Astrid weszła do swojego pokoju. Był niebieski i miał bardzo wygodne łóżko. Usiadła na nim i pogładziła pościel ręką. To przywołało wspomnienia**
Czkawka wyjął swój prezent dla niej. Czerwony papier zakrywał małą przestrzeń.
- Co to jest? - zapytała go przebiegle.
- Odpakuj a się dowiesz. - powiedział i uśmiechnął się tajemniczo. Z radością wypakowała miękką tkaninę. Był to nie zgrabnie zrobiony koc.
- Wykorzystałem twoje rady tkackie i efekty są zadowalające. - powiedział Czkawka z dumą.
- No faktycznie. - powiedziała Astrid ze śmiechem.
- Zawsze kiedy będziesz smutna otul się nim i wyobraź że cię przytulam. - powiedział Czkawka i objął ją.
- Dałeś mi najlebszy prezent. - powiedziała Astrid.
- Doprawdy? - zapytał zdziwiony.
- Tak siebie a ty jesteś wszystkim czego potrzebuje. - powiedziała i pocałowali się. *
Te łóżko było tak miękkie jak ten koc. W kącie stał kufer z jej rzeczami. Pobiegła do niego i zaczęła wyjmować wszystkie rzeczy na dnie leżał materiał. Ujęła go w dłonie i przytuliła do swojego policzka. Nagle usłyszała skrzp dżwi.
- To ja Astrid. Ale bałagan. - powiedziała Lotta i zaczęła zbierać ubrania i przedmioty z podłogi.
- A to Pani. - powiedziała As i otarła samotną łze.
- Kogo się spodziewałaś? Jono popłynął z ojcem na ryby.? - zapytała starsza kobieta.
- Jono.... On mię bił.. - powiedziała As i pokazała siniaki na ręce. Lotta spojrzała przerażona na jej rękę.
- Jeśli chcesz pomogę Ci uciec. - powiedziała cicho.
- Ja też kiedyś byłam bita przez męża. To straszne uczucie. - wyszeptała. Astrid zdziwiła się. Ktoś ją rozumiał.
- Pomóż mi. - powiedziała błagalnie.