24. - Dawny świat Mei Xing

238 17 12
                                    

(Mei Xing)

Po bardzo długich ponad piętnastu godzinach udało nam się dojechać na miejsce. Wjechaliśmy do małej miejscowości, która nazywa się Koshu. To właśnie tutaj spędzałam dużo czasu z moim dobrym przyjacielem i trenowaliśmy sztuki walki przed wojną. Gdy ona się zaczęła, opuściłam Japonię i wróciłam do Chin. Z tego miejsca mam naprawdę wiele dobrych wspomnień i cieszę się, że po kilku latach udało mi się tu wrócić.

Dom mojego dawnego przyjaciela jest na samym końcu Koshu. Gdy ostatnio widziałam tamto miejsce, znajdywała się tam również Akademia Sztuk Walki. To jego ojciec był moim mistrzem, tak samo jak mistrzem chłopaka. Oboje trenowaliśmy. Za domem znajduje się wielki teren z łąkami oraz wzniesieniami, oraz jest tam stajnia i wybieg dla koni. Spędzaliśmy tam wiele godzin, trenując na koniach, w terenie bądź w sali treningowej, która również znajduje się za domem.

- To jest ten dom? - usłyszałam lekko zdziwiony głos Bena z radia, gdy nagle na lekkim wzniesieniu pojawił się już znajomy dla mnie dom. Mimo tego że jest noc, można było go dokładnie zobaczyć dzięki podświetleniom. Od razu na mojej twarzy po jego ujrzeniu, pojawił się uśmiech. Cały budynek jest w tradycyjnym stylu japońskim. Dach był czarny, a elewacja brązowa z czerwonymi oraz złotymi elementami.

- Tak - odpowiedziałam mu krótko.

Gdy dojechaliśmy na odpowiednią odległość, wysiedliśmy z alt-modów, lecz Transformery pozostały w ich oryginalnych formach. Stanęłam przed drewnianą bramką i każdy do mnie podszedł. Wszyscy założyliśmy swoje peleryny, ale nie zarzucaliśmy już kapturów.

- Na pewno możemy mu ufać? - spytała się mnie Angelica.

- Tak. Na pewno - odpowiedziałam jej od razu.

- Czyli mimo że jest noc, i tak wejdziemy tam jakby nigdy nic? - dopytywała się Lynn, zakładając rękę na rękę.

- Mój dawny przyjaciel i tak pewnie nie śpi.

- Czyli bez zabawy - westchnęła czarnowłosa.

W okolicy nie było żadnych domów, więc również żadnych ludzi na horyzoncie. Szczególnie dlatego, że jest środek nocy. Prowadziła tu jedna, prosta droga, która kończyła się przy posiadłości mojego dawnego przyjaciela.

- Zostańcie tutaj i się nie ruszajcie - powiedziała ostrzegawczo brunetka do robotów. - Niedługo wrócimy.

W odpowiedzi kilka samochodów zaryczało silnikami, a my po tym weszliśmy na ogrodzony teren przez bramkę i ruszyliśmy do drzwi głównych. Ogród przed domem nadal był bardzo zadbany i można tu było ujrzeć najpopularniejsze dla Japonii rośliny. Wszystko było naprawdę przepięknie podświetlone. W końcu jednak doszliśmy dróżką do drzwi i wzięłam głęboki oddech przed zapukaniem, lecz wreszcie to zrobiłam. W końcu miałam zobaczyć mojego dawnego przyjaciela po kilku latach rozłąki.

Po chwili usłyszałam kroki dochodzące z wnętrza domu i zapaliło się tam światło na korytarzu. Od razu wywnioskowałam, że należą one do mojego przyjaciela. Zawsze je rozpoznawałam i nigdy się w tym nie myliłam. Wiedziałam, że to on i na tą wiadomość moje serce zaczęło mi bić jeszcze szybciej.

Nagle drzwi się otworzyły i w nich stanął oszołomiony Japończyk, który zastygł w miejscu. Miał krótkie, czarne włosy, które teraz są lekko potargane oraz ciemne, wklęsłe, połyskujące oczy. Był trochę wyższy ode mnie i miał dosyć wysportowaną sylwetkę. Założone miał zwykłe, czarne spodnie i białą koszulkę. Jednak z twarzy nic się nie zmienił, choć trochę wydoroślał i spoważniał.

- Mei..? - usłyszałam z jego ust.

- Kenzou! - od razu przywarłam mocno do chłopaka, a on dalej był strasznie oszołomiony, lecz po chwili również mocno mnie przytulił.

Transformers: Battle Scars [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz