Thirty Three

1.6K 69 16
                                    

- Jesteś pewien, że ona tam będzie? - spytała Joyce, gdy cała 4 siedziała już w aucie
- Nie jestem pewien,  ale to bardzo prawdopodobne - rzekł jej syn
- Czemu akurat u Mike'a? - zaciekawiła się Annie
- Czy to ważne? - zirytował się Will, na co Annie burknęła coś pod nosem
Jechali w ciszy wszyscy pokrążeni w myślach.

- Al, powinnaś już wracać - powiedział Mike patrząc na dziewczynę - Siedzimy już tak godzinę
- Wiem, ale ja nie chcę Was opuszczać- wyszeptała skrywając twarz w dłoniach
- Al, uwierz mi wiele dałbym, abyś nie wyjeżdżała,  ale obiecuję, że jutro rano do Ciebie przyjedziemy. Pożegnać się
Alessia chciała już coś powiedzieć,  lecz oślepiły ją reflektory auta, które właśnie podjechało pod dom Wheelerów
Z pojazdu pierwszy wybiegł Will.
- Al! - krzyknął i podbiegł do dwójki
- O, hej Mike - dodał - Czemu uciekłaś?
- Wiesz czemu - mruknęła
- Wiem, ale ucieczka nie jest rozwiązaniem.  Wracamy do domu
"Spotkamy się rano" - szepnął jej na ucho Mike.
Dziewczyna pokiwała głową ze zrozumieniem i podniosła się z ziemi. Ignorując Willa i Joyce, którzy coś do niej mówili, wsiadła do auta chcąc jak najszybciej leżeć już pod kołdrą.
Odjechali.

******

Następnego dnia Alessia zerwała się z łóżka dość szybko. Ta noc była nieprzespana i zdecydowanie nie udana. Otarła pot z czoła i na myśl o tym, że dziś wyjeżdża, miała ochotę znowu zasnąć i już się nie obudzić.

Po wyjściu z łazienki skierowała się do kuchni, gdzie czekała już na nią cała drużyna
Dziewczyna przytuliła na przywitanie każdego z osobna, a następnie wszyscy usiedli do stołu by zjeść pierwszy posiłek
- O której będą rodzice? - spytała Annie pijąc sok jabłkowy
- o 11:00 - oświadczyła Joyce,  na co wszyscy od razu skierowali wzrok na zegar.
Wskazywał on godzinę 10:30
Przyjaciele szybko zerwali się ze stołu i wybiegli na dwór.
Skierowali się do zamku Byersów
Biegli szybko nie zważając na nic. Mieli tylko 30 minut na pożegnanie.

Kiedy już dotarli, rozsiedli się w środku.
- Tak dobrze pamiętam dzień,  gdy tu przyjechałam - wyznała Al -  Nie pamiętam co było, nim przeprowadziłam się do Hawkins
- My pamiętamy doskonale czasy gdy Cię nie było - oznajmił Dustin - Lecz były one o wiele nudniejsze.
- To prawda - zgodziła się Max

- Pamiętasz ten dzień gdy poznałaś Troya? - spytał Lucas. Alessia pokiwała głową ze wstydem
- Albo gdy walnęłaś go w twarz - powiedział z podziwem Will jakby do siebie - To było super
- Nasze pierwsze spotkanie - rozmarzyła się rudowlosa
- Twoje odnalezienie - dodał Dusty
- Twoje fochy na nas! Pamiętam to tak dobrze - zaśmiał się Will - Wszystko przez Twoją przyjaźń z Troyem

- Przepraszam - szepnęła Al po chwili milczenia - Przepraszam za wszystko co zrobiłam.  Że kiedykolwiek Was nie słuchałam. Myślałam, że wiem lepiej. Próbowałam zgrywać nie wiem jak inteligentną i samodzielną, a to Wy pomagaliście mi we wszystkim - mówiła ze wstydem i refleksją
- Max, dziękuję Ci za nasze wspólne jazdy na deskorolce - uśmiechnęła się do koleżanki,  następnie kierując się ku Dustinowi
- Dusty,  dziękuję,  że w każdej sytuacji umiałeś mnie rozśmieszyć. 
- Lucas.  Dziękuję za Twoją stanowczość i poczucie humoru
- Will. Mój najdroższy kuzynie. Będę bardzo tęsknić za Twoimi atakami zazdrości i wścibskości - wybuchnęła  śmiechem Al i spojrzała na Mike'a
- Mike. Dziękuję, że zawsze wspierałeś mnie wtedy, gdy Cię potrzebowałam. Nie zasługuję i nigdy nie będę zasługiwać na kogoś takiego jak ty. Nigdy nie mnie nie zawiodłeś, choć ja zawiodłam Ciebie tak dużo razy. Nigdy Was nie zapomnę. Obiecuję - gdy skończyła swoją wypowiedź w oczach przyjaciół widoczne już były łzy. 
Wszyscy rzucili się ku sobie przytulając ją tak mocno jak nigdy.
- Alessia! - usłyszeli krzyk Annie pochodzący z daleka. Oznaczało to konieczność powrotu. Rodzice dziewczyn już się zjawili.
Drużyna udała się powolnym krokiem w stronę domu Byersów.

Stał przed nim czerwony kabriolet.  Opierało się o niego dwoje dorosłych. Dość szczupła blondynka oraz wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna. Na widok Alessii od razu się rozpromienili.
Dziewczyna powolnym krokiem podeszła do rodziców,  którzy wyściskali ją
- Spakowana? - spytał uśmiechnięty ojciec, na co przytaknęła głową ze smutkiem
- Nie smuć się, przyjdziesz tu jeszcze kiedyś - powiedziała matka Alessii i poczochrała ją po głowie.
Al Obróciła się w stronę swoich przyjaciół
Max, Dustin i Lucas odchodzili już machając  jej. Will rozmawiał z Annie, a Mike stał i wpatrywał się w Alessię.
Podeszła do niego i stanęła naprzeciw
- Żegnaj - oznajmiła łamiącym się głosem.  Starała się nie wypuścić łez, lecz było to takie trudne.
Mike nie wiedział co powiedzieć. 
Zwykle "Do zobaczenia" nie mogło wystarczyć. 
Zrobił więc to, co zrobić miał już dawno temu.
Podszedł bliżej i złożył czuły pocałunek na jej ustach.
Alessia poczuła, że tego właśnie jej brakowało i będzie straszliwie brakować. Przedłużyła więc pocałunek nie zważając na to, że być może wszyscy właśnie wpatrują się w nich. Jego usta koiły wszelkie smutki i na ułamek sekundy zapomniała o wyjeździe.
Czuła ciepło spoczywające na jej ustach i nie chciała się go nigdy pozbywać. Jednak to musiało nastąpić. Dwójka powoli oderwała się od siebie patrząc sobie głęboko w oczy.
- Kocham Cię, Al - szepnął Mike na tyle cicho, że usłyszała to tylko ona
- Ja Ciebie też, Mike - odparła Alessia. Rzucając ostatnie spojrzenie na chłopaka,  oddaliła się i wsiadła do samochodu.
Przyłożyła rękę do szyby, a ciepła łza spłynęła po jej policzku. Pomachała Joyce, Jonathanowi i swojemu kuzynowi.
- Żegnaj - powiedziała cicho wpatrując się w osobę, którą kochała. Nie umiała tylko zrozumieć, dlaczego tak późno to sobie uświadomiła.

Alessia Byers opuściła Hawkins .

Hawkins Love  || mike wheeler 👣Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz