Valka siedziała koło swojego syna na przyjęciu. Przypatrywała się mu z uśmiechem, jego nowa nażeczona bardzo jej się spodobała. Wstała. Goście ucichli, wiedzieli że Valka ma coś do powiedzenia.
- Bardzo się cieszę że mój syn,nasz wódz....zaręczył się. Chciałam tylko powiedzieć że.. O miłości trzeba walczyć tak jak mój syn wywalczył to teraz. Czkawko.. Twój ojciec Stoik był by z ciebie dumny. - powiedziała i z jej policzka spadła łza. Usiadła.
Astrid czuła się przybita i bez nadziei. Narzeczeni wstali.
- Nadeszła chwila w której z Anriką wymienimy się obrączkami. - oświadczył Czkawka. Narzeczeni wzięli obrączki i założyli sobie na palec.
- Nasz ślub odbędzie się za kilka miesięcy. - powiedział Czkawka. Astrid omskneła się z krzesła, naszczęście złapał ją Jono. Czkawka zauważył to. Jego serce coś ukuło. Podszedł do Jona i As.
- Astrid nic ci nie jest? - zapytał.
- Po prostu źle się poczułam. - powiedziała.
- Podajcie jej wody. - powiedziała Anrika. Słudzy szybko przynieśli kufel i karawkę.
- As jesteś blada. Pódźmy do domu. - zasugerował Jono.Valka zapukała do dżwi pokoju Czkawki.
- Synku, masz chwilę? - zapytała.
- Wejdź - rozległ się głos Czkawki.
- Wiem że to był dzień pełen wrażeń ale musimy porozmawiać. Chodzi o Astrid.. - na te słowa Czkawka spiął się. Jego serce nie przestało tęsknić.
-Mamo ja już skończyłem temat. - powiedział.
- Nie o to tu chodzi. Ona nie porzuciła cię tylko.. - próbowała powiedzieć Valka.
- Nie jesteś jej adwokatem!!Skończ. Mam jeszcze napisać list o chandlu bydła do farmerów. Daj spokój. - powiedział i odwrócił się w stronę biurka.