19. - Walka o teraźniejszość w przeszłości

282 24 40
                                    

(Victoria)

- No i, Ben? Jaki masz plan na nasz trening? - spytała się go Angelica, zakładając rękę na rękę.

Ustawiliśmy się wszyscy niedaleko siebie w rzędzie w sali treningowej, a Ben wyszedł na przód.

- Dobra, załogo - zaczął, chodząc na boki i przedstawiając swój plan. - Będziemy na zmianę grać w jakąś grę i trenować. Zasady są proste: ten kto wygra, wybiera nasz trening i go prowadzi.

- Czyli zawody - podsumowała brunetka.

- Dokładnie - przytaknął jej brunet.

- I to mi się podoba - Lynn uśmiechnęła się cwaniacko pewna siebie i założyła rękę na rękę.

- To jaka będzie pierwsza gra? - spytał się go Bumblebee, który zmienił się teraz w jego ludzką formę. Sunstreaker, który niezainteresowany siedział trochę dalej, nie miał niestety dużego wyboru i również był w tej formie.

- Najpierw zagrałbym w coś drużynowego... - zaczął się zastanawiać. - Co powiecie na... Dwadzieścia ogni?! - wykrzyknął zadowolony. - Na pewno graliście w to w szkole!

- Ben... - Angelica westchnęła. - Chyba uderzyłeś się ostatnio w głowę, bo to nazywa się „DWA ognie".

- Dwa..? Poważnie...? - spytał się zdziwiony i lekko skołowany.

- Tak - przytaknęła mu dziewczyna. - Poza tym to najbardziej oklepana gra na świecie.

- Ale idealna na rozgrzewkę! - zaczął się bronić.

- To po prostu zagrajmy w zwykłego zbijaka - zaproponowała Angela.

- Dobra. Dziewczyny na chłopaków - ogłosiła Lynn bardzo pewna siebie.

- Ymm... Ja nie chcę nic mówić, ale nas jest więcej - zauważył Leo.

- Nie wiem na jakim jesteście wszyscy poziomie w walce, ale uwierz mi, że nie macie szans - powiedziała dumnie Mei, patrząc się na nich spod grzywki z lekkim, cwaniackim uśmieszkiem.

- No dobra. Zaraz się przekonamy - aż Sunny poderwał się z miejsca i podszedł do chłopaków, bo automatycznie już się podzieliliśmy.

Ustaliliśmy granicę oraz wyznaczyliśmy pole i wzięliśmy nie za twardą piłkę. Wcześniej również wytłumaczyliśmy zasady Mei i Autobotom, którzy szybko zrozumieli, o co chodzi w całej grze.

- Ale, Victoria! Tym razem nie oszukuj! - krzyknął do mnie jeszcze Sunstreaker, gdy jeszcze nie zaczęliśmy grać i wskazał na mnie ostrzegawczo palcem.

- Założę się, że nawet nie będę musiała oszukiwać, żeby was pokonać - odpowiedziałam mu pewna siebie, a Sunny'iego na początku zamurowało i myślałam, że wybuchnie od środka.

- ZARAZ SIĘ PRZEKONAMY, CWANIARO! - wykrzyknął ponownie już czerwony jak lakier KnockOuta. Bardzo zirytował się moją odpowiedzią i zwołał do siebie chłopaków, pewnie żeby obmyślić nowe taktyki na pokonanie nas.

- Niewiarygodne, że chłopacy muszą aż tak się wysilać, żeby nas pokonać - westchnęła Mei. - A i tak im się nie uda.

- No a co myślałaś? To banda kretynów, którzy pozjadali wszystkie rozumy - prychnęła Lynn, patrząc na przeciwną drużynę z odrazą.

- Niby banda kretynów, a bez niektórych z nich nie wyobrażamy sobie życia - dodała Angelica, która ze znudzenia już usiadła na podłodze.

Momentalnie w moich myślach zagościł Crosshairs, o którego strasznie się martwię. Każda chwila bez niego jest uciążliwa. Każdy dzień jest udręką. Zrobię wszystko, żeby go uratować. Nasza historia jeszcze się nie skończyła i nie pozwolę na to, żeby zakończyła się w najbliższym czasie.

Transformers: Battle Scars [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz