1. Emma/Philip

42 2 0
                                    

Emma


-Pospiesz się.-Scott tupał nogą patrząc na mnie wyczekująco.

Widziałam jak miażdży w dłoni nasze bilety na koncert Java, którego uwielbiał. Dla mnie był przeciętnym raperem. O ile jeszcze jego styl należał do rapu. Poprawiłam jeszcze czerwoną szminkę i rozpuściłam swoje długi do pępka czarne włosy, które opadły miękkim falami na podkoszulek na ramiączkach z wielkim mikrofonem na piersiach.

-Poczekaj...-mruknęłam przyglądając się mu spod zmrużonych powiek.

-Emma bo się spóźnimy na transport...-drgnęłam na swoje pełne imię i obrzuciłam go morderczym spojrzeniem-Zapomniałem... Em...

-Popraw rękawy.-fuknęłam tylko sięgając po torebkę.

Zawsze jak wychodziliśmy gdzieś miał na sobie swoją "imprezową koszulę" w kratkę. Zazwyczaj była czerwona ale wiedziałam, że posiada jeszcze inne kolory. Scott był dość przystojnym facetem z piwnymi oczami, na które zazwyczaj opadały ciemne blond pasma z jego nierównej grzywki, którą podnosił tylko na wyjątkowe imprezy.

Pokazał mi środkowy palec ale podciągnął rękawy do góry. Ubrał dziś rolexa. Czyli szykował się, że dziś będzie miał kogoś w mieszkaniu.

-Możemy już iść?-mruknął.

-Tak.-skinęłam głową i wyszliśmy z mojego mieszkania.

Kiedy podjechaliśmy pod klub "Paradise" zobaczyliśmy już sporawą kolejkę prowadzącą do wejścia. Jęknęłam cicho masując opuszkami palców skrzydełka nosa. Po czym poczułam jak Scott pcha mnie do kolejki klnąc.

-Kurwa, a mówiłem ci, żebyś szybciej się wyzbierała...-przeklinał, a ja fuknęłam na niego czując, że zaraz stracę szpilkę.

-Nie moja wina, że lubią słaby rap...-jęknęłam, a mój przyjaciel zamarł.

-Słaby?! Em proszę cię! To najlepszy wykonawca jakiego słyszałem na amerykańskiej scenie!-mówił to prawię z uwielbieniem w głosie.

-Jak tam chcesz.-oparłam się o szarą ścianę klubu.

Po jakiś dwudziestu minutach byliśmy już wewnątrz klubu. Zaledwie kilka razy tu byłam. Wielki parkiet ze sceną, na której zazwyczaj ulokowany był DJ ale kiedy były koncerty konsola znikała. Bar znajdował się po prostopadłej stronie sceny. Marmurowe kafelki były podświetlone niebieskimi ledami, przez co szklane półki na alkohol wyglądały jak niebieskie. Barman właśnie obsługiwał kilka lasek ubranych jakby wyrwały się z klubu go-go siedzących na białych, skórzanych krzesłach barowych.

Parkiet był zrobiony z płyt, które wyglądały jak z plastiku. Jak zwykle widoczność była lekko ograniczona przez opary z papierosów, a dławiąca woń miksu perfum wywoływała w moim przypadku duszności. Zazwyczaj też pachniało tu trawką ale dziś jakby ten zapach ginął. Głośna muzyka utrudniała komunikacje, a półmrok panujący w otoczeniu sprawiał, że zdarzały się przypadki pieprzących się par w zaułkach klubu. Scott pociągnął mnie za nadgarstek na metalowe schody prowadzące na balkon klubu znajdujący się po jednej i drugiej stronie klubu. Były tam loże, a poza tym lepiej było tam oglądać show niż z zatłoczonego parkietu.

Na czerwonych ciężkich kanapach siedziała już Ashle, Ben, Ian i Tom, którzy też wybrali się na koncert. Kiedy nas zobaczyli od razu zaczeli machać w naszą stronę.

-Wow szałowo!-Ashle wstała z kolan Toma i dała mi buziaka w policzek. Od razu wyczułam od niej wódkę, którą już się raczyli. Widziałam kilka butelek na stole.

PS. Na zawsze twójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz