Nie wiem dlaczego tak postąpiłam. Chcę ich chronić, a wiem, że tylko ja mogę Ciemność zatrzymać. Zaczęłam rozumieć przepowiednie i jej znaczenie, znaczenie dla nas. Wszytko zaczęło tworzyć spójną całość i może lekko mnie to przeraża, jednak nie boję się tego za bardzo. Nie boję się stracić życia, a bardziej boję się, że moim bliscy je stracą. Zaprzyjaźniłam się z nimi, chociaż tego nie planowałam. Kocham ich i zrobię dla nich wszystko, a jeszcze odzyskali Theo, znaleźli w końcu swoje miłości i są szczęśliwi. O to mi chodziło.
Westchnąłem i spojrzałam przed siebie. Co ja wyprawiam? Okłamałam ich i sama ruszyłam w stronę miejsca bitwy. Serce mnie boli od kiedy to zrobiłam, ale wiem, że to słuszna decyzja. Lepiej narażać siebie, niż innych. To lepsze rozwiązanie. Szczególnie, kiedy Scott ma dziś rodzić. Max ma przy nim być. Szłam se spokojnie przez las, aż tu nagle po obu moich stronach pojawili się mężczyźni z bronią przy pasie, spojrzeli na mnie dziwnym spojrzeniem. Nie spodziewali się tu mnie?
-Co ty tu robisz dziecko?- zapytał jeden zdziwiony.-Zaraz ma się rozpocząć wojna, lepiej idź się ukryj.
-Idę na wojnę.- odrzekłam, pewnym siebie głosem, a oni podnieśli brwi roześmiani.
-To nie miejsce dla dziewczyn.- rzekł jeden i przyjrzał mi się uważnie.- I to takich młodych.
-O ile zakład, że jak bym chciała, dawno leżeli byście zwijając się z bólu?- powiedziałam arogancko.-Nie mam czasu, muszę kogoś unicestwić.
Ruszyłam przed siebie, instynktownie wiedząc gdzie mam iść, a tamta dwójka podążyła za mną jak cienie.
-Masz wracać do domu, bo inaczej siłą cię tam zaciągnę.- zagroził mi ten z prawej.
-Już to widzę.- wywróciłam oczami na jego słowa.-Muszę się kimś spotkać, czy mi na to pozwalacie, czy nie jadę tam.
-Jak chcesz to jedz.- wzruszył ramionami jeden.- My nie odpowiadamy za traumę, którą po tym będziesz miała.
-Polują na mnie zabójcy i potwory, mój przyjaciel zginął i ożył w pół roku, a najlepsze jest w tym to, że gadałam z wielkim wężem, który mógł mnie połknąć w całości. Po tym chyba można by było mieć traumę.- odgryzłam mu i spojrzałam ukradkiem na jednego i drugiego.
Serio wyglądali jak by szli na wojnę. Koszulki ciasno opinały im umięśnione klatki piersiowe, a włosy były ścięte na krótko. Ale ich wyrazy twarzy były śmieszne. Zaskoczenie pomieszane z niepokojem i nutką niedowierzania. Śmiać mi się chciało, ale ta spawa jest poważna, nie wolno się śmiać.
-Nie uciekłaś z psychiatryka..?-zaczął jeden niepewnie, patrząc na mnie z ukosa.
-Alex i nie, nie uciekłam z psychiatryka.-prychnęłam.-Jestem zdrowa, muszę się jedynie dostać na teren bitwy, tam gdzie złączyły się oba królestwa.- westchnęłam ponownie.
-Skąd o tym wiesz, to ściśle tajne.- syknął na mnie drugi.-Jesteś szpiegiem, albo jednym z tych potworów.- stwierdził.
-Jestem nastolatką, która wie więcej niż powinna.- sprostowałam. -Po za tym to ja powinnam was posądzić o bycie bestiami mroku, a nie wy mnie.
-Czym znowu?- mruknął pod nosem, ten po prawej.
-To ile wiesz?-zapytał się ciekawie drugi.
-Nie powiem nic, bo nie znam waszych imion.- uznałam, że skoro z nimi gadam, to powinnam znać chociaż to.
-Ja jestem Simon, a ten po prawej to Jerry.- odrzekł jeden.- No, więc co wiesz młoda damo?
-Jak skołujecie mi dowózkę na miejsce wojny to odpowiem na wasze pytania.- powiedziałam z uśmiechem.
CZYTASZ
Now students 1x2( ZAWIESZAM)
FanfictionW świecie gdzie istnieją osoby z nadprzyrodzonymi umiejętnościami zostali.... Tak jak by to dobrze ująć... Sami uznali ze są lepsi i oni chcieli zacząć rządzić ziemią.I tak oto ona podzieliła sie na dwie części. W tej pierwszej części mieszkają zw...