16.Emma/Philip

30 1 0
                                    

Emma


Czułam się dziwnie widząc jak Philip oddala się i znika gdzieś za drzwiami. Abby kurczowo złapała moje ramie i uśmiechnęła się przepraszająco.

-Nie sądziłam, że akurat teraz ciebie wybierze.-mruknęła prowadząc mnie do stolika.

-Ja też.-przyznałam jej rację.

-Zazwyczaj wybiera celebrtki, modelki itd. Ty jesteś specjalna...-szukała jakiś słów, a mi szybko się przypomniały słowa Scotta.

Nie pasowałam tu i widziała to również Abby. Skinęłam tylko głową patrząc na ludzi, którzy tańczyli w pół mroku w oczekiwaniu na koncert.

-Będzie dawać koncert?-zapytałam siadając.

-Tak. Między innymi po to został zaproszony.-Abby rozsiadła się na krześle-Widzisz nasza rodzina jest bardzo wpływowa i jeśli ja albo Philip się gdzieś pojawiamy robi się z tego szum. Bale dobroczynne są tego najlepszym przykładem. A Greg... Hmmm...-ucieła bo do stolika podeszła wysoka i szczupła rudowłosa kobieta.

Miała na sobie czarną obcisłą sukienkę skompaną w brokacie. Włosy miała zaczesane w luźne loki na jedną stronę odsłaniając gołe ramiona.

-TY!-wskazała na mnie palcem, a ja tylko ilustrowałam ją wzrokiem.

-A ty to kto?-Abby wstała poprawiając sukienkę.

-Madelayda Hemill.-wydała gardłowy odgłos jakby się chciała zakrztusić.

-Córeczka do prawnika Hemilla?-Abby wyglądała jakby ją to bawiło.

-Nie wtrącaj się...-pchnęła ją na krzesło tak, że Abby usiadła na nim-A ty? Co myślisz, że możesz sobie tak po prostu wpadać z Hillem? Jest mój rozumiesz zdziro!-jej piszczący głos doprowadził mnie do bólu głowy.

-Niewiem za bardzo o co ci chodzi.-zmierzyłam ją wzrokiem.

Była już pijana bo chybotała się na czerwonych szpilach po za tym nie chciałam wchodzić w dyskusję z kimś kto pieprzył się z Philipem. Dziwne ukucie w piersi zasugerowało mi zazdrość.

-O co?! Pieprzy cie prawda?!-jej głos chyba słyszało pół sali.

Złapałam kontakt wzrokowy ze Scottem, który zastygł za barem patrząc na cąłą tą scene. Musiał to słyszeć. Spojrzałam z powrotem na Madelayde, która wyglądała jakby szykowała się do bójki.

-Nie rób sobie gorszej wiochy niż teraz...-Abby wstała patrząc na nią wściekłym spojrzeniem.

Miałam ją za spokojną kobietę ale za tym wzrokiem czaiła się jakaś wściekłość. Podparłam się o stolik biorąc szampan, który stał obok i uśmiechając się sztucznie usiadłam na krześle. Nie mogłam dać się sprowokować.

-Mów szmato! Chcesz jego kasy?!-jej wzrok gdyby dał radę wypaliłby we mnie dziure.

-Hej mała uspokój się...-obok niej pojawił się Dreyk, który złapał ją za ramię.

-Ale ta zdzira...-jej prawie zapłakany głos zaczął mnie doprowadzać do szału.

-Nie obrażaj jej.-stanowczy głos Dreyka sprawił, że kobieta potrząsnęła głową.

-Ja go kocham...-mruczała pod nosem.

-Ale nie jesteście razem.-Dreyk próbował teraz łagodnie-Chodź przewietrzymy się.

Zerknął na mnie i na Abby i wyprowadził rozchisteryzowaną kobietę z restauracji. Abby przez chwile patrzyła w nicość ale szybko utkwiła wzrok we mnie.

PS. Na zawsze twójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz