99.Alex cz.2

311 27 0
                                    

Zgodzili się na mój plan, co mnie ciesz. Im mniej świadków, czy uczestników tym lepiej dla wszystkich. Boję się i to mocno, ale muszę to zrobić, dla nich i dla lepszego jutra. Jeny, zaczynam myśleć jak jakiś prowincjonalny i odpowiedzialny człowiek, a na pewno takim nie jestem.

Rozejrzałam się w około siebie, patrząc na wesołe uśmiech i słysząc energiczne rozmowy. Jednak coś przykuło  moją uwagę. Mianowicie jedna osoba jeżeli można tak to nazwać, stał chyba z jakieś 200 metrów ode mnie i patrzył z wyższością na moją postać, szczerząc swoją mordę. Później pokazał na zegarek i pokazał pięć palców, po czym rozpłynął się w cieniu. 

Pięć minut. 

Nie wiem jak to się potoczy, ale nie czuję nic związanego ze śmiercią za kilka godzin, może nikt nie zginie? Naprawdę nie wiem, kto i co stoi obok mnie. 

-Przepraszam młodą damę.- usłyszałam i spojrzałam na tego starszego pana z pojazdu, którym tu przyjechałam.- Ale czy można zapytać o co chodzi z tym całym odwrotem?

-Można.- uśmiechnęła się.

-Wiem, że mówiłaś coś w samochodzie, ale nadal nie za bardzo rozumiem o co w tym chodzi.

-Wiem, że to zagmatwane, ale to wszystko, żeby was chronić prze pana.- odpowiedziałam. 

-Mów mi dziadku.- odpowiedział.- Każdy mi tak mówi.- odpowiedział.- Chociaż pokłóciłem się kilka tygodni wcześniej z wnuczkiem i nadal się do mnie nie odezwał. 

-Przykro mi.- powiedziałam szczerze. 

- To moja wina. Powiedziałem mu, że nie podoba mi się jego orientacja, a to nieprawda. Powiedziałem to lekko podenerwowany, kocham go najmocniej.

-On na pewno pana też kocham, tylko boi się to okazać, a ile ma lat?- zapytałam zaciekawiona. 

-Dwa miesiące temu miał 19 urodziny.- odpowiedział.- Jest już taki duży i mężny. 

-Gratuluję wnuka.- zaśmiałam się cicho. 

-Wracając do tematu.- odrzekł po chwili.- Jaki jest prawdziwy powód naszej ucieczki? 

-Mam mówić prawdę?- mruknęłam na co skinął głową.-Trochę mnie te naciąganie i krążenie w jednym temacie w kółko męczy.- westchnęłam.- Zna pan legendę o Ciemności?

-Tym panie chaosu?- zmarszczył brwi.- Tak, nauczam historii.

-A jak bym panu powiedziała, że za chwilę, będę z nim walczyć uwierzył by mi pan?- spojrzałam na niego niepewnie. 

-Dziadku.- poprawił mnie na co uśmiechnęłam się lekko. Nigdy nie miałam kogoś takiego.- Mimo, że to brzmi jak bajeczka, to zawsze wiedziałem, że w legendach i opowieściach są ziarenka prawdy. Ale sama chcesz z nim walczyć? 

-Wystawiłam przyjaciół.- mężczyzna podniósł brwi zdziwiony.- Chcę ich chronić. A po za tym jeden z nich jest w ciąży, a ten który miał walczyć jest ojcem dziecka. To pokręcone. 

-A nie zastanawiałaś się, że to może oni mają ci pomóc w walce z Ciemnością?- zasugerował i to tym razem moje brwi ścisnęły się.- Chcesz ich chronić, a oni chcą chronić ciebie. Razem będziecie stanowić całość i będziecie silniejsi niż w pojedynkę.

-Wiem..- westchnęłam. 

-Ale i tak postąpiłaś pochopnie.- sprostował.- Jak zamierzasz go pokonać, bo wiem, że jak pan zniknie to jego poddani też.

-Potwory.- domyśliłam się.- Właśnie w tym tkwi problem. Nie chcę zabić tego mężczyzny, bo on nie jest winien, to ta paskuda go opętała. Chcę go ochronić. 

Now students 1x2( ZAWIESZAM)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz