Cześć!
Chciałam jedynie szybko powiedzieć, że ten rozdział może być trochę zaskakujący, więc spodziewajcie się dzisiaj ciekawego dwudziestego szóstego rozdziału!
Zapnijcie pasy i zapraszam do czytania haha❤️~~~~~~~~~~
(Kayla)
Po odjechaniu Angeli i reszty do Tokio, wszyscy zajęliśmy się sobą. Na początku Jazz zaproponował imprezę, ale Lynn zaprotestowała i zagroziła mu śmiercią, więc Autobot wolał nie ryzykować.
Teraz przechadzam się po domu Kenzou, oglądając różne obrazy. Wiem, że moja siostra poszła na trening, a Dino, Jazz i Bumblebee są gdzieś razem na zewnątrz. Z tego co widziałam, Barricade i Sunstreaker są raczej dalej w domu, ale nie mam pojęcia w jakim pomieszczeniu i co robią.
Po dłuższej chwili natknęłam się na ciekawy dla mnie obraz. Przedstawiał on czerwonego smoka, a dokładniej jego boczny profil. Był na samym końcu korytarza i był cały zakurzony. Przypatrywałam mu się jakieś dobre kilka minut, lecz w końcu się otrząsnęłam i poszłam do swojego tymczasowego pokoju.
Już naprawdę nie miałam pojęcia, co ze sobą zrobić, więc na zmianę patrzyłam się przez okno i kładłam się na łóżku, nucąc sobie jakąś piosenkę. Lecz gdy wyjrzałam na zewnątrz chyba po raz szósty, zobaczyłam kogoś przebiegającego do domu. Zauważyłam jedynie końcówkę czarnej peleryny, lecz od razu stwierdziłam, że to nikt z naszych i ten ktoś na pewno musiał się skradać.
Przez chwilę mnie sparaliżowało, ale pierwsze co zrobiłam, to wcisnęłam przycisk na moim urządzeniu, który powiadomił dyskretnie innych o możliwym zagrożeniu.
- Kayla? Co się dzieje? - usłyszałam po chwili głos Bee ze sprzętu komunikacyjnego, który złapałam nerwowo w ręce.
- Ktoś wbiegł do domu i chyba nie ma dobrych zamiarów - odpowiedziałam mu szeptem, uważnie obserwując zamknięte drzwi od swojego pokoju. - Uważajcie na siebie.
Po tym wyłączyłam mój sprzęt, żeby nie wydawał z siebie niepotrzebnych odgłosów o niewłaściwym czasie. Najgorsze jest to, że w całym budynku jest zupełna cisza i nawet nie wiem, gdzie ten ktoś jest.
Po chwili jednak usłyszałam wybuch na dolnym piętrze domu. Był on głośny, lecz nic nie zostało wysadzone. Od razu rozpoznałam, że jest to bomba dymna lub coś w tym rodzaju. Gwałtownie więc wyszłam na korytarz i zobaczyłam zbliżający się powoli dym, który przybywa z dolnego piętra. Gdy był już wokół mnie, zaczęłam kaszleć i momentalnie poczułam się o wiele gorzej. Czułam, że mnie mdli i zaczęłam mieć zawroty głowy. Ledwo mogłam ustać w miejscu, a obraz zaczął mi się rozmazywać.
Zakryłam więc usta i nos ręką, lecz to było na nic. Nie miałam nawet siły ruszyć się z miejsca i jedynie zjechałam na podłogę, i dalej kaszlałam. Jednak po chwili zobaczyłam sylwetkę jakiejś osoby. Nie potrafiłam już rozpoznać kto to ani co dokładnie robi. Jedynie wiedziałam, że się do mnie zbliża.
- Kayla! Nie wdychaj tego więcej, do cholery! To dym trujący! - ten ktoś zaczął do mnie mówić i udało mi się rozpoznać jego głos. Widziałam już, że to Barricade w jego ludzkiej wersji, który akurat był w domu.
- Chyba za późno - wydusiłam z siebie jeszcze i znowu zaczęłam kaszleć. Cade wziął mnie na ręce i zaczął uciekać ze mną z domu.
Po chwili poczułam już świeże powietrze, a chłopak posadził mnie na podłogę na tarasie. Dalej przeraźliwie kaszlałam, ale poczułam się trochę lepiej i widziałam już dokładniej.
CZYTASZ
Transformers: Battle Scars [ZAWIESZONE]
FanfictionAkcja rozgrywa się po zakończeniu pierwszej i drugiej części książki (Transformers: The New Enemy & Transformers: Ever Since The War), więc jeśli nie przeczytałeś/łaś dwóch pozostałych części to radzę zajrzeć najpierw tam! ...