąć. Jednak byłem bezsilny. Gdy wiedziałem, że jest z dnia na dzień gorzej musiałem powiedzieć o tym Ashtonowi. Nie był zadowolony, że Emma dalej to robi. Pokłócili się o to. Czułem się winny, że to przeze mnie się dowiedział. I przeze mnie się kłócą. Chciałem przeprosić ich, ale nim zdążyłem uspokoili się. Ashton obiecał wtedy Emmie, że pomoże jej z tym. Gdy Emma zasnęła przyszedł do mnie i powiedział.
- Pilnuj jej Tobi. Gdy mnie nie będzie musisz być na posterunku.
I byłem. Zawsze gdy zostawała Emma sama czy nawet nie. Pilnowałem jej w noc i dzień. Gdy się śmiała i gdy płakała. Przez kilka kolejnych miesięcy nie cięła się. Widziałem, że jest dobrze. Mniej wymiotowała, a czasami przez długi okres nawet wcale. Jednak i to się zepsuło.
Było to przed świętami. Ashton nie wrócił do domu przez kilka dni. A gdy wreszcie wrócił znowu się pokłócili. Tak jak krzyczeli wtedy nie krzyczeli nigdy wcześniej. Wystraszyłem się wtedy i wiedziałem, że nie zauważą jak zniknę. Uciekłem z domu i wróciłem po kilku godzinach. Ashtona nie było w domu. Brakowało jego butów i kurtki. Wiedziałem, że znowu wyszedł. Emma siedziała na ziemi w łazience i znowu się cięła. Gdy mnie zobaczyła zamknęła drzwi i jedyne co słyszałem to jej płacz. Bałem się o nią gdy nie wychodziła z łazienki przez kilka kolejnych godzin. Gdy wreszcie wyszła położyła się na kanapie, a ja od razu położyłem się obok niej. Przytuliła się do mnie i poczułem zapach krwi.
- Przepraszam Tobi. Nie miało to tak wyjść.- Powiedziała wtedy i pocałowała mnie w czoło.- Wszystkiego najlepszego skarbie.
Przez ich kłótnie zapomniałem nawet, że dziś były moje urodziny. Pomyślałem wtedy życzenie. Chciałem by Ashton i Emma pogodzili się i żyli razem szczęśliwi.
Następnego dnia Emma chodziła po łazience i byłą bardzo zdenerwowana. Nie wiedziałem co się dzieje, ale czekałem. Czułem, że to będzie coś zaskakującego. Gdy spojrzała na coś na pralce i zaczęła płakać wystraszyłem się lekko. Znowu siedziała na podłodze i płakała. Podszedłem do niej i usiadłem obok.
- Tobi...- Popatrzyła na mnie przez łzy.- Będziemy mieli dziecko!
To był szczęśliwy dzień. Gdy Emma się uspokoiła wyrzuciła żyletki i nawet nie sądziłem, że aż tyle ich ma. Później rozmawiała długo przez telefon. Nawet uśmiechnęła się kilka razy.
Dzień przed świętami do domu przyszła jakaś kobieta. Nie znałem jej, ale gdy tylko Emma ją wpuściła to długo stały przytulone. Kobieta mówiła do niej, że da sobie radę z Ashtonem czy też bez. Że ona jest wstanie nawet się przeprowadzić tu by jej pomóc. Emma mówiła do niej mamo i co chwilę zapewniała, że wystarczy jej, jak ona będzie ją wspierać. Kobieta wyszła od nas dopiero wieczorem i obiecała, że jutro przyjdzie. Emma była inna. Trochę bardzie szczęśliwa niż po kłótni, ale mniej niż przy kobiecie. Wiedziałem, że chciałaby Ashton był z nami. Też tego chciałem, a nawet nie wiedziałem gdzie może być.
Po kilku godzinach usłyszałem walenie w drzwi. Wystraszyłem się i pobiegłem do drzwi. Bałem się o Emmę i dziecko i nie chciałem by podchodziła do drzwi. Jednak ona nie słuchała tylko otworzyła. Przed drzwiami, na wycieraczce klęczał Ashton. W ręce miał pierścionek, a na twarzy krople deszczu.
- Wiem, że nie jestem idealny. Ale te kilka dni mnie uświadomiło, że bez ciebie nie potrafię żyć!
- Myślisz, że...
- Myślę, że dasz mi jeszcze szansę na naprawienie naszego życia.
Zgodziła się. Emma zgodziła się po jeszcze jednym zdaniu, którego nie do końca rozumiałem. Gdy siedzieli na kanapie patrzyłem na nich i czułem szczęście, że wreszcie się coś udaje. Emma powiedziała Ashtonowi o dziecku. Nigdy wcześniej nie widziałem by Ashton płakał ze szczęścia. Ale później już tak. Gdy kilka miesięcy później przyszli do domu z wózkiem Ashton znowu płakał. Emma śmiała się z niego i mówiła, że wreszcie ma swoją małą księżniczkę.
- Tobi, to jest Hope.- Powiedział Ashton, trzymając maje coś na rękach.- To jest Tobi kochanie. To będzie twój przyjaciel, obrońca i opiekun. Prawda Tobi?
Zaszczekałem, zgadzając się.
Byłem szczęśliwy.
Byłem psem Ashton'a od lat. Później pojawiła się Emma i wprowadziła szczęście, ból ale i miłość do naszego życia. A teraz jest jeszcze mała Hope, która dopełnia wszystko.