24. Puste przysięgi i zdradzający rodzice

26.7K 992 57
                                    




Savannah

Przeszliśmy przez kontrolę bezpieczeństwa i przeszliśmy do części przeznaczonej dla nas. Bycie żoną miliardera miało kilka zalet. Jedną z nich było posiadanie prywatnych rezerwacji.

Przeszliśmy dalej i o mój Boże!

Widok był nierealny. Rozległe pasma niebieskiej wody. Spokój.

Tak, to było to słowo. Każdy zakamarek tego miejsca emanował spokojem i ciszą.

Uderzył we mnie zimny powiew, przez co przeszedł mnie dreszcz. Jednak mimo chłodu, czułam ciepło na policzkach. Odwróciłam się do Adriana, który także wyglądał na oczarowanego pięknem tego nierealnego i magicznego miejsca.

Muszę bardzo za to podziękować wujkowi Lucce. To był najlepszy prezent jaki dostałam w tych bezowocnych latach mojego życia.

Uśmiechnęłam się. Chociaż to małżeństwo było zwykłą umowa między dwoma całkowicie różniącymi się od siebie charakterami, byłam szczęśliwa. Bardziej niż kiedykolwiek. Nie chciałam tego przyznawać, ale to szczęście było prezentem od tego faceta, do którego miałam mieszane uczucia. Jeszcze nie tak dawno, obrażał mnie i poniżał mnie w swoim biurze, a potem zapewnił mi dach nad głową i ochronę przed Marią. Nie miałam pojęcia, jakie mieć wobec niego uczucia. Był prawdziwym kłębkiem sprzeczności.

Nagle w mojej głowie zabłysła mi pewna twarz.

Jack.

O mój Boże. Byłam tak zajęta podziwianiem tego udawanego miesiąca miodowego, że zapomniałam zadzwonić do mojego brata. Otworzyłam torebkę i wyciągnęłam telefon, po czym zadzwoniłam do domu Donatich.

- Witam. Z tej strony Nikolina Donati, kto dzwoni?

- Cześć, babciu. Tutaj Savannah. Przepraszam, że przeszkadzam, ale zastanawiałam się, czy jest Jack w pobliżu? Nie rozmawiałam z nim tak długo.

- Oh, tak. Jest w pokoju Alle'go i gra w jakieś gierki.

( Marse, idź po Jacksona, jest w pokoju Alle'go.)

- Powiedz mi, kochana Savanno, jak się masz? Mam nadzieję, że mój wnuk nie sprawia ci problemów.

- Dobrze, babciu. Co u ciebie? Z Adrianem wszystko w porządku i nie przeszkadza mi. - Powiedziałam, patrząc na diabła, który znów się uśmiechał.

- Cześć, Savvy. Co tam? Spodobały ci się sukienki, które ci spakowałam? Spodobały się mojemu szalonemu bratu? Czy, no wiesz, widział cię w tych koronkach? - Usłyszałam szczebiot po drugiej stronie.

- Evangeline. Dorwę cię. Osobiście cię zabiję. Gołymi rękami. I nie, nie cierpię tych "koronek" tak jak ty to tak poetycko powiedziałaś. I nie, nie widział mnie, bo w ogóle tego nie założyłam. Ale przysięgam, zabiję cię.

- Oh, zamknij sie, Savannah. Słyszę w twoim głosie słowa podziękowania. Tak przy okazji, to gdzie jesteś?

- Ja? Yyy, niedaleko oceanu. A i póki pamiętam, podziękuj wujkowi Lucce za te wszystkie wspaniałe miejsca.

- Przestań z tym twoim ''oficjalnym'' głosem. To nie wujek, tylko tata Lucca.

( Cześć, dzieciaku. Zaraz ci ją dam.)

- Cześć, Savannah. Jak się masz? Lorenzo kupił mi nowe buty i nową torbę do szkoły. Wiesz, za to, że wygrałem w tych gierkach z Allym. I babcia dała mi tak dużo słodyczy. Zjadłem też bardzo dużo twojego tortu. I bardzo za tobą tęsknię, ale podoba mi się tutaj, bez cioci Marii. Ale też bardzo tęsknię za Adrianem. - Paplał uroczo.

Hypnotic - Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz