12. Emma/Philip

35 1 0
                                    

Emma

Nie znałam tej dziewczyny w ogóle. Pamiętałam ją przelotnie z koncertu Javy. Jednak wkurzyło mnie jak potraktował ją Philip. Ok. Może i nie była święta... Ale takie chamstwo było dla mnie czymś podłym.

-Hej!-Philip dogonił mnie na schodach prowadzących na parking.

-Co?-strzepnęłam jego dłoń z mojego barku.

-Co cie ugryzło?-obrócił mnie stanowczo ale delikatnie.

-Mówiłam ci już...-przeszywałam go wzrokiem.

-Ale nic z tego nie rozumiem.-podrapał się po brodzie.

Strasznie zarósł i mi się to podobało. Przybrałam jednak marsową twarz patrząc na niego i czekając aż coś ogarnię.

-Po prostu się tak nie robi.-wzruszyłam ramionami i zaczęłam iść na górę.

-Ktoś cie tak spławił?-usłyszałam za plecami.

Przeszło mi przez myśl, że tak. Jednak z czasem zmieniło to jakoś swój urok. Byłam młoda i głupia i bardziej to traktowałam jako coś nie wartę rozpamiętywania.

-Powiedzmy.-podeszłam do auta.

-Ciekawie.-wydał się zaskoczony.

-Uwarzasz mnie za świętą?-podparłam głowę o rękę.

-To pytanie jest prowokujące?-uniósł brew odpalając silnik.

-Ty mi powiedz.-nie za bardzo wiedziałam czy chce się z nim dzielić czymś z mojej  przeszłości.

-Czekam na historię.-zaczął jechać w stronę bloków.

-Może w mieszkaniu.-może było tu adekwatnym słowem.

-Spoko.-wzruszył ramionami.

Jechaliśmy za tem w milczeniu. Dopiero w mieszkaniu poszedł do kuchni i wyjął z lodówki dwa piwa, które musiał zauważyć i położył je na stoliku.

-Co ty robisz?-zamknęłam drzwi na zasuwkę.

-Czekam na historię z twojego życia.-poklepał miejsce obok siebie na kanapie.

-Nie...-wydawało mi się, że sobie jaja robi.

-Sama się zgodziłaś.-włączył muzyczną stację w TV.

Westchnęłam i oklapłam ciężko na kanapę biorąc do ręki piwo. Lekarz nie zabronił mi pić więc nie czułam potrzeby powstrzymania się od piwa.

-Był taki koleś. Impręza u kumpeli w LA... Miałam może osiemnaście...-zamyśliłam się-Za dużo wypiliśmy... Potem nie chciał mieć ze mną cokolwiek współnego.

Nie zagłębiałam się w detalę. Zresztą nie wiele pamiętałam z tego zajścia. Ale fakt jak spławił tą laskę na plaży trochę odświeżył mi ten obraz.

-Proszę, proszę, proszę...-jego oczy zaświeciły się-A twoi rodzice? Czemu ojciec ci nie pomógł?

-Ojciec?-prychnęłam racząc się piwem-Nigdy go nie poznałam. Olał matkę po tym jak się dowiedział, że się urodzę. Kazał jej wybierać między mną, a nim. Wiem, że to był jakiś student... Tyle matka mi powiedziała.-olałam ten temat dawno temu. Nigdy nie przeszło mi przez myśl żeby go szukać-A ojciec Joe'go to zupełnie inny koleś. Matka nigdy nie mówiła z kim się prowadza. On też ją potem zostawił kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży.

Pamiętałam jak mama w tedy płakała. Bała się, że sobie nie poradzi. Niewiedziałam nawet kim był ten człowiek ale przestałam wierzyć w miłość widząc jak mama płaczę co noc. Zawsze nie sprawiałam jej jakiś specjalnych problemów więc mogłam jej pomóc przy dziecku. Może to w jakiś sposób mnie zmieniło i nie wierztyłam w rycerzy na białych koniach. Widziałam kontem oka, że Philip przez chwilę nad czymś myślał.

PS. Na zawsze twójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz