Emma
Ostre światło lamp nie pozwalało mi normalnie widzieć. Czy ja już nie żyłam? Jednak czy w niebie albo tam gdzie trafiłam pikało by coś koło mojego ucha? Powoli też mój wzrok oswajał się z tym cholernym światłem. Bolała mnie głowa... Co się właściwie stało?
-Emma?-usłyszałam obok.
Próbowałam się podnieść ale nie mogłam. Więc obróciłam głowę. Zobaczyłam Philipa, który siedział na stołku obok patrząc na mnie szczęśliwymi zielonymi oczami.
-Co się stało?-byłam jeszcze oszłomiona.
-Zemdlałaś i rozwaliłaś sobie łuk brwiowy.-wstał opierając się o łóżko.
-Jestem w szpitalu?!-zerwałam się nagle i usiadłam na łóżku pociagając za sobą kable i kroplówkę.
-Tak. Spokojnie.-w mgnieniu oka usiadł koło mnie i złapał mnie za dłoń, która nie była skaleczona.
-O pani Emma.-uśmiechnął się lekarz, a ja opadłam na poduszkę wyrywając dłoń z dłoni Philipa.
-Kiedy wyjdę?-nie interesował mnie mój stan zdrowia. Chciałam stąd wiać.
-Spokojnie. Jest pani osłabiona. Dodatkowo wdało się zakażenie w pani ranę. Kilka dni przewiduję...
Przestałam go słuchać. Kilka dni?! Muszę pracować! Chciałam żeby Joe jak najszybciej ze mną zamieszkał. Kilka dni do o kilka dni za dużo.
-Chcę się wypisać na żądanie...-mój słaby głos nikł w pomieszczeniu ale lekarz przestał paplać.
-Jak to?-wzrok Philipa wbił się w moją twarz.
-Proszę o szybszy wypis!-zwróciłam się bezpośrednio do lekarza.
-Może pani sobie poważnie zaszkodzić...-lekarz ściskał podkładkę z moimi wynikami badań.
-Nie obchodzi mnie to. Proszę o wypis.-byłam stanowcza.
Poczułam jak moje oczy robią się szklistę. Nie mogłam tu leżeć wiedząc, że te kilka dni może mnie odsunąć od zabrania Joe'go mojej babce.
-Ile ma pani lat?-lekarz zilustrował mnie wzrokiem.
-Dwadzieścia jeden.-mruknęłam.
-W takim razie nie mogę pani zatrzymywać na siłę...-lekarz wyszedł zrezygnowany.
-Chcesz się wykończyć?-Philip wstał i patrzył na mnie jak na wariatkę.
-Dziękuje, że wezwałeś karetkę.-domyślałam się, ze to zrobił-Ale muszę wracać do pracy...
-Oszalałaś!-wydawał się wzburzony.
-Nie.-nie zamierzałam się tłumaczyć.
Chciałam wracać do pracy. Zażyje jakieś witaminy i bardziej będę dbać o dłoń ale nie mogę tu zostać.
-Zadzowniłem do firmy, w której pracujesz.-zaczął, a ja zdębiałam.
-Co zrobiłeś?!-stopniowo podnosiłam głos.
-Obiecali, że dadzą ci płatny urlop.-nie zdawał sobie sprawy co narobił. Mogli mnie wywalić.
-Ustalmy coś ok? Ty jesteś moim pracodawcą, ja sprzątaczką. Nie wpieprzaj się w moje sprawy!-jak śmiał się wtrącać w moje życie.
Cholera niech idzie pieprzyć te panienki, a mi da się skupić na moim życiu, które właśnie się waliło.
-Co cie ugryzło?-zrobił się zakłopotany.
CZYTASZ
PS. Na zawsze twój
Roman d'amourŻycie rapera bywa nie tak kolorowe jak ukazane jest na forach publicznych. Philip coś o tym wie jako przedstawiciel kultury hip hopowej. Jednak kiedy w jego życiu pojawia się Emma przestaje patrzeć na świat jak na jedną wielką imprezę. Czy odkryje...