39. Badania krwi.

4K 294 105
                                    

Wciąż idzie wam dość słabo, leniuszki... Zobaczmy, czy wyjdzie wam teraz...

Next poprawię, kiedy wybijecie 80 komentarzy!

- Naprawdę można coś takiego zrobić? Dzięki temu, że ty zajdziesz w ciążę to moja mama ma szansę wyzdrowieć? - alfa nie dowierzał, a jego wzrok był jakby nieobecny.

- Doktor mi tłumaczył w prostych słowach, więc tak, jest to możliwe. Jeśli chcesz to go wypytasz... - pokiwał głową i zagryzł dolną wargę - Nie damy twojej mamie odejść Lou.

- Harry... - Louis poczuł napływające do oczu łzy - Jesteś gotowy na kolejne dziecko?

- Może i teraz nie widzę tego dobrze, ale dzieciaki podrosną w tym czasie. Damy radę... Jeśli, jeśli będziesz mógł częściej być w domu - sam nie dałby rady z tym wszystkim. Obaj musieli się szykować na wyrzeczenia.

- Jestem w stanie ograniczyć pracę, zatrudnię dodatkowe osoby. Matt będzie chodził na zajęcia, będę go odwoził i odbierał - planował, czując pewnego rodzaju siłę i chęć do zrobienia wszystkiego jak najlepiej.

- Zrobimy wszystko, aby pomóc mamie - otarł z policzka męża pojedynczą łzę.
Nie obchodziło go, że w młodym wieku będą wielką rodziną. Przecież ich wilki w przeszłości rodziły jeszcze większe grupy szczeniąt.

- Musimy powiedzieć mamie o tym, wiesz... Będzie miała nadzieję, a czym większą szansa, że wyzdrowieje tym lepiej będzie się czuła - alfa z wdzięczności przyciągnął swoją omegę do czułego pocałunku. Wiele zawdzięczał Harry'emu.

- Jeśli myślisz, że naprawdę to pomoże, to jutro jej powiemy... Zostawimy dzieci z moją mamą - nachylił się i pocałował czoło alfy.

- Czemu moja mama Harry? Czemu? Ona zawsze była taka dobra dla mnie i dla mojego rodzeństwa. Bliźniaki są tak młode - Louis miewał małe załamania odkąd dowiedział się wszystkiego. To zawaliło jego świat. Jego bańkę.

- Kochanie, a jakie kwiaty zabieramy najchętniej? Te piękne? Czy te, które są zwiędnięte i pełne skazy? - zadał pytanie, patrząc wprost w jasne tęczówki. Widział w nich drobiny strachu i nadziei na lepszą przyszłość.

- To nie fair - pokręcił głową - Ale ona z tego wyjdzie, prawda? Jest silna.

- Jest silną kobietą, wytrzyma dla nas te kilka miesięcy i jej pomożemy. Nie pozwolimy jej odejść. Ma dla kogo żyć - pociągnął nosem, nagle samemu robiąc się kulką nieszczęścia.

- Dziękuję Harry - szatyn wtulił się w omegę, tym razem potrzebował żeby to ktoś jego mocno objął.

Brunet będąc już matką miał ten specyficzny i wyjątkowy uścisk, który dawał uczucie bezpieczeństwa i dozgonnej miłości - Nie dziękuj mi Loueh, nie masz za co.

- Mam za co, za miłość, za poświęcenie - mruknął dość cicho - Za to, że jesteś.

Harry zarumienił się, słysząc tyle komplementów ze strony męża. Pocałował go tylko w kark, w odpowiedzi, mocniej go ściskając. Jeszcze przez chwilę trwali tak przy sobie. W końcu obaj się i uspokoili. Przeszli do kuchni, żeby napić się czegoś ciepłego. Harry ledwo złapał kubek, kiedy usłyszał płacz Owena, a chwilę po tym i odezwał się wyższy głosik Natalie.

- Tyle było dobrego - ziewnął i ruszył w stronę schodów.

Louis poszedł od razu za nim, wiedział że przyda się do pomocy. Bliźniaki czasami naprawdę dawały w kość, kiedy chciały czegoś w jednym czasie. Nie potrafili być jednak na nie źli, przecież to były tylko szczenięta, które potrzebowały stałej opieki. Każdego dnia radzili sobie coraz lepiej z rodzinnymi obowiązkami, byli coraz bardziej zgrani.

Surprises of the futureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz