18. Emma/Philip

31 1 0
                                    

Emma


Trzymałam obie dłonie na kolanach kiedy siedziałam na twardym krześle szpitalnym. Philip stał na polu przed szpitalem i odganiał się od paparazzi, którzy jak muchy do lepu lgnęły w jego stronę.

-Ciężko być jego dziewczyną co?-Barbara przysiadła się do mnie.

Zerknęłam w jej stronę obojętnym wzrokiem. Jej szare oczy bacznie mnie obserwowały. Dziś miała na sobie elegancką bordową sukienkę, dopasowaną do jej szczupłej figury. Włosy miała tym razem brązowe ale pozostała przy takim obcięciu w jakim na codzień ją widywałam w LA.

-Przyjechałam tu dla Joe...-wydawało mi się jasne, że nie będę z nią o tym rozmawiać.

-Rozumiem.-położyła dłoń na mojej dłoni-Masz moje wsparcie kochana.

Skinęłam tylko głową i zaczęłam szybciej mrugać oczami. Chciało mi się płakać. Nie chciano mnie wpuścić do mojego braciszka, który leżał dalej nieprzytomny. Oparłam głowę o ścianę i patrzyłam jak pielęgniarka poprawia poduszkę pod główką Joe'go. Miał podłączoną jakąś rurę... Pewnie do oddychania... Masa ekranów i piszczących urządzeń leżała wokół niego. Pękało mi aż serce na samą myśl o tym. Postanowiłam, że jak tylko wyjdzie z tego zabieram go do siebie. Gerda go nie upilnowała.

Gdyby przypadkowy biegacz nie zobaczył, że mały wchodzi do wody i porywa go fala... Boże nie chciałam o tym myśleć.

-Pani Hasel?-wysoka blond włosa lekarka stała z kartą.

-To ja!-podniosłam się i podeszłam szybko do niej.

-Joseph Hasel to pani brat prawda?-zapytała spokojnie patrząc na mnie.

Lekko mnie zmroziło bo już dawno nie słyszałam jak ktoś mówi do Joe w pełnym imieniu ale szybko się otrząsnęłam i przytaknęłam.

-Tak. To mój brat.-skrzyżowałam ręce na piersiach.

-Wygląda na to, że przebywał trochę za długo pod wodą. Doszło do podtopienia...-poczułam,  że nogi mi się uginają- Ma zachłystowe zapalenie płuc i serce i mózg... Jak już mówiłam zbyt długo się topił. Kiedy się obudzi może nie być taki sprawny jak przedtem.

-Boże...-złapałam się ściany bo upadłabym.

-Spokojnie. Proszę być dobrej myśli.-lekarka uśmiechnęła się słabo-Ważne, że przeżył. Teraz musi się tylko wybudzić.

Nie byłam wstanie jej słuchać. Nawet nie pamiętam kiedy odeszła. Nagle jednak mój wzrok padł na kogoś kto szedł w stronę sali. Jak w transie podeszłam do tej kobiety z piekła rodem.

-Jak mogłaś?!-wrzasnęłam patrząc na jej kamienną twarz-Jak mogłaś pozwolić na to żeby prawie umarł?!

-Ty mała gówniaro! Nie wydzieraj się na mnie bo więcej go nie zobaczysz!-Gerda piorunowała mnie wzrokiem.

-O nie!-prawie się na nią zamachnęłam-To ty go nie zobaczysz! Po tym wypadku zabieram go do siebie! Sąd napewno to przyjmie ponieważ przez ciebie jest w takim stanie!-kipiałam ze złości.

-Ha i co mu dasz?-śmiała mi się prosto w twarz-Klitkę i pracę jako sprzątaczka? Może jeszcze dajesz dupy bogatym dupką by się utrzymać?

Tego juz było za wiele. Zaczęłam się trząść ze wściekłości. Poczułam tylko jak Barbara łapie mnie za ramie.

-Nie warto.-patrzyła z obrzydzeniem na kobietę, która dopuściła do takiej tragedi.

-Stoisz po jej stronie?-Gerda była wręcz zszokowana.

PS. Na zawsze twójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz