!14! Taylor

133 15 1
                                    

Nie uśmiechało mi się umówienie z Amandą. Nie chcę robić jej nadziei, bo jest dla mnie jak siostra bądź dobra kumpela.

Nadal nie jestem pewny, czy to zrobiła blondynka, ale inni twierdzą, że tak, a ja ryzykować wybuchem Camerona nie chcę. Dzieciak jest spoko, ale jak się wkurwi, potraf to nieźle przygadać.

Czyli będę musiał iść z Ryan'em na podwójną randkę, a widzę, że jemu też nie na rękę. Ja chociaż je tam trochę lubię, ale on nawet ich nie lubi, więc ma trudniej. Trzeba jednak odzyskać Rebekę, bo jest częścią drużyny, a my nikogo nie zostawiamy.

Następnego dnia, zgadałem się z brunetem i poszliśmy do dziewczyn. Oczekiwałem zdziwienia, a nie radość i zadowolenia. Zgodziły się natychmiast, chciały się umówić na wieczór, ale przekonaliśmy je z Ryan'em, że wyglądają pięknie i nie ma co marnować czasu. Idziemy do kilka na jakiś "After", czy coś, a później do jakieś restauracji na drugi koniec miasta. Czasu będą mieli dużo.

Jak to się dzisiaj skończy, jutro zabiję ich wszystkich.

AUSTIN

Rano obudziłem się jak nowo narodzony. Nie czułem już objawów choroby, co mnie zdziwiło, bo zawsze mam jakiś miesiąc po tym chrypkę. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i dostałem zawału na ten widok. Bellla stała na przeciw łóżka i uśmiechała się do mnie szeroko.

-Boże.- sapnąłem cicho i złapałem się za serce.

-Odraz jestem twoim bożkiem?- dziewczynka zachichotała i usiadła na łóżku obok mnie.- Wujek Isak mnie wpuścić, bo moi tatowie pojechali do miasta beze mnie.- mruknęła nadąsana.

-Ile czekasz?- zapytałem wstając i podchodząc do szafy i szukając se nowych ciuchów.

-Jakieś 20 minut.- odpowiedziała.- Wyleczyłam cię jeszcze!- dodała na co zatrzymałem się bez ruchu i powoli skierowałem na nią swoje spojrzenie.

-Co ty zrobiłaś?- pisnąłem i pobiegłem do łazienki.- Bella nie wolno ci robić takich rzeczy!

-Nie moja wina, że chcę iść późnij na lody!- usłyszałem jej głos, kiedy przyglądałem się uważnie swojemu odbiciu w lustrze.- A po za tym majaczyłeś! I naprawdę nie spodziewałam się takich wyznań kuzynie!

Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na drzwi o które się opierała. Mimo, że ona ma dopiero te siedem lat, zachowuje się jak dorosły człowiek, czasami nawet poważniejszy od nas.

-O czym ty mówisz?- zapytałem i zamknąłem jej drzwi przed nosem, szybko się przebierając w świeżę ciuchy, uczesałem włosy i wyszedłem z łazienki, schodząc na dół, a Bella podążyła za mną jak duch.

-No o tobie i Carlos'ie.- odpowiedziała, wspinając się na krzesło stojące obok wysepki kuchennej.Zakrztusiłem się powietrzem na jej słowa, a moje oczy rozszerzyły się natychmiast.-Zaraz powinien być.

-Jak to powinien być?- mruknąłem zdenerwowany na jej słowa.

-Napisałam do niego, że chcesz pogadać z twojego telefonu.- odpowiedziała mi bez skrępowania.- Możesz mi jaj już jesteś w kuchni zrobić tosty, a ja idę oglądać bajki.

Żałuję teraz swojej decyzji polegającej na przygarnięciu jej pod swoje skrzydła na dzisiaj. To jest mały podły demonoszczur. Mimo, że jest z wierzchu słodka to w środku podstępna jest jak wąż. Czasami zastanawiam się, czy nie jest mądrzejsza od swojego brata.

Przecież nie mogę gadać z Carlos'em. Unikałem z nim rozmowy od kiedy się pokłóciliśmy. Od tamtego czasu to ja nawet z nim słowa nie zamieniłem! Jak mam z nim pogadać, po prostu powiem, że to Bella i tyle, ale on zapewne zapyta o powód, a co ja mu powiem? Że kurcze no śniłeś mi się w nocy, wiesz? Że tęsknie za tobą? No chyba nie. To on ma przeprosić mnie, a nie ja jego, to tak nie działa!

Nie wiem ile tak stałem, ale chyba trochę, bo poczułem lekkie potrząśnięcie za ramię. Otrząsnąłem się i spojrzałem na osobę, która to zrobiła.

-Nic ci nie jest?- zapytał białowłosy, a w jego głosie usłyszałem czystą troskę.-Bo blady jesteś, a po za tym drzwi były otwarte.

-Nie nic.- odpowiedziałem i cofnąłem się lekko w tył, żeby mnie nie dotykał.-A pro po tej wiadomości to...

-Przepraszam.- szepnął Carlos i spojrzał mi w oczy, a mi kolana zmiękły.

LEO

-Dobra pojechali.- Cameron podszedł do nas.

Staliśmy na holu. Większość z nas stała na holu. Nigdzie nie ma Carlos'a, co mi się nie podoba. Ale trzeba działać bez niego. No nic. Później go opieprze za spóźnianie się na zbiórkę. Co on sobie w ogóle wyobraża, co? Pewnie plotkuje,jak nic. Teraz Rebeka jest najważniejsza. Trzeba znaleźć ten naszyjnik.

-Dobra idę skołować kluczyk do pokoju.- oznajmił Dorian.

Spojrzałem na niego zaskoczony. Jak on chce skołować kluczyk do pokoju. Chłopak spojrzał na mnie na chwilę, po czym poszedł. Nie zamienił ze mną od wczoraj żadnego słowa. Wiem, że nie przepada za Sam'em, ale nie chcę żeby ciemnowłosy był sam, bo zna tylko nas tutaj. Wiem, że on go nielubi, ale bez przesady, no.

-Oho idzie wykorzystać swój urok, skubany.- zaśmiał się Gabriel.

-Niech robi to co musi.- ochrzaniła go Lydia.- Musimy mieć ten kluczyk chyba, że drzwi wyważysz.

Rudowłosy podniósł brwi i ręce do góry w geście obrony na co ona prychnęła. Widocznie nie podoba jej się ten plan odnośnie "randki" Ryan'a z Stejsi. Oboje zachowują się jak para, więc jej się w sumie nie dziwnie. Zazdrosna jest i tyle. Mój wzrok znowu spoczął na Dorian'ie i mogę przysiąc, że on też patrzył w moją stronę! Rozmawiał bardzo odważnie i z szerokim uśmiechem z kobietą siedzącą za szkłem. Odwrócił się do na i podszedł z kulczykiem w dłoni.

-I co mam?- zapytał zadowolony.- Idziemy pokój 232.

-Znowu tyle chodzenia.- jęknął Cameron, a ja zaśmiałem się pod nosem.

Jakoś dziwnie szybko znaleźliśmy się przed pokojem, a chłopaki otworzyli drzwi. Weszliśmy i to co zastaliśmy mnie w sumie nie zdziwiło. Pokój wyglądał jak paw wróżki. O dziwo było czysto. Kosmetyki były idealnie ułożone na półkach, ciuchy były poukładane w otwartej szafie. Na każdej ścianie w pokoju wisiało wielkie lustro, a na półkach stały ich mniejsze kopie. Dwa wielkie łóżka stały obok siebie z milionem poduszek.

-Aż mi się niedobrze zrobiło od tego odoru.- mruknął Sam i zatkał nos.

-Muszę się z tobą zgodzić.- odpowiedział Dorian.

-Ładnie pachnie.- bruknąłem na co oboje spojrzeli na mnie zdziwieni. W głębi duszy skakałem jak małe dziecko, ciesząc się z tego, że gadają ze sobą, bo to cud jakiś jest.-Nie znacie się.

-No chyba ty.- prychnęli na mnie jednocześnie i spojrzeli po sobie zdziwieni.

-Zamiast plotkować, pomóżcie nam tego naszyjnika szukać.- warknął na nas Cameron.

YYYYYYYYY

Now students 1x2( ZAWIESZAM)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz