(Angelica)
Wylądowaliśmy spokojnie na ziemi jeszcze przed wybuchem całego statku. Znaleźliśmy się na szanghajskiej ulicy, gdzie nie było żywego ducha. Mogliśmy już odetchnąć z ulgą i chociaż przez chwilę odpocząć.
- Wszyscy wylądowali bezpiecznie na ziemi - ogłosił nagle Hot Rod, sprawdzając coś na sprzęcie. - Oprócz Victorii i Crossa...
- Czekaj... To oni są dalej na statku?! - spytałam się go przerażona, otwierając szeroko oczy.
- Na to wygląda. Nie mam żadnego kontaktu z Crossem - odpowiedział mi Bot.
- A my z Victorią - dodałam już wystraszona, spoglądając na statek wroga, który po wielu wybuchach wygląda okropnie i jest prawie cały w płomieniach. Oglądałam go z wielkim przerażeniem w oczach, mając ogromną nadzieję, że jednak Vic i Cross bezproblemowo stamtąd uciekną.
- Ale spokojnie, spotkamy się z panienką i Crosshairsem za kilka minut już na ziemi - zapewniał mnie Hot Rod.
- Dobra, ale...
Nie dokończyłam, bo nagle usłyszałam ogromny wybuch, więc gwałtownie spojrzałam się na wrogi statek, na którym to nastąpiło. Był to ten sam, z którego przed chwilą uciekliśmy, a wybuch nie nastąpił przez energię Victorii, lecz był to zwykły wybuch, który zniszczył cały statek na drobne kawałki. Wszędzie zaczęło spadać mnóstwo jego kawałków i nad nami było dużo ognia, który został na pozostałościach z pojazdu.
- Nie... Oni musieli się stamtąd wydostać! - złapałam się za głowę.
- Dalej nie mam żadnego sygnału od Crossa! - mówił Hot Rod, który był już zestresowany tą sytuacją, energicznie sprawdzając coś na swoim sprzęcie.
- Victoria nie mogła tam zginąć. Wszyscy to wiemy - powiedział Sunstreaker, próbując zachować spokój, lecz w jego oczach widziałam przerażenie, gdy wpatrywał się w niebo.
- To gdzie ona do cholery jest?! - zaczęłam krzyczeć z całego stresu.
- Nie wiem, ale na pewno żyje - mówił dalej Autobot.
- Widzielibyśmy, jakby stamtąd uciekła!
- Może po prostu przeoczyliśmy ten moment i uciekli wcześniej od nas.
- A co jak..? - zatrzymałam się na moment przerażona. - A co jak była w środku podczas wybuchu..?
- Mówimy o Victorii. Na pewno zdołała uciec - Sunstreaker dalej stawiał na swoim, a ja miałam wielką nadzieję, że się teraz nie myli.
~Cztery miesiące później~
Dzisiaj mijają dokładnie cztery miesiące od momentu, gdy uciekliśmy z Szanghaju. Po całej akcji na statku wroga i po odnalezieniu Autobotów, odnaleźliśmy również Lennoxa i resztę. Razem z nimi udaliśmy się do portu i stamtąd odpłynęliśmy statkiem amerykańskim, który wcześniej po nas przypłynął. Od tamtego dnia przez większość czasu jesteśmy na morzu. Jest tu wiele innego wojska z różnych państw sojuszniczych i wszyscy trzymamy się razem.
Wszystkie dni mijają nam bardzo wolno i tracimy tu poczucie czasu. Zrobiła się już wiosna, lecz tego również nie odczuliśmy. Atmosfera w załodze jest raczej ponura i napięta. Większość z nas nie może dojść do porozumienia w praktycznie każdej sprawie. Zaczynając od kłótni o łóżko aż po decyzje dotyczące naszych dalszych ruchów. Nikt jednak nie potrafi podjąć żadnej racjonalnej decyzji, nawet dowódcy. Każdy błądzi myślami we własnej głowie i walczymy sami ze sobą.
Przechodząc do teraźniejszości...
Właśnie idę wąskim i metalowym korytarzem w stronę sali, gdzie odbywa się narada. Jestem na nią spóźniona, ale i tak kilka minut nie zrobi wielkiej różnicy, bo pewnie będzie to wyglądało tak, jak zawsze. Czyli krzyki, kłótnie i same nieporozumienia.
CZYTASZ
Transformers: Battle Scars [ZAWIESZONE]
FanfictionAkcja rozgrywa się po zakończeniu pierwszej i drugiej części książki (Transformers: The New Enemy & Transformers: Ever Since The War), więc jeśli nie przeczytałeś/łaś dwóch pozostałych części to radzę zajrzeć najpierw tam! ...