Sprawdźcie czy 21 czytaliście!
1/? To od was zależy, jak długi będzie maraton... Może nawet go przedłużę na jutrzejszy dzień :D. Wszystko od was zależy!!!
Harry zapiął swoją torbę i ułożył ją na swoim ramieniu, nim zadowolony wyszedł z sali. Przeszedł na drugi koniec korytarza, gdzie zapukał w drzwi od gabinetu lekarzy. Po chwili w dłoniach już trzymał receptę na pierwsze witaminy do ciąży, jak i wypis ze szpitala.
Taksówka czekała na niego pod szpitalem. Zadowolony usiadł na tyle i wyrecytował nazwę firmy jego męża. Louis od kilku dni musiał pracować, choć nie podobało mu się to, ze względu na ciężarną omegę. Nie miał jednak wyboru, bo w każdym dniu miał choć jedno ważne spotkanie.
Wysiadł z taksówki i wszedł do firmy. Ochroniarz, jak i recepcjonistka przywitali go miłym "Dzień dobry panie Tomlinson". Było to nowe, trochę dziwne, ale wiedział, że musi tak być. Windą wjechał na odpowiednie piętro i zapukał w znajome drzwi z leniwym uśmiechem, nim wszedł.
Louis był kompletnie zatracony w papierach, Harry pozwolił sobie na chwilę zawieszenia, na urodzie męża. Przydługie włosy, szczęka ozdobiona zarostem, kości policzkowe, które zabijały. Omega czasem nie wierzyła, że ten przystojny alfa jest tylko jej.
- Tak? - rzucił dość szorstki głos, jednak niebieskooki nie uniósł wzroku, żeby zobaczyć kto wszedł do pomieszczenia.
- Ja wiem, że jesteś zapracowany, ale mógłbyś chociaż spojrzeć, kto do ciebie przyszedł - powiedział ze śmiechem, odkładając torbę koło drzwi, a swój płaszcz rozpinając.
- Harreh? Co ty tu robisz? Wyszedłeś ze szpitala i nic nie powiedziałeś? Przyjechałbym po ciebie - zmarszczył czoło i wstał zza biurka.
- Jakoś dałem radę, plus, miałeś spotkanie z rana - odłożył płaszcz na fotel, nim wpadł w ramiona męża - Mała niespodzianka też się przydała, a nie... Zatraciłbyś się w tych papierach.
- W końcu poza szpitalem, co? - gładził plecy omegi - Też nie mogłem się doczekać, aż wyjdziesz i będziemy mogli już być razem w domu.
Brunet stanął na palcach i pierwszy raz, od całego wypadku połączył poprawnie ich usta. Bardzo mu tego brakowało przez ten długi czas. Szatyn chętnie oddał pocałunek, trzymając biodra omegi. Tęsknili za sobą i to bardzo. Louis mimo wszystko był ostrożny wobec młodszego. Cały czas w jego brzuszku były dwa maleństwa, na które trzeba było uważać.
Harry odsunął się z ciężkim oddechem i ułożył głowę na piersi mężczyzny. To mimo wszystko przy nim czuł się jak w domu. Bezpiecznie i ciepło - Masz jeszcze wiele pracy?
- Muszę dokończyć dokumentację po tym spotkaniu. Potem oddać to wszystko Lottie do zeskanowania i na dziś to właściwie tyle - zastanowił się.
- Właśnie, nie wiedziałem, że Lots ma chłopaka - wyznał - W takim razie poczekam na ciebie... W domu bez twojego zapachu bym nie wytrzymał.
- Jakiego chłopaka? - Louis zmarszczył czoło - Nic mi nie mówiła, skąd masz takie informacje?
- Na recepcji wręcz pożerała się z jakimś alfą, kiedy przechodziłem - wyjaśnił mężowi, łapiąc jego dłoń.
- W pracy? Zaraz dam jej coś do roboty, muszę zobaczyć kto to Harry - próbował pójść po papiery, ale ręka męża dalej go przytrzymywała.
- Kochanie - omega spojrzała w jasne oczy - Lottie jest dorosła, daj jej znaleźć miłość - każdy musiał przeżyć swoją historię.
- Chcę tylko zobaczyć kto to, przecież nie każe jej z nim zerwać, czy coś - obiecał - Nie chcę żeby ktoś ją skrzywdził.
CZYTASZ
Surprises of the future
FanfictionPrzecież nigdy nie możesz być pewien, gdzie znajdziesz swojego partnera, a kiedy się pojawi na twojej szyi oznaczenie... Nie zawsze na początku jest też kolorowo, ale po to się ludzie poznają, czyż nie? Harry właśnie niespodziewanie został oznaczon...