31

1K 92 140
                                    

Podczas konkursu indywidualnego w Zakopanem każdy był rozkojarzony. Nic nikomu się nie udawało. Dlatego nikogo nie zaskoczyło podium, na którym stanęli Yukiya Sato, zdyskwalifikowany dzień wcześniej podczas drużynówki Johann Andre Forfang oraz Daniel Huber, prawdopodobnie ostatnia nadzieja austriackich skoków narciarskich w tym momencie.

Koniec weekendu w Polsce przebiegł już raczej spokojnie. Spędziłam dużo czasu ze Stephanem, więcej niż z Kubą, który zaczął zamykać się na wszystkich wokół siebie, nawet na mnie. Nie wiedziałam, co poczynić. Pomyślałam, że potrzebuje spokoju, więc usunęłam się na bok. Postanowiłam dać mu trochę czasu do namyślenia. Zastanowienia się nad sobą. Jego skoki nie były tak dobre jak podczas Turnieju Czterech Skoczni. Sądziłam, że to przez powracające stany lękowe, lecz Kuba nie wspominał o nich ani słowem. Nie wypytywałam. Chciał ciszy i spokoju. Więc sięgnęłam po rezerwę. Znalazłam sobie kogoś innego na jego miejsce. Leyhe. Dopiero później zrozumiałam, jak źle postąpiłam.

A w tym momencie przyglądałam się pierwszemu konkursowi indywidualnemu w Sapporo. Zmęczenie po zmianie strefy czasowej dawało w kość, ale trzeba było przeżyć. Przejrzałam wyniki po pierwszej serii. Stephan prowadził. Uśmiechnęłam się. Bardzo cieszyła mnie ta informacja. Byłam dumna z Niemca. Nie załamał się kompletnie po ataku na Wellingera ani upadku Siegela. Jednak widząc nazwisko niezakwalifikowanego do finału Wolnego, zasmuciłam się. Naprawdę działo się z nim coś dziwnego. Uniosłam głowę znad tabletu i rozejrzałam się, próbując znaleźć przyjaciela. W końcu zauważyłam go. Zdenerwowany, wrzucił rękawice do torby treningowej. Mężczyzna ze sztabu szkoleniowego próbował do niego mówić, lecz chłopak odpowiadał naburmuszony. Nareszcie nie wytrzymał i odburknął ostro, aż facet powoli się wycofał, unosząc dłonie w geście poddania. Podążyłam do Kuby. Musiałam z nim porozmawiać. Tak nie mogło być. On nie wytrzymywał. Potrzebował uwolnienia się od presji otaczającej go od Turnieju Czterech Skoczni. Chciano, aby ciągle wygrywał, dalej skakał jak najlepiej, szykował formę na Seefeld, gdzie powinien zdobyć chociaż jeden medal, po drodze wygrał Willingen Five, zdobył wielki talerz na Raw Air, przypieczętował sezon życia pobiciem rekordu życiowego na Letalnicy i zwyciężył w Planica7. Oczekiwano od niego za dużo. Potrzebował odpoczynku. Chyba tylko ja jedna o tym wiedziałam.

- Hej, Kuba – przywitałam się, podszedłszy do niego. Zdezorientowany chłopak odwrócił się do mnie. Byłam pewna, że nie spodziewał się, iż ktokolwiek jeszcze do niego przyjdzie. Kiedy gniew przenikał go do szpiku kości, nikt nigdy się do niego nie zbliżał. Oprócz mnie.

- Ja pierdole, jeszcze ciebie tu brakowało – mruknął Wolny pod nosem po chwili zwykłego wpatrywania się we mnie. Wrócił do czynności, którą robił, zanim przyszłam. A mnie zaczęło coś kłuć w sercu.

- Nie rozumiem – szepnęłam, zaskoczona słowami Kuby. Myślałam, że kiedy mnie zobaczy, uśmiechnie się, humor mu się poprawi. Porozmawiamy, uspokoi się. Jak zwykle. Jednak tak się nie stało. Nie tym razem.

- Czego znowu nie rozumiesz? - warknął chłopak. Wrzucił kombinezon byle jak do torby i znów na mnie spojrzał. Zaśmiał się, widząc szok wymalowany na mej twarzy. - Ali, do cholery, czego znowu nie rozumiesz? Myślałem, że ty zawsze wiesz wszystko, twoja mądrość jest niepodważalna. Ale najwidoczniej to nieprawda. Myliłem się co do ciebie. Po raz kolejny. Idź sobie do Stephana, przecież już mnie nie potrzebujesz. Znalazłaś sobie kogoś lepszego. No, co jeszcze tu stoisz? Twoja ślepota tak się pogłębiła, aż nawet jego nie widzisz? Niemożliwe. Przecież ty wyczuwasz go samym węchem w promieniu przynajmniej kilometra. Idź, czego tu sterczysz?

- Kuba – wydusiłam z siebie, przełknąwszy powstałą z bólu gulę w gardle. Nie spodziewałam się takich ostrych słów ze strony chłopaka. Nigdy nie sądziłam, że może być w stanie zrobić coś takiego. Zadawał cierpienie swoim mówieniem bardziej niż wszystko, czego dopuścił się na mnie ojciec. - Dlaczego to robisz? Co cię ugryzło? - dociekałam. Nie dawałam za wygraną.

lauf mit mir weg | s.leyheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz