Mieliśmy się nie rozdzielać. Mieliśmy! Nie minęło nawet 10 minut, a już zniknęła Mina i Gabriel. Zaczynam się coraz bardziej bać. Nie podoba mi się to i mam nadzieję, że to mój jakiś koszmar!
-Dobra spokój!- głos Lydii drżał i wiem, że jest przerażona. Zerknęła w stronę jak to nazwał Dorian nieźle podenerwowany" jebanej czarnej dziury, która się powiększa jak ktoś zniknie" i przełknęła głośno ślinę.- Todoroki mam prośbę- chłopak spojrzał na nią uważnie.- Zmroź nam ręce.
-Co?- zdziwił się.
-Tylko jedną osobę jest w stanie opętać to coś.- powiedziała.-Jeżeli będziemy mieć drugą osobę przy sobie to za szybko nas nie porwie, bo zawsze jedna jest ogarnięta.
Chwile trwało zamieszanie, ale w końcu się uspokoili i kolorowłosy zamroził nas w pary. Ja byłem z Carlos'em, Lydia z Ryan'em, Dorian z Henryk'iem, Sam z Morro, Kirishima razem z Taylor'em mimo ich niechęci żeby w ogóle to robić. Ochaco postanowiła pomóc Todorokiemu bo stwierdził, że zostaje i pilnuje nieprzytomnych.
-Dobra jest nas 12. Dwie osoby zostając i pilnują i już są wybrane. A reszta idziemy.- powiedziała stanowoczo.
-Co?- Morro wypiszczał.- Chcesz iść tam?- pokazał tam palcem i się wzdrygnął.- To jest dość ryzykowne i..i..
-Spokojnie, obronie cię.- Sam przyciągnął go do siebie bliżej.- Ze mną nic ci nie grozi.
-Ta a szczególnie po tym jak miałeś schize.- Henryk mruknął i pokiwał głową na boki i odchylił ją do tyłu.-Idziemy Taylor.
-Hym?- wytrzeszczył oczy, kiedy został pociągnięty w stronę korytarza.-Na grobie chcę napis, że zginąłem dzielnie!
-Idiota.- skomentował Ryan.- Idziemy?
-Ale jak?-zapytał Carlos i zerknął na mnie.-Jest 25 pokoi i korytarz.
-Każda para po pięć pokoi sprawdza i szukamy zaginionych. Jak ktoś coś znajdzie daje znak. Krzyczy.-powiedziała poważnie dowodząca i ruszyła w kierunku korytarza razem z Ryan'em.- Damy radę, bo to tylko kolejna przeszkoda na naszej drodze, nie?- posłała nam słaby uśmiech i zniknęłą w mroku.
Spojrzałem na białowłosego, który patrzył w ciemność z obawą i niepewnością. Zacisnąłem mocniej rękę na tej jego pod lodem. Jakoś nie odmrażał mi on ręki czego też się bałem, bardziej przypominały kajdanki, co mi się podoba, bo wiem, że Carlos mi nie zwieje.
-Idziemy?- zapytał spokojnie, ale wyczułem napięcie w jego głosie.
-Tam. Musimy.- rzekłem i razem ruszyliśmy w ciemność.
Czułem się jak bym szedł w nicość. Kiedy znaleźliśmy się jakieś 3 metry od kiedy się ona zaczęła, widziałem tylko zarysy kształtów framug drzwi i rozwidlenia na schody do góry i na dół. Super zapomniałem, że są jeszcze dwa piętra. W horrorach zawsze potwory zżerają tych od dołu, dlatego ja wziąłem mojego chłopaka pod ramię i skoczyłem na górę. Wszedłem z nim do pierwszego pokoju i nic. Chyba jest on Sama, bo zauważyłem jego kurtkę, co jest jakimś cudem.
-Może chodźmy tam?- Carlos spojrzał na mnie i wskazał na drzwi na samym końcu, które były lekko uchylone. Przeszły mnie ciarki na samom myśl o takim scenariuszu z jakiegoś filmu.
-Mamy jeszcze kilka pokoi.- rzekłem i pociągnąłem go do kolejnych drzwi z kolei, ale tan stanał jak pień.
Moje oczy wypełniło przerażenie, kiedy przekrzywił głowę w moją stronę z otwartymi oczami i uśmiechnął się strasznie. To nie jest mój Carlos!
-Może chodźmy za te drzwi, co?- powiedział poważnie i sucho, a mi oddech przyśpieszył.
IZUKU
-Dobra tu pogadamy na spokojnie.- rzekła Rebeka, kiedy wciągnęła mnie do jakiegoś pokoju. Przypuszczam, że jej.- Co tu się odpierdala?! Czemu oni zachowują się nie jak oni.
-Jak lustrzane odbicia.- podsunąłem jej.- Obudziłem się u siebie w łóżku, a jestem pewny, że z Shoto na dworze popołudni szliśmy do was. To nie mógł być sen, nie?-
-Nie był.- rzekła poważnie.- Trzeba coś wykombinować. Gdzie my w ogóle jesteśmy, co?
-Jak by w jakimś alternatywnym wymiarze.- mruknąłem i pokiwałem głową na boki.- Czytałem kiedyś o tym, ale to tylko takie domysły, że...
-Mów Izuku.- ponagliła mnie, widocznie zaniepokojona.
-Każdy ma w mózgu taki nerw, który odpowiada podświadomości i wyobraźni. Kiedy śnimy, to jest aktywny, jak ludzie są w śpiączkach służy im jako odbicie teraźniejszości, ale po ich wyobrażeniach, a to czego nie chcesz ukazuje się w koszmarach, ale jest też taki jeden mały nerwek, który jest w tym i tym. Widocznie u nas uaktywnił się on, bo żyjemy w pół koszmarze.- wzruszyłem ramionami.- Ale dlaczego jesteśmy razem w śnie?
-Może to nie sen tylko jakaś wizja?- zapytała się najwidoczniej sama siebie- Ale nie, bo to oznacza był coś czego nie było, a my jak by utknęliśmy w tym momencie, co nas odcięło od żywych. Musimy się dostosować i wyczaić o co w tym chodzi, bo padnę jak jeszcze raz Lydia powie do mnie coś jak jakaś diwa z pod Lidla. - syknęła.
-Trzeba będzie się wpasować i udawać, że jesteśmy stąd bo nas zabiją w najgorszej opcji.- mruknąłem.
-Mama mi kiedyś mówiła, że wujka Liam'a opętał jakiś duch i w tedy, żeby go wypędzić.-- urwała kiedy drzwi do jej pokoju otworzyły się z hukiem.
Pisnąłem i podskoczyłem w miejscu i spojrzałem na osobę stojącą w drzwiach. Leo.
-Co wy tu odpierdalacie?!- huknął na nas i złapał za rękawy bluzek i wyciągnął z pomieszczenia.- Obiad mamy zjeść razem! Jak zawsze, a wy co odkurwiacie do cholery!
Wymieniłem spojrzenie z brunetką i oboje skinęliśmy głowami, ona spuściła głowę i udała skruchę, a ja prychnąłem "oburzony" chociaż bardziej się boje, niż jestem zły, ale to nieważne. Trzeba to przeżyć. Błagam niech to będzie tylko zły sen i moja wyobraźnia.
-No wreszcie!- Lydia mruknęła i usiadła na krześle. - Możemy w końcu zjeść!
Usiadłem przy stole i wziąłem widelca i zacząłem grzebać w jakieś lazanii, jakoś nie jestem głodny, ale patrząc ukradkiem oka na innych to nie jedli od tygodni, bo pochłaniają wszystko jak jakieś czarne dziury.
-Wszystko dobrze Izuku?- usłyszałem przy uchu i mimowolnie się wzdrygnąłem.
-Taaa.- syknąłem i lekko go od siebie odsunąłem.
To nie jest mój chłopak. Nie znam tego typa. Mój Todoroki uśmiecha się tylko do mnie tym swoi pięknym uśmiechem, a nie do wszystkich.
-Chyba nie. Mój kotek nie ma humory. Przecież rano był taki idealny.- Może chcesz kolejną rundę?- zapytał, a wręcz wyszeptał mi do ucha, kiedy pocałował mnie w szyję, a ręką położył na moim kroczu.
Alarm! Za blisko nieznany typ!
Złapałem go za nadgarstek i lekko odsunąłem od siebie, na co zamruczał i szybkim ruchem przerzucił mnie przez ramię na co pisnąłem zaskoczony.
-Puszczaj mnie idioto!- huknąłem i spojrzałem błagalnie na Rebekę, która zszokowana siedziała na krześle jak słup.
- My skończyliśmy jeść! Nie będzie nas przez następne jakieś od 4 do 6 godzin!-powiedział Shoto i poklepał mnie po pośladku.
-CO?!
YYYYYYYYY
CZYTASZ
Now students 1x2( ZAWIESZAM)
FanfictionW świecie gdzie istnieją osoby z nadprzyrodzonymi umiejętnościami zostali.... Tak jak by to dobrze ująć... Sami uznali ze są lepsi i oni chcieli zacząć rządzić ziemią.I tak oto ona podzieliła sie na dwie części. W tej pierwszej części mieszkają zw...