Wyszła z jego chaty. Nie miał ochoty z nią rozmawiać. Ona też siebie nie nawidziła za to jak postąpiła. Szła wąską ścieżką prowadzącą do stajen. Żadnych smoków nie było, wymyśliła to by z nim porozmawiać. Zauważyła swoich przyjaciół Sączysmarka, Szpadke, Mieczyka i Heatcherę (napiszcie mi jak to się pisze 😂😂). Nie miała ochoty się przed nim tłumaczyć. Zniknęły więc im z oczu schodząc ze ścieżki. Jednak ktoś złapał ją za ramię.
- Hej As czemu uciekasz? Nie zamierzam cię o nic obwiniać. Porozmawiajmy. - powiedziała przyjaciółka.
- Nie mam ochoty Heatchera. Nie mam czasu się tłumaczyć. Ja.. Po po prostu kocham Jona. - powiedziała choć sama nie mogła słuchać swoich słów.
- Daj spokój Astrid przecież wiesz że to nie tak. Kłamiesz wiem o tym. - dodała czarnowłosa.
Astrid skrzywiła się.
- Daj mi spokój dobra!! - krzyknęła.
- Dobrze ale gdybyś jednak chciała pogadać to będę na ciebie czekała w porcie. - powiedziała i odeszła.
Astrid wróciła do domu załamana padła na łóżko i zaczęła płakać. Spojrzała na swoją ręke, był na niej ten pierścionek. Zdjeła go i rzuciła w kąt. Otarła ręką łzy. Trzeba się wziąć w garść. Zaczeła sprzątać izbę. Około 22 wrócił Jono.
- Przepraszam, kochanie że długo mnie nie było ale cóż. Jutro wrócę wcześniej. - powiedział i pocałował ją w policzek. Odsuneła się lekko od niego i kontnółowała mycie podłogi.
- Aaa.. Był bym zapomniał jakaś dziewczyna czeka na ciebie przed drzwiami. - powiedział Jono i usiadł do stołu. Astrid wiedziała kto to Heatchera. Wyszła do niej choć nie chciała.