20

1K 104 117
                                    

Wszyscy oddalili w niepamięć wydarzenia z Kuusamo. Nic się nie stało. Od pobytu w Finlandii aż do Niżnego Tagiłu żyłam z Kubą w ciągłym strachu. Chłopak tak się o mnie bał, że kilka razy przyszedł do mojego pokoju i razem spaliśmy. Oboje czuliśmy się bezpieczniej. Poza tym mieliśmy oczy szeroko otwarte. Wychwytywaliśmy każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. Obserwowaliśmy zachowanie skoczków. Patrzyliśmy, czy nic im się nie stało, ale od pobicia Stefana nikt inny nie został w żaden sposób zaatakowany.

Sprawa po prostu ucichła. Zapomnieliśmy o tym, co działo się w Kuusamo. Niżny Tagił okazał się spokojny. Zawody w Titisee-Neustadt odwołano. Skoczkowie mogli nieco odpocząć, ja również. Niestety nie mogłam wrócić do Polski. Wolny nie pozwalał. Mimo braku ojca w okolicy, wciąż się bał. Co chwilę powtarzał, że już o nic się nie martwi, nie ma stanów lękowych sprzed kilku tygodni, kiedy doszło do incydentu z Kraftem, ale nie wierzyłam mu. Wręcz widziałam, jak chłopak emanuje strachem. Mimo że nie było czego się bać. Ojciec gdzieś znikł. Lecz nie został jeszcze złapany.

Przez zmartwienie Kuby znów musiałam zamieszkać ze Stephanem. Tak więc przebywałam u niego niecałe dwa tygodnie. Często zostawałam w domu sama, ponieważ Niemiec rozpoczynał treningi siłowe po drobnej kontuzji. Wtedy siedziałam w mieszkaniu, bo Kuba zabronił Stephanowi wypuszczać mnie gdziekolwiek samą. Jednak pewnego popołudnia złamałam ten zakaz. Wyszłam na spacer do pobliskiego lasu. Zabrałam ze sobą zeszyt. Siedząc kilka godzin na świeżym powietrzu niedaleko domu, narysowałam jeden rysunek. Kiedy wróciłam, Stephan zdążył już przyjechać z treningu. Zastałam go w salonie, rozmawiał z kimś przez telefon, był spanikowany. Od razu poczułam się głupio. Mężczyzna przestał mówić i patrzył na mnie jak na ducha. Odezwałam się, aby przeprosić, że narobiłam mu strachu, ale Stephan po prostu podszedł do mnie szybkim krokiem i mocno do siebie przytulił. Nie wiedziałam, jak się zachować, więc po prostu stałam niczym słup soli i wdychałam boski zapach bruneta.

- Nigdy więcej tak nie rób, słyszysz? - powiedział cicho, a ja pokiwałam głową. - Nigdy więcej, Alissa. Już myślałem, że coś ci się stało.

Nie obyło się wtedy bez powiadomienia Kuby, który, oczywiście, wściekł się niesamowicie. Po przyjeździe ze Stephanem do Engelbergu Wolny zapowiedział, że od razu po zakwaterowaniu w hotelu bierze mnie na poważną rozmowę. Więc siedziałam w jego pokoju z plastikowym pudełeczkiem na kolanach, jadłam znajdujące się w owym opakowaniu ciasteczka, które miałam okazję własnoręcznie upiec z panią Leyhe, i słuchałam kazania Jakuba.

- Prosiłem cię, żebyś nie ruszała się z domu – mówił poddenerwowanym głosem, chodząc od ściany do ściany. - Wiedziałaś, że Stephan miał cię pilnować, no ale nie mógł, bo wyjechał na dwie godziny na trening, a ty sobie nagle wychodzisz. Myślałem, że jesteś porządną dziewczyną i jakoś rozumiesz to, co się dzieje, ale nie! Bo panna Alissa musi sobie wyjść na dwór i narysować obrazek!

- Och, Miss Alissa – zaczęłam nucić, przypominając sobie naszą ulubioną piosenkę na słowa Kuby o „pannie Alissie".

- Ali, proszę cię! - zawołał Wolny i zatrzymał się, spoglądając na mnie błagalnym wzrokiem. Widząc, jak spokojnie jem ciastka i dalej nucę utwór, palnął się w głowę. - Nie wierzę, z kim ja żyję. Kiedy pojmiesz coś takiego jak „odpowiedzialność"?

- Dla mnie to słowo nie istnieje – zażartowałam.

- Alissa! - skarcił mnie Kuba, więc przewróciłam oczami.

- Boże, no, wyszłam tylko na spacer! Chciałam w końcu poczuć trochę świeżego powietrza, a nie cały czas siedzieć w domu, przecież tam można się udusić! - zaczęłam kontratak, gestykulując rękoma tak, że prawie rozsypałam ciastka z pudełka. - Ile mam siedzieć w tej puszce? Poza tym już długo nie rysowałam, chciałam spróbować trochę ze szkicowaniem natury.

lauf mit mir weg | s.leyheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz