Po zajęciach w szkole, Alessia i Will udali się do domu i pogrążeni rozmową na jakiś nieistotny temat, otworzyli drzwi budynku. Zdjęli kurtki, (temperatura na zewnątrz robiła się coraz niższa) i weszli do kuchni czując wielki głód.
Przy stole siedzieli już wszyscy, lecz Joyce wydawała się być przygnębiona. Al zdecydowała się nie zadawać pytań, na które jej ciotka zapewne nie chciałaby odpowiadać. Pewnie chwilowy kryzys w pracy - myślała.
Po chwili jedzenia w milczeniu, Pani Byers sama podjęła temat
- Powinnaś coś wiedzieć, Alessio. Annie już wie, więc Twoja kolej - mówiła starając się nie patrzeć na blondynkę, która odkryła, że jej siostra również nie wygląda za dobrze.
Miała złe przeczucia. Czuła, że nie będzie to miła wiadomość.
- Twoi rodzice przyjeżdżają. Jutro
Al można powiedzieć, że odetchnęła z ulgą. Co złego w tym, że pojawią się rodzice? Chętnie pozna ich ze swoimi przyjaciółmi
- Nie rozumiesz, Al - powiedziała zmartwiona Annie - Oni zabierają nas do domuTe słowa spadły na dziewczynę jak piorun. Jak to? Miała opuścić to miejsce? Swoich przyjaciół? Mike'a? Niby wiedziała, że to nie jest jej dom i nie zostanie tu zawsze, lecz wrócenie do domu po tych wszystkich wydarzeniach wydawało się absurdalną myślą.
Powstrzymywała łzy, lecz nie wiele to dało. Jej oczy napełniły się nimi bardzo szybko i równie szybko spłynęły one po policzkach
- To żart. Prawda? - spytała po chwili łamiącym się głosem.
Nic nie wskazywało na to, że nim był. Spojrzała z nadzieją na swojego kuzyna, lecz on sam wyglądał jakby wyrwany z transu. Chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, co przed chwilą usłyszał.
- Jutro rano mamy być spakowane - dodała po chwili Annie wymieniając z Jonathanem spojrzenie
Alessia wybuchnęła płaczem zamykając twarz w dłoniach.
Jak to możliwe, że miała opuścić swoich przyjaciół?
Jak gdyby nigdy nic wyjechać do Miami? Zapomnieć o wszystkim co ją tu spotkało i tak po prostu z powrotem zamieszkać w tropikach? Z powrotem chodzić do tej okropnej szkoły, gdzie czuła się tak obco?Wstała od stołu i podbiegła do drzwi nie słuchając nawoływań z kuchni.
Teraz miała tylko jedną myśl w głowie - Uciec stąd. Zamieszkać w lesie, albo ukryć się u kogoś w domu i wychodzić tylko po to, by spotkać swoich przyjaciół.
Bez wahania wybiegła z domu i pognała w stronę domu Mike'a. Miała gdzieś, że ktoś mógł ją porwać. Wydawało to się lepsze od wyjazdu stąd. Może dobrze by było, gdyby zniknęła. Przynajmniej znajdowała by się dalej w Hawkins. Może to tylko emocje, lecz perspektywa porwania nie wydawała jej się teraz tak straszna jak wyjazd.
Powoli usiadła na tarasie Wheelerów. Zamierzała zapukać dopiero wtedy, gdy uspokoi się i przestanie płakać. Z każdą chwilą czuła, jak zimno pochłania jej ciało, a gorące łzy są jedynym źródłem ciepła. Nie miała pojęcia, ile już siedzi w takiej pozycji i ile jeszcze będzie tak siedziała. Płacz nie przechodził. Wsłuchiwała się w szum liści i odgłosy zwierząt pochodzące z lasu.Nagle, uchyliwszy powieki ujrzała postać stojącą nad nią.
Z początku przestraszyła się, lecz po chwili rozpoznała tą osobę- Mike
- Al? Co ty tu robisz? - zdziwił się chłopak, na co Alessia pociągnęła nosem
- Usiądź koło mnie - poprosiła, na co Mike od razu ściągnął z siebie kurtkę i narzucił ją na dziewczynę. Usadowił się obok nie spuszczając z niej wzroku
- Powiesz mi co się stało?
Al wytarła łzy i również spojrzała w oczy Mike'a
- Jutro stąd wyjeżdżam - szepnęła
W pierwszym momencie Mike pomyślał, że to żart. Kiedy jednak uważniej przypatrzył się dziewczynie, zrozumiał, że mówi ona prawdę
Odwrócił wzrok nie chcąc widzieć bólu w jej oczach
- Na jak długo? - wydusił
- Wracam do domu, Mike.
- A-ale będziesz przyjeżdżać? - spytał z nadzieją
- No, tak. Chyba. Wiesz, w końcu to moja rodzina - mówiła łamiącym się głosem - Ale raczej nie często.
Mike starał się dać jej dobry przykład i nie płakać, choć miał ochotę umrzeć.
Objął dziewczynę ramieniem, a ta wtuliła się w niego czując fizyczne i psychiczne ciepło.- Mike? - szepnęła po jakichś 20 minutach siedzenia w ciszy - Czemu nie wracasz do domu?
- Przecież Cię nie zostawię - odparł, jakby było to oczywiste
- Ale Twoja mama..
- Moja mama pewnie nawet nie zauważyła, że mnie nie ma więc nie przejmuj się - przerwał jej
Po kilku minutach ciszy tym razem on odezwał się pierwszy
- Nie zapomnisz o nas, prawda?
Alessia spojrzała na niego krzywo
- Jak możesz w ogóle tak myśleć? Ja powinnam zadać Wam to pytanie. Na Florydzie nie miałam życia bez Was. Było mi tak pusto i beznadziejnie. Moje miejsce jest w Hawkins, ale do moich rodziców to nie dotrze - spuściła wzrok i otarła łzę
- Dlatego chcę uciec. Zamieszkać w lesie
Mike w pierwszej chwili zaśmiał się, lecz potem zorientował się, że dziewczyna mówi poważnie.
- Nie żartuj - rzekł - Wyjazd nie jest chyba AŻ TAK bardzo okropny
- Jest - stwierdziła Al, na co Mike objął ją mocniej dodając jej otuchy******
- Czemu jeszcze jej nie ma - denerwowała się Joyce chodząc po kuchni - Jest już późno
- Wiedziałam, że tak będzie - westchnęła Annie - Mówiłam, żeby powiedzieć jej rano
- Bez przesady, na pewno za chwilę wróci - zaprzeczył Jonathan trochę nie przekonywującym tonem
- Chyba wiem, gdzie jest - oznajmił Will, na co wszyscy obrócili się w jego stronę - Mamo, jedźmy do Wheelerów
CZYTASZ
Hawkins Love || mike wheeler 👣
Fanfiction1985r. „położył dłoń na jej policzku - Spójrz na mnie - szepnął, a dziewczyna momentalnie spojrzała w jego hipnotyzująco czekoladowe oczy. Nawet nie zorientowali się, kiedy już stykali się nosami. Po chwili Alessia poczuła ciepłe i kojące usta Mike'...