24. Rozpoczęcie roku szkolnego.

5.5K 341 214
                                    

1/?

Harry poprawił swoją koszulę, a ciasne spodnie zapiął. Dziś było rozpoczęcie roku szkolnego, na które mimo wszystko musiał pójść. Tego dnia miał się też dowiedzieć, kto będzie go uczył w domu.

Może kilku nauczycieli? Albo jeden?

Na szczęście jego brzuszek nie był widoczny gołym okiem, był lekko wypchnięty i twardy, jednak nie odznaczał się bardzo na ubraniach.

Louis wziął dzień wcześniej pracę do domu, żeby móc pojechać z brunetem na rozpoczęcie. Nie chciał go zostawiać samego w takim dniu.

- Jestem gotowy - Harry zszedł na dół, by zjeść jeszcze śniadanie i połknąć tabletki. Usiadł na krześle i nabrał sobie po trochę tego, co wcześniej przygotował sobie i mężowi na śniadanie.

- Smacznego skarbie, ja właściwie już też jestem gotowy do wyjścia. Tylko dopiję kawę - wskazał na kubek.

- Dziękuję - rozpromienił się i najpierw sięgnął po swoje leki, był raczej systematyczny i pamiętał o nich.

Lubili swoje spokojne poranki, żaden z nich bardzo się nie spieszył. Szatyn był po śniadaniu i sprawdzał maile w swojej komórce.

- Kochanie, Lou. Louis - Harry powtarzał, stojąc przed swoim mężem, miał już założone na nogach buty, jak i płaszcz na ciele.

- Tak? - niebieskooki się rozejrzał i spojrzał na bruneta tuż przed nim.

- Jestem gotowy - zawiązał z tyłu pasek swojego płaszcza.

- Och no jasne. Już jedziemy - szatyn wziął ostatni łyk zimnej już kawy i przeszedł na przedpokój, gdzie założył buty oraz kurtkę.

Harry miał wyjątkowo rozpuszczone włosy, które sięgały mu dobrze za ramię. Planował pójść do fryzjera, ale nie poinformował o tym starszego. Pojechali prosto do szkoły, gdzie było już sporo ludzi. Wielu z nich Harry nie kojarzył, byli to pierwszoklasiści. Miał nadzieję, że Liam przyjdzie na rozpoczęcie roku z Sophią, obiecał im to.

Czuł za sobą obecność alfy, kiedy wchodził po schodach. Jego ciało dosłownie zamarło, gdy ten nauczyciel otworzył przed nim drzwi. Serce szaleńczo uderzało o jego pierś, a dłoń automatycznie przyłożył do swojego brzucha. Ich wzrok się spotkał, co było czymś gorszym.

Widać było, że mężczyzna niczego nie żałował.

- Nie patrz Harreh, idziemy dalej - powiedział spokojnie Louis, miał ochotę rzucić się na mężczyznę, jednak mógłby mieć przez to problemy i on, i Harry.

Przeszli dalej, gdzie alfa przytulił młodszego mocno do swojej piesi i szeptał do jego ucha, jak bardzo go kocha.

- Jednak się cieszę, że będę miał indywidualne - wyszeptał w jego szyję - Nie będę go więcej widzieć. Mimo wszystko, bał się tego mężczyzny. Ten starał się go skrzywdzić, przez chęć pomocy ze strony Harry'ego.

- Widzisz, bardzo dobrze. Idziemy na salę? Może Niall i Zayn już są - zastanawiał się.

- I Liam - przypomniał mu i odsunął się od alfy, który podarował mu czuły pocałunek w czoło.

Weszli do sali, gdzie było już wielu uczniów. Udało im się wyłapać w tłumie Zayna i Nialla, a zaraz obok nich byli Liam i Sophia. Harry puścił dłoń męża, by podejść szybciej do przyjaciół i każdego po kolei objąć. Liam jeszcze nie wiedział o jego ciąży, ale sądził,
że ten to wyczuł.

- Wy to chyba zakładacie klub ciężarnych, co? - zaśmiał się Payne, patrząc na przyjaciół i trzymając Sophie bardzo blisko siebie.

- No tak jakby - zachichotał - Tyko Niall ma jedno, my dwójkę - Harry oparł się o męża, kiedy ten go złapał od tyłu i przywitał się ze wszystkimi.

Surprises of the futureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz