10. - Powrót dawnego wroga

287 23 38
                                    

(Victoria)

- Co zrobiłeś?!

Właśnie rozmawiam z Benem, który jest na Kubie i goniąc Deceptikona, wypadł z alt-modu Prowla, bo otworzył przez przypadek drzwi i przewrócił tym sposobem dwójkę ludzi. Dodatkowo zaczęły go atakować komary, bo była wtedy noc i brunet jest teraz strasznie przez nie pogryziony. Walcząc z natarczywymi owadami i machając energicznie rękami, uderzył jakąś panią z liścia, która o dziwo mu oddała.

- Przecież właśnie ci powiedziałem! - oburzył się lekko, bo przez całą rozmowę wydawał się bardzo zirytowany wszystkimi tymi wydarzeniami.

- Wiem, ale jak ty to wszystko zrobiłeś? - złapałam się za głowę.

- Nie wiem! Samo tak wyszło!

- Victoria, jesteśmy już w Szanghaju. Zaraz lądujemy na przedmieściach - powiedział do mnie nagle Cliff, który właśnie odbył rozmowę z Bee w kokpicie.

Jedynie mu przytaknęłam i po tym zorientowałam się, że Ben oburzony mówił coś do słuchawki, ale go nie słuchałam, bo akurat Cliffjumper mówił mi ważniejszą rzecz.

- Ben, już lądujemy w Szanghaju. Złapaliście tego Deceptikona? - przerwałam chłopakowi jego wypowiedź, której i tak nie słuchałam.

- TY MNIE W OGÓLE SLUCHAŁAŚ?! - krzyknął nagle zezłoszczony, a ja aż musiałam odstawić trochę słuchawkę od ucha i się skrzywiłam.

- Złapaliście czy nie? - olałam jego pytanie, dalej napierając na odpowiedź od niego, bo nie mam teraz czasu na dłuższą rozmowę. Czułam, że już prawie wylądowaliśmy.

- No nie... Zaraz będzie, że nie zdaję żadnych raportów! - ponownie się oburzył.

- BEN! - upomniałam go już zezłoszczona.

- NIE! NIE ZŁAPALIŚMY! - zaczął znowu krzyczeć. - Chociaż... Nie wiem, gdzie jest Prowl i być może on...

- Boże, Ben... - złapałam się z zażenowania i podiryrowania za głowę. - Idź go szukaj i złapcie tego Cona do cholery. To nie jest takie trudne.

- Nie jest?!

- Przynajmniej nie powinno - wywróciłam oczami.

- Ymm... - od razu usłyszałam, że brunet stał się nagle zakłopotany, więc zmarszczyłam brwi.

- Co się znowu stało?

- Prowl tak jakby wrócił, ale... - zaczął mówić i nagle przerwał.

- ALE? - chciałam, żeby dokończył.

- On... HAHAHAHA NIE UWIERZYSZ!! - zaczął się śmiać jak opętany, a ja zirytowana wywróciłam oczami. - Musiał wpaść do sklepu, bo ciągnie za sobą mnóstwo ubrań, ma przewieszone na całym ciele jakieś lampki i jeszcze do tego..!

- BEN! - przerwałam mu nagle. - Oboje się wreszcie uspokójcie i złapcie tego Deceptikona, bo jak wrócicie z pustymi rękami przez wasze wygłupy to osobiście dopilnuję, żebyś do końca swojego życia  nie zjadł żadnego dobrego jedzenia i zabiorę ci wszystkie lakiery do włosów, jakie posiadasz, a Prowl na każdą misję będzie jeździł z Dino!

- Nieee..! Nie zrobiłabyś nam tego! - założę się, że chłopak właśnie teraz przerażony patrzy się na swojego obecnego partnera.

- Zrobię, jeżeli jeszcze raz usłyszę o takiej sytuacji. Skupcie się, ta misja jest bardzo ważna.

- Dobrze, sztywniaku - prychnął Ben. - Jeszcze złapiemy te Deceptikony najszybciej. Zobaczysz!

- Mam nadzieję - westchnęłam i się rozłączyłam, chowając mój pistolet laserowy i komunikator do spodni.

Transformers: Battle Scars [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz