4. Emma/Philip

46 2 0
                                    

Emma

Było mi z tym dobrze, że nie wpadałam na bożyszcza nastolatek kiedy sprzątałam jego dom. Chodź powoli obawiałam się, że dostanę jakiegoś urazu psychicznego po kolejnym sprzątaniu stringów w panterkę i porozwalanych lamp, mebli i plam niewiadomego pochodzenia. Ochyda! Dogadałam się z Javą czy też jak kazał do siebie mówić Philipem odnośnie puszczania muzyki na cały regulator za co byłam mu wdzięczna. I tak cały miesiąc. Któregoś jednak razu kiedy byłam w kuchni i wyłam coś co przypominało Riri usłyszałam stukot obcasów na holu, który prowadził albo do klatki schodowej, salonu i jadalni połączonej z kuchnią albo bezpośrednio do kuchni.

Kiedy przestałam fałszować zobaczyłam bardzo ładną blondynkę w prostych włosach i mini z białą podkoszulką ukazującą płaski brzuch dziewczyny. Miała wielkie zielone oczy, którymi wodziła po domu, a potem skupiła wzrok na mnie.

-Mogłabyś ściszyć muzykę?!-krzyknęła ale nie tak jak to robią bogaci ludzie tylko z jakąś nutką prośby.

-Jasne.-skinęłam głową cała czerwona. Czy ona słyszała jak wyje?

-Dużo lepiej.-uśmiechnęła się ciepło-Zastałam Philipa?

A więc to musiała być, któraś z właścicielek bielizny albo, w krótce ja będe musiała sprzątać i po niej... Wzdrygnęłam się co nie uszło jej uwadzę bo zrobiła zatroskaną twarz.

-Nie ma pana Hilla.-mruknęłam i znów okrężnymi ruchami zaczęłam ścierać marmurowy blat.

Może jak ją zignoruje pójdzie sobie?

-A nie wiesz kiedy wróci?-wyrażnie nie była zadowolona z tego.

-Jak się umawiam to jestem.-usłyszałam od drzwi i aż wzniosłam oczy do nieba.

Dlaczego Bóg mnie tak karał? Ogółem nic do gościa nie miałam ale moja praca tu mogła mi utrudnić dostanie opieki nad moim bratem... Im bardziej sobie to uświadamiałam tym bardziej nienawidziłam babki i Hilla!

-Nareście.-blondi wyglądała jak naburmuszona laleczka.

-Napijesz się czegoś?-Philip wszedł do kuchni obrzucając mnie spojrzeniem- Hej...

Nie zapytał mnie o imię więc mówił zawsze do mnie w zwrotach bezosobowych. Nawet mi to pasowało. Byłam tylko sprzątaczką w jego wielkiej willi. Jednak zawsze zawieszałam na nim wzrok zastanawiając się jak się wybił? Może przez wygląd? Zawsze miał na sobie dopasowane podkoszulki. Dziś np. czarny, opinający się na muskułach i jeansy. Chyba męskie rurki. Przetarte na kolanach z kilkoma przedarciami. I te tatułaże... Albo wybił się przez ojca? Zauważyłam, że chyba się za bardzo zamyśliłam bo wyczekiwał na moje przywitanie. Skinęłam tylko głową i wyszłam z kuchni zabierając się za stolik do kawy w salonie.

-Nie, dzięki.-blondi miałam bardzo melodyczny głos-Chciałam się upewnić czy pamiętasz o balu i czy przyjdziesz z kimś?-rzuciła nieśmiało.

-Nie wiem jeszcz.-odpowiedział.

Było to dziwne. Bo skoro nie byli parą to kim ona była? Bo raczej nie byli po tych pytaniach. Tak to by szli razem.

-Obiecałeś...-przybrała smutny ton.

-Przyjdę siostrzyczko.-zaśmiał się cicho.

Siostra! No proszę. Nie wiedziałam, że ma siostrę. Nigdy tu raczej nie zaglądała kiedy go nie było. Zaczęłam czyścić szafkę, też o zgrozo szklaną pod wielkim telewizorem.

-A dasz występ?-zapytała pełna nadziei.

-Wykończysz mnie kobieto...-był lekko poirytowany ale słyszałam nutkę radości w jego głosie.

PS. Na zawsze twójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz