45. Byli jedną, wielką i kochającą się rodziną. (Epilog).

5.6K 333 114
                                    

Ważne informacje na temat nowego ff na dole!

Mamy nadzieję, że pomysłodawczynię Olciss nie zawiedłyśmy ff!

Louis oglądał telewizję z nogami ułożonymi na stoliku przed kanapą. Mieli z Harrym leniwe popołudnie, cisza w domu była przyjemna. Zdecydowanie tego potrzebowali. Dzieciaki tego dnia były u dziadków, a ciężarny mógł wziąć trochę relaksu. Ostatnie wyniki Jay nie były dobre, ale też i nie złe. Kobieta dzielnie dla nich walczyła. Szatyn był wciągnięty w serial, który nadrabiał. Harry wyglądał przez okno, sam już nie wiedział co ze sobą zrobić. Nie potrafił usiedzieć w miejscu i jednocześnie wszystko go już bolało. Brunet w pewnym momencie jęknął, uderzając przy tym w udo swojego męża nogą. Nienawidził swoich skurczy. Kochał bycie w ciąży, ale nie to.

- Już kochanie, zaraz przejdzie - alfa zaczął masować nogę męża, to zawsze pomagało mu przetrwać skurcze.

- Uch, czemu ono nie może być już z  nami - ten poród miał bić inny. Louis miał mu towarzyszyć.

- Też bym chciał. Wiem, że tobie już to dokucza i widzę, że mama czuje się gorzej, a minie kilka dni zanim będą mogli mamie przeszczepić te komórki - westchnął, poprawił się na meblu i pocałował omegę w czoło.

Brunet wydął dolną wargę i zmarszczył nos na kolejny skurcz. To nie powinno się tak dziać. Ułożył dłoń na swoim brzuchu.

- Nie dość że skurcz to jeszcze kopie? Zero litości dla mamy - zażartował alfa.

- Nie nie, to koleiny skurcz Louis - trzymał dalej swój brzuch - A wiesz co to może oznaczać, jeśli się powtórzy.

- Czas na poród? Myślisz, że to już? - spojrzał na męża - Mam iść po torbę i szykować auto?

- Myślę, że to dobry pomysł kochanie - masował napięta skórę, kiedy spojrzał na swojego alfę.

- Bez paniki tak? Mamy daleko do właściwego porodu? Trzeba jeszcze powiadomić wcześniej tą położną, która ma pobrać krew dla mamy - serce szatyna mimowolnie przyspieszyło.

- Mamy sporo czasu, ale lepiej już to wszystko zrobić - obdarzył starszego małym uśmiechem. To nie był czas na panikę. Nie teraz.

- Dobrze, idę po torbę i zadzwonię - wstał z kanapy - Ty się nie ruszaj na razie.

- Uwierz mi, nie mam zamiaru kochanie -  wysłał w powietrzu buziaka alfie. Czuł się naprawdę dobrze, oprócz tych skurczy, które trochę rujnowały mu humor. Bo kto lubił ból?

Alfa poszedł po torbę, załatwiając po drodze wszystko i dzwoniąc też bezpośrednio do szpitala, żeby przyszykowali się na ich wizytę. Za kilkanaście godzin zostaną ponownie rodzicami. Kolejnego maluszka. Szatyn zaczął się zastanawiać, czy to będzie chłopiec? A może dziewczynka? Mieli nadzieję, że po prostu będzie zdrowe. To było najważniejsze. Nie mieli zamiaru informować Jay, żeby ta za bardzo się nie stresowała.

- Louis! Myślę, że to czas! - Harry krzyknął, ponieważ jego skurcze były coraz częstrze. To jednak będzie szybki poród.

- Już idę po ciebie, wszystko gotowe - odkrzyknął.

Harry tylko fuknął i sam wstał z dużym jękiem, a jego dłonie były ułożone na brzuszku. Alfa momentalnie pojawił się przy mężu i oddychając głęboko pomógł mu się dostać do samochodu.

- To już niedługo, ponownie zostaniesz tatą - Harry jęczał, ponieważ mimo wszystko nie było mu za wygodnie w samochodzie.

- Kocham cię, jesteś dzielny Hazz. Za chwilę będziemy w szpitalu i dasz nam kolejne szczenię - mówił cały czas do niego.

Surprises of the futureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz