4

1.4K 108 139
                                    

Stresowałam się tą rozmową. Kiedy Stochowie przybyli, siedziałam sztywno w salonie obok pana Wolnego, który oglądał telewizję. Jednak gdy zobaczył, że małżeństwo już się zjawiło, przywitał się z nimi i powiedział, że idzie do garażu, ponieważ ma tam robotę do zrobienia. Zostaliśmy więc sami, abyśmy mogli obgadać całą sprawę na osobności. 

Kuba przygotował herbatę dla mnie i Ewy, a dla siebie i Kamila kawę. Stoch pił z cukrem, Jakub z mlekiem. Taki szczegół wychwyciłam.

- Więc... - zaczęła Ewa, patrząc na mnie, a ja przypomniałam sobie, jak w liceum nauczycielka od polskiego wiecznie mówiła, żeby nie rozpoczynać zdania od „więc". - Nie chcę zbyt ingerować w twoje życie, Alisso, ale sama od kilku tygodni po prostu się martwię. - Widziałam, że kobieta była skrępowana. Może nawet bała się tej rozmowy bardziej niż ja. - Nie wypytywałam cię o to wcześniej, bo po prostu nie chciałam wyjść na ciekawską ani żebyś ty poczuła się jakoś urażona. - Kątem oka dostrzegłam, jak Kamil ściska dłoń żony, próbując dodać jej otuchy. Ja natomiast prawie podskoczyłam na sofie, kiedy na talii poczułam rękę Kuby siedzącego obok mnie. Spojrzałam na niego karcącym wzrokiem, ale on nic sobie z tego nie robił, tylko się uśmiechnął. - Ale kiedy wczoraj zobaczyłam kolejną bliznę na twoim policzku, której dzień wcześniej nie było, a wiem, bo widzimy się codziennie, coś mnie zaniepokoiło. A teraz nie pojawiasz się w pracy. Przeraziłam się. Mojej pracowniczce i zresztą koleżance, nawet bardzo bliskiej, naprawdę, stało się coś złego. Bo tak było, prawda? - spytała i popiła łyk herbaty.

Przygryzłam dolną wargę i wykręciłam palce u dłoni. Nie wiedziałam od czego zacząć. Westchnęłam i otworzyłam usta parę razy, lecz zawsze je zamykałam. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. A oni czekali. Domagali się wyjaśnień.

- Jeśli nie chcesz, to nie musisz mówić – odezwał się Kamil, przerywając natrętną ciszę. - To pewnie zbyt ciężkie dla ciebie, rozumiemy.

- Ja ją wyręczę – odparł Jakub i zdjął dłoń z mojej talii, nachylając się ku szklanemu stolikowi. - Wiem o wszystkim. Bardzo dokładnie. Alissa jako moja przyjaciółka opowiadała mi o każdym incydencie. Pozwolisz? - zwrócił się do mnie chłopak, a ja kiwnęłam głową.

Kuba zaczął całą opowieść. Mówił o wszystkim. Nie pominął żadnej sytuacji. Nie wiedziałam, że miał aż tak dobrą pamięć i w ogóle obchodziło go to, co mu opowiadałam. Niektórzy zapewne mieliby to w dupie. 

Kiedy Wolny skończył, zapadła cisza. Długa. Taka, której nienawidziłam. Poczułam, jak chłopak mnie przytula do swojego boku i wyciera łzy znajdujące się na policzkach. Nawet nie wiedziałam, że płakałam. To zupełnie inne uczucie, kiedy historię, którą się przeżyło, opowiada ktoś inny.

- Przecież to trzeba zgłosić na policję – powiedziała w końcu Ewa. 

Zdenerwowałam się, lecz tego nie pokazałam. Dlaczego zawsze pierwsze słowa po usłyszeniu tego, co dzieje się u mnie w domu, są właśnie takie? Ja tego nie chciałam. Przecież oni by mnie zabili.

- Nie, Alissa nie chce – wytłumaczył Jakub. - Trzeba wymyślić coś innego. 

- Kurde, ja wiem – wtrącił się z zapałem Kamil. - Skoro Ali nie ma zamiaru zgłosić tego na policję, trzeba zrobić tak, aby po prostu znaleźć możliwe argumenty na udupienie ich, wtedy zgłosimy przestępstwo i zwiną ich od razu.

- Boże, Kamil, debilu – odparła Ewa. - Przecież argumenty są takie, że mogłaby pokazać blizny, ale ona nie chce. Już mniejsza o to, dlaczego się boi. Trzeba to załatwić inaczej. 

- Dobrze, Ewuś, nie denerwuj się, ja tylko...

Dalej nie słuchałam. Wyłączyłam się po słowach Stocha, który powiedział, aby znaleźć jakieś dowody. Owszem, blizny nimi były, ale musiałabym przejść pewnie przez jakieś badania, a nie chciałam, aby ktokolwiek obcy mnie dotykał. Zatem do głowy przyszedł mi inny pomysł.

lauf mit mir weg | s.leyheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz