!21!Rebeka

137 12 0
                                    

Fajnie, że mam w tym coś do powiedzenia, nie? 

Ustalili między sobą, że ja mam ich poprowadzić, a mnie o zdanie nie zapytali. Jestem ich mapą na wyłączność. Sprawiedliwość. A może ja nie chce ich nigdzie prowadzić. Może ja chcę zostać w domu i czekać na zagładę świata. Nie dobra to za mocne. Powinni mnie spytać o zdanie, z nie decydować za mnie. Nie usprawiedliwia ich to, że są zabiegani i przerażeni, skro to moje ciało ma cierpieć. Nie fajnie to. 

Jeszcze do tego nasi rodzice się zgodzili. Pięknie. Wszyscy uradowani, a ja znowu nie mam noc do gadania. 

Wstałam i nawet na nikogo nie patrząc poszłam do łazienki. Mogę przecież po ich domu chodzić z zamkniętymi oczami. Z Cameron'em dużo czasu siedziałam u niego, więc trochę się plan mieszkania zna. 

Oparłam się rękoma na umywalce i spojrzałam w lustro. Nadal jestem blada, ale wory pod oczami mi zmalały. Jedyne plusy. 

Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie, więc mocniej się zaparłam rękoma. Nie pamiętam jakim cudem znalazłam się na podłodze, ale kiedy odzyskałam świadomość wstałam powoli, przytrzymując się ściany i o boże. Ból rozniósł się po moim prawym boku. Jak bym mnie ktoś tam ujebał jakimś sztyletem. Podniosłam bluzkę do góry i spojrzałam na bolące miejsce. 

Krzyk wydobył się z mojego gardła może zbyt mocny, ale jednak. Na miejscu pod żebrami pojawiła się  szpara jak bym jakiś demon próbował wyjść przez moje ciało, bo z tej dziury wydobyły się jak by małe rączki, żeby złapać ranę po obu stronach i poszerzyć. Zamknęłam oczy z bólu, a kiedy je znowu otworzyłam, nie było rany, ani rączek, tylko czarny "X" na tym miejscu. 

-Rebeka!- usłyszałam krzyk Ryan'a i moce walenie do drzwi.- Otwórz te drzwi!

Nie zamykałam się przecież. 

Spojrzałam znowu w tamtą stronę. Przy drzwiach znajdował się mały stwór. Nie wyglądał słodko, wręcz przeciwnie był przerażający. Jego ciało było garbate i całe czarne, jednak można było dostrzec liczne rany i zaschniętą krew.Spiczaste uczy były oklapłe .Oczy miał białe, ale przekrwione, tak, że jak ktoś się nie dopatrzył to były one czerwone.  Jednak zęby przerażały najbardziej. Były podobne do ludzkich, ale trochę szerzej rozstawione. Były ubrudzone czymś w kolorze krwi i śmie snuć przypuszczenia, że to właśnie ona jest. 

Zeskanowało mnie wzrokiem, a potem zaśmiało się przerażająco i rozpłynęło się w powietrzu. Mój oddech przyśpieszył,a oczy zaszkliły się. 

-Wyważam je!- usłyszałem ponowny krzyk chłopaka, ale byłam zbyt otumaniona żeby się ruszyć. 

Później był huk i hałas. Wszystko działo się szybko. Drzwi poleciały o ścianę, a do środka wparowali chłopcy. Byli spięci i gotowi do walki, co gdybym nie była tak przerażona, rozśmieszyło by mnie, ale nie teraz. 

-Rebeka?- Taylor podszedł do mnie powoli.- Ej? Mała? Rebeka to niej jest śmieszne.

Moje oczy latały od jednego do drugiego, spanikowane. Nie wiem czego szukałam, ale najwidoczniej tego nie było obok mnie.

-Nie bądź taka pewna. Od teraz będę przy tobie cały czas.- usłyszałam cichy szept obok mojego ucha na co pisnęłam i zamachnęłam się chcąc się tego uczucia chłodu przy ciele pozbyć. 

Dreszcze pojawiły się na moim cały ciele, po tym. Nagle ktoś zamknął mnie w żelaznym uścisku. Ciepłe ramiona otoczyły mnie mocno i dały poczucie bezpieczeństwa. Wtuliłam się w chłopaka mocno i zamknęłam oczy. Dlaczego to nie może wyglądać jak jednorożec, albo króliczek? Dlaczego?! 

-Już dobrze, spokojnie.- Taylor szepnął mi do ucha. 

Mój oddech zaczął się powoli uspokajać, ale moje ciało samo zesunęło się na podłogę. Ostatnie, czego doznałam przed odpłynięciem to silniejszy uścisk w okół mnie i jak by nie ktoś podnosił. 

AUSTIN

Nie za bardzo wiem co się właśnie stało. Po tym jak wszyscy chórem się zgodzili to wyszli, tak szybko jak wujek Theo. Wszyscy spojrzeliśmy na Sam'a niepewnie. Miał słaby i pełen strachu uśmiech. 

-Nic się nie posypie.- Carlos położył mu dłoń na ramieniu w geście pocieszenia. 

Uśmiechnąłem się lekko na ten gest, bo to dość słodkie z jego strony. Dowiedziałem się wczoraj dlaczego nie lubił czarnowłosego. I to jak by moja wina? Był o mnie zazdrosny. Słodziak, co nie? Nie wiem jak my do tego doszliśmy, ale kiedy całowaliśmy się u mnie w pokoju, później w kuchni doszliśmy do wniosku, że teraz unikać się nie będziemy. Więc tak powoli i stopniowo naprawiamy swoją zniszczoną relacje. Nie zaliczając do tego naszego całowania oczywiście. Jestem zaskoczony, że nikt jeszcze z naszego grona nie zwrócił na nas uwagi, ale w sumie to chyba lepiej dla nas. 

-To dziwne.- szepnął obok mnie stojący Gabriel. 

-Uwierz mi to jest na najniższym etapie dziwności.- odpowiedział mu Cameron, puszczając mi oczko. 

Czyli jednak zauważyli... 

Nagle do naszych uszu dobiegł przeraźliwy krzyk gdzieś z okolic korytarza.Rozejrzałem się spanikowany. Rebeka! 

Zanim zdołałem się odezwać Taylor i Ryan pobiegli w stronę krzyku. Reszta stała sparaliżowana, włącznie z Lydią. Której oczy były szeroko rozszerzone i jak by była w jakimś transie. Jednak trwało to krótko, bo po chwili potrząsnęła głową na boki i spojrzała na każdego z nas. 

-Rebeka!- krzyknął Ryan, zaczynając w nie uderzać pięściami.- Otwórz te drzwi!

Spanikowany złapałem pierwszą lepszą osobę stojącą obok mnie. Ona odpowiedziała mi tym samym. 

-Wyważam je!- krzyknął po nieudanych próbach otworzenia ich.

Wziął rozpęd i wleciał w nie z rozpędu. Drewniana powłoka odpuściła natychmiast. Usłyszałem jeszcze lamentowanie Camerona na temat tego, że lubił te drzwi, a potem jego mruknięcie bólu, bo Leo walnął mu w ramię. 

Wszyscy czekaliśmy na to jak Taylor wyjdzie z łazienki,co się stało chwile później. Niósł nieprzytomną Rebekę na rękach w naszą stronę. Położył ją ostrożnie na tapczanie, zganiając nas sobie z drogi. 

Lydia nie wiadomo skąd wzięła mokrą ścierkę, ale położyła jej tą szmatę na czole i odgarnęła jej kosmyki z czoła. 

-Co się stało?- zapytała cicho i spojrzała na chłopaków.

-Nie wiem za bardzo.- odpowiedział Taylor.- Wyglądała na przerażoną. 

Nagle Rebeka podniosła się z kanapy gwałtowanie. Spowodowało to, że ścierka poleciała na twarz zdezorientowanego Sam'a. Rozejrzała się po nas przerażona i jej mięśnie spięły się. Jej wzrok błąkał się po pomieszczeniu  i skanował wszystko w okół. 

-Spokojnie.- Lydia usiadła obok niej ostrożnie.- Jesteś bezpieczna?- powiedziała niepewnie i objęła ją ramieniem.

-To, to to zrobiło.- rzekła cicho.

-Co?- zdziwił się Leo i usiadł po drugiej stronie. 

- Ten stwór, który ze mnie wyszedł. To on zamknął drzwi.- odpowiedziała i spojrzała każdemu z nas w oczy.

YYYYYYYYY 

Now students 1x2( ZAWIESZAM)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz