Groźby

692 22 7
                                    

Jono wszyszedł do miasta. Zauważył Czkawkę głęboko myślącego nad czymś.
- Co się dzieje? Jakieś problemy na Berg? - zapytał.
- Nie.. Dumam nad ślubem. - powiedział Czkawka. Jono już wiedział że kłamie. Na stoliku obok niego zauważył żółtą kartkę. Astrid!! O wszystkim mu doniosła i przyniosła mu jego plany!! Powinien się zorientować!! Wczoraj była sama w chacie. No jeszcze nie wszystko stracone teraz wystarczy odsunąć ich od siebie. Jono już wiedział jak.

Astrid szyła skarpetki i kocyk dla dziecka. Dokładnie przebierała palcami patrząc z zadumą w materiał. Nagle trzasneły drzwi do chaty wszedł Jono.
- Ładnie to tak grzebać w cudzych rzeczach?! - krzyknął. As zmarła przerażona.
- I co? Wrócął dawne czasy? Nie!! Zdradziłaś mnie i wiesz co to oznacza.-powiedział i wyciągnął sztylet.

Czkawka wracał z lasu do domu. O jak dobrze się przejść. Grzyby były w tym roku urodzajne. Lubił je jeść i zbierać. Jednak bardzo się zaniepokoił gdy zobaczył łune nad miastem. Coś się paliło. Jego chata?!!? Pobiegł przerażony. Zobaczył matkę kompletnie bezradną, siedzącą na ziemi przed domem. Chłopy z Berg gasili właśnie ostatnie deski. Potężna chata spaliła się.

Jono skierował nóż koło brzucha Astrid.
- Wiesz co to oznacza? Wybieraj zabić ciebie czy dziecko? - Astrid stała oszołomiona jej serce biło tak szybko jak dzwon.
- Ja jednak jestem dobry i nic ci nie zrobię. Zbyt bardzo cię kocham. - uśmiechnął się - lecz obymyślam zemstę. Nie czujesz że coś się pali?! - powiedziała z uśmiechem. Twarz Astrid była pełna strachu. - To dom twojego Czkawki. Jeśli jeszcze raz mu pomożesz to zniszcze jeszcze coś więcej niż dom!! - krzyknął.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wieczna miłość - HistridOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz