Adrian
Wściekły dojechałem do domu. Savannah Greene. Zauważyłem, że miała problem z mówieniem o swojej rodzinie. Ale dla mnie najważniejsze było Donati Enterprises. Sprawdzam wszystko i wszystkich, co jest z nim związane. Była jedną z niewielu rzeczy bliskich mojemu sercu, oczywiście moim bracia byli wyjątkiem.
- Ooo, Addy wygląda na wkurzonego. Tamta dziewczyna odrzuciła Addy'ego... Tamta dziewczyna odrzuciła Addy'ego. Hmm. La la la. - Alessio krzyczał jak opętany.
Miałem już dość.
- Alessio Donati. Zamknij się do cholery zanim zniszczę tą twoją twarz oh-jestem-najseksowniejszym-człowiekiem. - Powiedziałem przez zaciśnięte zęby i podwinąłem rękawy mojej białej koszuli.
Lorenzo i Alessio wyglądali na zdumionych moim nagłym wybuchem i postanowili, że lepiej mnie zostawić samego.
Musiałem wziąć prysznic.
Gdy po moim ciele spływała zimna woda, mój umysł wędruje do Savanny. Chciałem, aby za wszystko zapłaciła. Aby żałowała dnia, gdy przyszła na świat.
Odbicie mężczyzny patrzącego na mnie w lustrze miało lekko widoczne ślady palców na swoim policzku. Choć były mało widoczne, gdyby się przyjrzeć, można było je zobaczyć. Krzyknąłem i walnąłem w lustro. Lubiłem mieć wszystko pod kontrolą. Nikt, ale to nikt nie odważył się odebrać mi tej kontroli. Ale tej bezwartościowej, biednej suce się to udało. Czekało ją teraz tak wiele.
Uśmiechnąłem się przebiegle.
Ahh, mój drogi kotku. Witaj w moim osobistym piekle. Jeśli nie łatwym, to trudniejszym sposobem złamię cię po kawałku, ujawnię cię całą, aż będziesz leżeć naga i całkowicie wobec mnie łaskawa.
Jednak pan miliarder nie wiedział, że to nie tylko ona będzie całkowicie złamana tym, co planował tak dokładnie.
Savannah
Gdy dotarłam do domu, czekała już tam na mnie ciotka Maria. Jakimś sposobem udało mi się zdobyć jeszcze jedną pracę. Jako kelnerka w Blue Rock. Był to najlepszy bar. Będą mi dobrze płacić. Miałam zacząć jeszcze dziś. Moja zmiana miała trwać od dziewiątej wieczorem do trzeciej nad ranem.
Ciotka Maria wstała i podeszła bliżej.
- Masz tę pracę?
- Tak. I jeszcze jedną w barze. Będę późno wracać, ciotko.
- Oh, to dobrze. Nie wahaj się, jeśli klienci będą ci płacić dodatkowo za jakąkolwiek usługę seksualną. Przecież jesteś kobietą. A one powinny zadowalać mężczyzn. - Powiedziała.
Czułam wstręt. Jak kobieta mogła prosić drugą o sprzedawanie swojego ciała dla pieniędzy? Ona mnie brzydziła. Była stuknięta.
Nigdy do tego nie dopuszczę.
Za dwie godziny zaczynała się moja zmiana w klubie, który był o godzinę drogi stąd. Pobiegłam do mojego pokoju i zobaczyłam, że Jackson odrabiał pracę domową. Pocałowałam go w policzek.
- Jak było w szkole, mistrzu?
- Dobrze, ale uderzyłem Drake'a.
- Co zrobiłeś?
- Uderzyłem go, Savvy.
- A mogę wiedzieć, dlaczego?
- Bo cały czas sie ze mnie śmiał. Żartował z moich zniszczonych butów i skarpet. I z dużej dziury w mojej torbie. I że nie stać mnie na lunch.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie tylko ja cierpiałam. Ten mały chłopiec. Mój braciszek. Był silnym chłopcem. Przyrzekłam sobie, że kupię mu na urodziny nowe buty i torbę.
- Nie rób już tak więcej, dobrze? Nie każdy problem powinno rozwiązywać się siłą. To doprowadza się do większych kłopotów. Obiecaj, że to się nigdy nie powtórzy.
- Ale Savv——
- Na mały paluszek?
Zachichotał i owinął swój mały palec wokół mojego.
- Na mały paluszek. - Westchnął.
- Czas do łóżka, mistrzu. Nie rozmawiaj z ciotką, chyba że będzie to konieczne. I nie odszczekuj na jej pytania. Muszę iść do pracy. Wrócę później. Rozumiemy się?
Przyciągnął do brody poduszkę i uśmiechnął się.
- Jasno i wyraźnie. Pa, Savvy.
- Na razie.
Przebrałam się w skąpy strój kelnerki. Pokazywał on mój biust, a spódnica była bardzo krótka. Ale jak to mówią, biedni nie mogą wybierać. Wsunęłam na stopy szpilki, zamknęłam drzwi i ruszyłam do Blue Rock.
Adrian
Potrzebowałem drinka. To był jedyny sposób na pozbycie się jej z mojego umysłu. Zatrzymałem samochód przed wejściem do Blue Rock. Był on najnowszym zakupem Donati Enterprises. Zamknąłem pojazd i wszedłem prywatnym wejściem. Ochroniarze nerwowo przywitali się ze mną, ich szefem. Pokiwałem do nich głową w odpowiedzi. Przeszedłem do loży VIP-owskich. Ale, gdy miałem wejść do pokoju przeznaczonego tylko dla Donatich, usłyszałem hałas z dołu, z lóż dla gości.- Wylałaś całą whisky na mój garnitur. Wiesz w ogóle, ile on kosztuje? Nawet twoja roczna wypłata nie pokryje kosztów. Chcę rozmawiać z twoim przełożonym. Jak oni mogą zatrudniać kelnerki takie jak ty. Cholerne biedaki. - Krzyknął na kelnerkę pan Lancasterów, jeden z naszych partnerów biznesowych.
Kelnerka stała do mnie plecami i nie mogłem zobaczyć jej twarzy.
Zszedłem po schodach.- Jakiś problem moi drodzy? - Zapytałem z rękami w kieszeniach.
- Ah, Adrian. Ta kelnerka wylała na mnie whisky. Zaraz mam spotkanie, a ona zniszczyła mój strój. - Powiedział z niesmakiem.
Odwróciłem głowę do klernerki. Uśmiechnąłem się arogancko, gdy uniosła na mnie swoje załzawione oczy. Mam cię.
- Savannah? - Zapytałem.Jej imię, które wydobyło się z moich ust zwróciło jej uwagę. Wybałuszyła oczy, gdy zdała sobie sprawę, że to ja byłem właścicielem baru. Rozejrzała się po lokalu, zakładając pasmo włosów za ucho.
- Panie Lancasterów, przepraszam za jej błąd. Zajmę się nią. W ramach przeprosin, drink na mój koszt. Miłego wieczoru, panie Lancaster. - Powiedziałem, nie odrywając wzroku od Savanny.
- Nic się nie stało, Adrian. Mam nadzieję, że to się nie powtórzy. Chodźmy, skarbie. Już i tak jesteśmy spóźnieni. - Powiedział, patrząc na swoją żonę.
Skupiłem moją uwagę na Savannie. Wyglądała na przerażoną. I dobrze, powinna sie bać.
- Czas cię ukarać. - Powiedziałem i zaciągnąłem ją po schodach do mojego prywatnego pokoju.
Musiała się nauczyć, gdzie było jej miejsce. I to bardzo. Nie miałem zamiaru puścić jej tego płazem. Miałem też do tego ważny powód. Co nie? Tym powodem była chęć zemsty. To był ważny powód. A teraz była w pułapce.
Nie wiń mnie, kotku. Ale, a nie mówiłem?———————————————————————————
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.
Damie Love
CZYTASZ
Hypnotic - Tłumaczenie PL
RomantikBiegnę z plecakiem w dłoni. Uciekam od mężczyzny, którego kocham. Mężczyzny, który jest ojcem moich nienarodzonych dzieci. Przeciskam się przez kontrolę bezpieczeństwa, podaję bilet dziewczynie siedzącej przed wejściem do samolotu. Uśmiecha się do...