(Victoria)
- Wizytę?! Mamy złożyć im teraz WIZYTĘ?! - Ben zaczął panikować.
- Ja wolałabym poszukać jakichkolwiek kurtek, bo robi się zimno - Lynn marudziła, bo śnieg dalej padał, a jego płatki były coraz większe oraz zerwał się mroźny wiatr.
- To nie problem - powiedział niewzruszony Barricade, podszedł do najbliższego sklepu z ubraniami, wybił w nim szybę, wsadził tam rękę i wziął stamtąd sześć kurtek zimowych. Następnie podszedł do nas i rzucił nam po jednej z nich.
- Ale masz szczęście, że akurat miasto wymarło - Leo pokręcił głową. - Chińczycy już by ci chcieli uciąć za to głowę.
- EJ! Ale dałeś mi damską kurtkę! - wrzeszczał znowu Ben, podnosząc ją do góry i patrząc się oskarżycielsko na robota, a ja wywróciłam oczy, zakładając swoją czarną kurtkę, która była tylko trochę za duża.
- Ja mam męską, więc się zamieńmy, idioto - warknęła Lynn i siłą zamieniła ich kurtki.
Brunet uśmiechnął się nerwowo, ale założył swoją ciemnozieloną kurtkę, a Lynn miała teraz białą. Leo dostał czerwoną, Angelica niebieską, Robert ciemnoniebieską, a ja zapięłam już swoją czarną.
- Wow. Ta biała kurtka trochę rozświetla twoją ponurą aurę i osobowość - Ben zaczął dogryzać czarnowłosej.
- Twoja aura wymaga chyba porządnego przeglądu - odgryzła mu się Lynn, a brunet wywrócił oczami.
- Dobra, powinniśmy...
Nie dokończyłam, bo nagle nasz sprzęt komunikacyjny zaczął wydawać normalne odgłosy, co trochę nas zdziwiło, bo on w ogóle nam nie działał od dłuższego czasu. Wzięłam go więc do ręki i zobaczyłam, że wyświetla się na nim normalny sygnał.
- Jaka jest szansa na to, że to Cony przywróciły nam sygnał, żeby wyśledzić nasze następne ruchy? - spytała się Lynn, patrząc z pogardą na swój sprzęt i wywracając oczami.
- Jest na to duża szansa - westchnęła Angelica. - Ale musimy wiedzieć, co się stało z innymi i gdzie są.
- W taki sposób mogą nas dobić. Jesteśmy rozdzieleni i słabi, więc staliśmy się bardzo łatwym celem - odpowiedziałam podirytowana tym faktem.
- Kto jest, ten jest - Ben wzruszył ramionami i prychnął. - My mamy ciebie - spojrzał się na mnie pewny siebie.
- I mnie - dodał od razu Sunstreaker. - To jest najważniejsze - założył rękę na rękę.
- Nie obraź się, ale teraz do niczego się nie nadajesz - powiedziała mu Lynn, patrząc na niego bezuczuciowo z założonymi rękami.
- CZY TY WŁAŚNIE..?!
- Tak i tego nie cofnę - przerwała czarnowłosa naburmuszonemu Sunstreakowi.
- Jeżeli mnie słyszycie, zgłoście się - usłyszeliśmy nagle znajomy głos z komunikatorów. To przerwało kłótnię tamtej dwójki, co na pewno cieszy większość z nas.
- KnockOut? Możemy być podsłuchiwani - odezwałam się jako pierwsza.
Na twarzy Lynn zauważyłam ulgę, co było mało zauważalne, lecz nie dla mnie. Dziewczyna słysząc jego głos, bardzo się uspokoiła, lecz za bardzo tego nie okazywała. Inni również nie zwrócili na nią zbyt dużej uwagi, więc tego nie zauważyli, a jak jednak zauważyli, to tego nie skomentowali.
- Wiem. Dlatego właśnie zakłóciłem ich sygnał. Nie mogą nas teraz usłyszeć - odpowiedział mi medyk, a ja odetchnęłam z ulgą. Cała reszta z obecnych również dołączyła do naszej rozmowy.
CZYTASZ
Transformers: Battle Scars [ZAWIESZONE]
FanficAkcja rozgrywa się po zakończeniu pierwszej i drugiej części książki (Transformers: The New Enemy & Transformers: Ever Since The War), więc jeśli nie przeczytałeś/łaś dwóch pozostałych części to radzę zajrzeć najpierw tam! ...