KITSUNEBI #30

501 61 24
                                    

・。

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

.・。.・゜✭・.・✫・゜・。.

Jeongguk nie wiedział co czuł w momencie, gdy ciało Taehyunga bezwładnie opadło na ziemię. Nie wiedział czy żyje, co się stało, skąd się tutaj wziął i kim był mężczyzna, który chwilę po tym został powalony przez Seokjina, który również pojawił się nagle.

Czuł jak jego serce rozpada się na miliony kawałków, a w oczach pojawiają się łzy, które mimo wszystko jeszcze nie wypłynęły na zewnątrz. Nie potrafił się ruszyć ani odwrócić wzroku od Taehyunga, pod którym zaczęła pojawiać się krew. Patrzył na to i nie mógł uwierzyć, że to prawda. Teraz rozumiał, że jego niepokój był właśnie o niego, a on nie mógł cofnąć czasu i lepiej uchronić przed tym chłopaka.

Ból jaki pojawił się przy jego sercu nie oznaczał niczego dobrego, a wspomnienia z opowieści jego dziadka, gdy to jego przeznaczona stanęła po złej stronie, zaczęły nalatywać do jego umysłu. Z tą różnicą, że Taehyung wciąż był z nimi i najprawdopodobniej uratował któregoś z nich.

— Jeongguk ja wszystko rozumiem, ale błagam, pomóż nam. Taehyung uratował ciebie, abyś ty uratował innych, więc zrób to. Dla niego.

Nie wiedział kto do niego krzyczał. Chciał podbiec do chłopaka i po prostu go stąd zabrać, ale coś mu na to nie pozwoliło. Jego lis, który również prosił go, aby wrócił i pomógł im dokończyć to co zaczęli.

Przejście ponownie się otworzyło i rosło z każdą sekundą. Ciemność jaka w nim panowała była mrożąca krew w żyłach, a gdy ciemne futro zaczęło wyłaniać się z otchłani, Jeongguk zamknął oczy i z chwilą, gdy pierwsza łza zsunęła się po jego policzku, jego lis wepchnął wilka z powrotem do przestrzeni i nie pozwolił mu wyjść.

Był zdruzgotany i zraniony i chyba właśnie to dodało mu sił. Nie godził się na to wszystko i wciąż nie wierzył. Nie dochodziło to do niego, to nie mogła i nie była prawda. Dla niego Taehyung wciąż czekał w bezpiecznym miejscu cały i zdrowy.

Czuł, że zawiódł i to właśnie to go zdenerwowało. Był cholernie zły na siebie, bo jaki był z niego przeznaczony skoro nie potrafił obronić nawet najważniejszej osoby w swoim życiu? Zawód wypełniał cały jego umysł, a złość na to wszystko co się stało tylko pomogła im w zamknięciu przejścia. Okazało się, że był znacznie silniejszy niż mogło mu się wydawać. Był teraz w stanie pokonać wszystkich, byleby Taehyung był bezpieczny.

Wewnątrz cierpiał, jednak na zewnątrz wydawał się całkowicie skupiony, bardziej niż wcześniej. Dlatego całą siłą jaką posiadał i dzięki temu portal zaczął się rozpadać. Rysy powoli zaczęły się pojawiać jakby był ze szkła. Lisy zaczęły wirować coraz szybciej wokół niego, a wiatr stał się tak mocny, że trudno było ustać na nogach.

W momencie, gdy pęknięcia narastały Namjoon uśmiechnął się. Widok ten był piękny, mimo że kosztowało to ich naprawdę dużo sił i nie potrafił już ustać, to cieszył się, że im się udaje. Kosztem zdrowia Taehyunga, któremu nie wiedzieli co się stało. Słyszał krzyki i panikę Seokjina, ale nie mógł się odwrócić. Miał nadzieję, że nie było to nic poważnego, ale strzał, który usłyszeli nie wróżył niczego dobrego.

❝KITSUNE❞ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz