Kolejny rozdział, ponad 3 tyś słów. Wiecie co robić, by next pojawił się jutro o 18
Harry miał dość przewracania się z boku na bok, nie potrafił spać. Nie chodziło tu kompletnie o nowe miejsce, a raczej o to, że nie czuł ramion alfy wokół siebie oraz jego zapachu.
Nie wiedział, czy to już były dwie godziny, a może trzy. Czas był, jednak pędził. Nie sądził, że w ogóle dobrze przyjmie kolejny trudny dzień nauki, jeśli w tym momencie nie zaśnie.Sapnął cicho i wstał z łóżka. Był ubrany w za dużą koszulę swojego przyjaciela i w bokserki.
Niepewnie wyszedł z sypialni i pokierował się do tej szatyna. Po cichu wszedł do pokoju, który znajdował się na drugim końcu korytarza.
Alfa wyraźnie się kręcił z boku na bok, ubrany jedynie w bokserki.
- L-Lou?
- Umh? Harry? - zdziwił się szatyn.
Nie był w stanie przypisać zapachu, który poczuł do nikogo kogo zna, jednak przez zamazany obraz widział swoją omegę.
Zdecydowanie zapach należał do kogoś innego, co rozbudziło zmysły alfy. Zamrugał parę razy i spojrzał na Harry'ego, który siedział tuż obok niego.
- Co to za dziwny zapach? Nie jest twój, twój znam - skrzywił się oburzony - A twoja koszulka nie pachnie tobą - złapał za krawędź materiału.
- To koszulka po moim przyjacielu, lubię spać w za dużych rzeczach - wyznał mężczyźnie, łapiąc jego dużą dłoń - Nie mogę spać bez twojego zapachu, a rano mam zajęcia - wydął dolną wargę.
- Zapraszam, ale najpierw jedna sprawa - wstał i podszedł do swojej szafy, zaczął w niej grzebać.
Harry przekrzywił głowę, siadając na wolnym miejscu. Uważnie się przyglądał poczynaniom silnego mężczyzny, a jego wzrok dosłownie z miłością był pokierowany na wszystkie wyrobione mięśnie.
- Proszę - Louis wyciągnął rękę z materiałem do omegi, wyrywając ją z zamyślenia.
Szatyn się zaśmiał, przyłapując bruneta na obczajaniu go. Schlebiało mu to.
- Mam nosić twoje rzeczy? - zauważył, przyjmując miękki, bardzo przyjemny w dotyku materiał.
Mimo ciemności, dobrze widział niebieskie oczy alfy.
- Um, chciałbym. Czułbym się z tym lepiej, ten obcy zapach drażni mnie i to dość mocno. Nie jest twój, ani mój - powiedział szczerze.
Harry bez namysłu zdjął swoją koszulkę, ukazując swoją nagą klatkę piersiową, gdzie znajdował się jeden, ogromny tatuaż i zabrał się za zakładane tej od Louisa.
- Masz tatuaż! - zdziwił się szatyn - Nie miałem o tym pojęcia, niewiele omeg się na nie decyduje - zauważył z małym podziwem.
- To było moje marzenie - odparł zgodnie z prawdą - Liam mnie zabrał do studia na moje osiemnaste urodziny - rozmarzył się.
- Ta koszulka jest jego? - wskazał na materiał.
Czuł ponownie zazdrość, której nie mógł opanować. Nie wiedział kim był Liam, ale jego alfa kazał mu być czujnym.
- Tak - odrzucił materiał przyjaciela na ziemię i wpełzł pod pełną zapachu Louisa kołdrę. Mruknął na to zadowolony i wtulił się do miękkiej poduszki.
- Czuj się jak u siebie - uśmiechnął się kącikiem ust, patrząc na zadowoloną omegę, chciał dobrze dla chłopaka.
- I Liam ma omegę, Sophie - poinformował Styles, kiedy alfa położył się koło niego.
CZYTASZ
Surprises of the future
FanfictionPrzecież nigdy nie możesz być pewien, gdzie znajdziesz swojego partnera, a kiedy się pojawi na twojej szyi oznaczenie... Nie zawsze na początku jest też kolorowo, ale po to się ludzie poznają, czyż nie? Harry właśnie niespodziewanie został oznaczon...