Kryj się, skarbie! Kryj się w mrok!
Kryj się, gdzie nie sięga wzrok!
Cicho sza!
Tam gdzie nie sięga wzrok,
Pod osłonę nocy.
THE ROLLING STONES undercover
Taehyung miał dość i każdy mógł to śmiało stwierdzić po jednym spojrzeniu na jego osobę. Roztrzepane włosy, pogniecione ubrania, zmęczone oczy i ogromne sine ślady pod nimi. Snuł się jak cień po uczelni, mieście i swoim mieszkaniu. Był całkowicie bez życia.
Niczym wrak człowieka.
Jednak i tak się czuł. Pragnął, aby to wszystko się już skończyło, aby uciążliwe sny dały mu już spokój, aby jego życie wróciło do normalności, która opuściła go równo dwa miesiące temu.
Uważał siebie za głupca, licząc każdy jeden dzień i godzinę od pojawienia się pierwszego koszmaru. Stało się to jego obsesją, którą starał się wyleczyć. Starał się wyleczyć siebie, ale jak miał to zrobić skoro nie znał przyczyny, której musiał się pozbyć? Nie wiedział dlaczego od pięćdziesięciu ośmiu dni cierpiał na bezsenność, a każda noc stawała się najgorszym złem, jego fobią. Nie potrafił wyjaśnić dlaczego okropne wizje ukazywały się w jego głowie, będąc tak pozornie realistycznymi.
Bał się każdej obcej osoby napotkanej na swojej drodze, nawet własnego cienia. Miał nieodparte wrażenie, że przez cały czas był obserwowany. Zaczynał wariować, bo przecież komu chciałoby się śledzić taką osobę jaką był on? Chodził jak spłoszona sarenka, a ludzie patrzyli na niego ze współczuciem, nie znając jego osobowości. Obawiał się świata przez głupie koszmary, które były tylko zwykłą fikcją wytworzoną przez jego mózg. Obawiał się każdej uciekającej sekundy, bo wtedy znowu musiał zapaść w sen, którego tak okropnie nienawidził.
Tego dnia doskwierał mu również straszliwy ból głowy. Chodził przez cały czas z dwoma palcami przy lewej skroni, nieprzyjemnie ją uciskając, jednak tylko wtedy nie odczuwał go on tak bardzo. Co po chwila zamykał swoje oczy, czując jak te zachodzą mu łzami. Mrugał jak najszybciej, aby je odgonić, ale te jak na złość nie chciały zniknąć.
Mimo że tego dnia, jak i następnego, nie miał żadnych zajęć na swojej uczelni, postanowił wyjść z mieszkania. Był pewny, że jeśli tego nie zrobi to cisza panująca wokół i samotność go dobije. Czasem zastanawiał się czy nie miał schizofrenii, ale jednak wykluczał tą myśl ze swojej głowy.
Stanął w pewnej odległości od starego mostku, a w oczy rzuciła mu się blond czupryna jego przyjaciela. Patrząc na niego nie poczuł nic, jego usta nawet nie drgnęły, aby rozciągnąć się w uśmiechu. Przerażało go to jak bardzo zmienił się na przestrzeni tak krótkiego okresu. Kiedyś cieszył się na widok tego niskiego chłopaczka za każdym razem, a teraz jedyne co czuł to otaczające go z każdej strony zmęczenie i strach.
Przełknął ślinę i ruszył przed siebie. Dłonie zaczęły mu się pocić, a mózg każdy, nawet najmniejszy dźwięk uważał za coś strasznego. Taehyung wiedział, że coś jest z nim nie tak albo z jego przyjacielem. To zawsze przy nim czuł się najgorzej od rozpoczęcia się koszmarów. Tak jakby ktoś nie chciał, aby przebywał razem z nim.
— Hej, Jimin — szepnął cicho, a ten momentalnie oderwał wzrok od ekranu swojego telefonu i wstał z uśmiechem, przytulając go na powitanie.
Jednak po tym Taehyung poczuł się jeszcze gorzej. Tak, jakby wyrządzał komuś najgorszą krzywdę tego świata. Jego serce znacznie przyśpieszyło, a w gardle pojawiła się gula, ciało zesztywniało, a zmysły wyostrzyły się na każdy otaczający go element. Nie umknęło to oczywiście uwadze blondyna.
— Musimy coś z tym zrobić — powiedział spokojnie. Doskonale wiedział jak chłopak reagował na wzmiankę o tym wszystkim, jednak i tak za każdym razem próbował mu pomóc.
— Nie pójdę tam — młodszy natychmiast zaprzeczył, zaczynając kręcić głową.
— Tae... — Park spojrzał na niego ze współczuciem w oczach.
— Nie.
Starszy westchnął głośno i usiadł z powrotem na ławce. Jakiś czas temu zaproponował chłopakowi wizytę u psychologa, jednak ten tak jak nie zgodził się za pierwszym razem, tak i za drugim, trzecim, następnym i następnym. Chciał mu pomóc, ale nie miał pojęcia jak miałby to zrobić. Chłopak wypierał każdą chęć pomocy, mówiąc, że wszystko jest dobrze.
A nie było.
Taehyung nie chciał przyjąć do wiadomości, że miał problem. A nawet jeśli zdawał sobie z tego sprawę to bał się z tym cokolwiek zrobić. Czegoś się obawiał, jednak Jimin nie wiedział czego, chociaż tak bardzo chciał się dowiedzieć. Szkoda, że tylko nie wiedział o tym, że młodszy również nie wiedział czego się bał.
Blondyn pragnął z powrotem ujrzeć tego radosnego chłopaka, który był jego przyjacielem. Martwił go jego stan i gdyby mógł to zabrałby wszystkie cierpienia ciążące na jego barkach, aby tylko poczuł się choć odrobinę lepiej na ten jeden dzień.
— To samo czy coś innego? — zapytał, doskonale zdając sobie sprawę, że ten będzie wiedział o co chodzi i tak też się nie mylił.
— Mieszkanie. Dlatego chciałem się spotkać — powiedział cicho, jakby bojąc się, że coś mu się stanie, gdyby odpowiedział o ton głośniej.
— Znowu boisz się w nim przebywać? — Jimin spojrzał na bruneta, a ten nieśmiało kiwnął głową. — Naprawdę musimy coś z tym robić, Tae.
Jednak on nie chciał. Taehyung nie potrafił się przyznać do tego, że potrzebuje pomocy. Uważał, że to coś złego, że nie powinien. Nie chciał, aby inni znali jego problemy i się nad nim litowali. Nie chciał, aby myśleli, że jest słaby i nie radzi sobie z własnym życiem.
— Ale ja nie chcę. Sam sobie z tym poradzę skoro nie rozumiesz, że nie będę w to mieszał kogoś innego, a tym bardziej z zewnątrz — warknął i nim blondyn zdołał się obejrzeć, on już był kilka metrów od niego.
Jimin tylko westchnął i schował twarz w dłoniach. Nagle poczuł się strasznie źle. Czuł, jakby życie robiło sobie z niego żarty.
Czuł się przegrany.
A Taehyunga naszła nieodparta myśl, że zrobił dobrze. Bardzo dobrze. Dostał nagłego odetchnienia i aż uśmiechnął się szeroko pod nosem, choć mogło to wyglądać odrobinę psychicznie. Jednak tak jak szybko to uczucie się pojawiło, tak w mgnieniu oka również zniknęło.
Nigdy więcej nie chciał zaznać tego afektu. Nie rozumiał dlaczego ogarnęło go chore szczęście, gdy kolejny raz odrzucił pomoc przyjaciela. Gdy sprawił mu przykrość. Tam w środku, bardzo głęboko, czuł się jak najgorszy śmieć, jednak na ułamek sekundy przyćmiewało to uczucie tej radości, która nie była jego. Wiedział, że to nie jego uśmiech, nie jego zachowanie. Coś nim kierowało. Coś... dziwnego.
Bał się i nie chciał mieć tego kogoś przy sobie, czy w sobie. Nie chciał czuć się obserwowany, nie chciał czuć się gorszy od innych przez to.
___
hii oto taki jakby drugi prolog. jestem zmęczona po szkole i leże, wiec stwierdziłam, że dodam
CZYTASZ
❝KITSUNE❞ taekook
Fantasy❝strach przed czymś czego nie znasz, nie widzisz, nie rozumiesz jest najgorszy, bo nigdy nie wiesz co może się wydarzyć i jak bardzo możesz cierpieć❞ |fantasy, soulmates, topjk, comedy| © rvxvkv | 2020/2021