Emma
Nie chciałam być egoistą. Nie chciałam też by Philip był sławny. Poczułam ukucie w piersi kiedy usłyszałam o Hip Hop NY. Nie chciałam by jechał. Z drugiej strony kochałam go na tyle by wiedzieć, że nie jest to sprawiedliwe żeby odbierać jego marzenia jako Javie.
Westchnęłam ciężko i zobaczyłam, że patrzy wprost na mnie. Widocznie dostrzegł na mojej twarzy coś bo uniósł lewą brew ku górze. Jego twarz ułożyła się w wielki pytajnik w moim kierunku.
-Emma?-podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
-Muszę się przewietrzyć...-wycofałam się z sypialni ku zdziwieniu wszytskich i ruszyłam na plaże.
Dopiero co straciłam Joe... Nie chciałam żeby jechał do jebanego NY i żeby napalone nastolatki krzyczały spod sceny by się z nim przeruchać... Tak widziałam nie raz co się działo na tych koncertach i do czego mogły służyć kartony za sceną. Ufałam mu ale nie mogłam przeboleć, że wyjedzie. Kurwa po prostu wyjedzie... Kopnęłam w jakąś wydmę na plaży.
-Hej mała!-złapał mnie za rękę dysząc ciężko- To dla mnie szansa! Wyjść z cienia ojca! Stać się kimś!
Wydawało mi się to tak proste i tak zabawnie normalne. Ale ja do cholery zarabiałam sprzątaniem, a nie śpiewaniem do tłumu.
-Wiem... Ja tylko...-nie mogłam mu spojrzeć w oczy.
To było dziwne... Co się ze mną działo? Bolało mnie strasznie, że zostałam sama na świecie. A myśl o tym, że Philip też wróci do bycia Javą przerażała mnie!
-Ejj... Emma...-skierował delikatnie moją twarz na siebie łapiąc mnie za podbrudek-Skarbie to tylko kilka dni. Obiecuje, że wrócę do ciebie i pomogę ci z tym horrorem...-wydawał się stanowczy ale miękka nuta w jego głosie mnie przekonała, że nie jest mu łatwo. Muszę skończyć być egoistką.
-Dobrze.-uśmiechnęłam się słabo, a on nakrył moje usta swoimi.
Wieczorem już był spakowany, a ja stwierdziłam, że wrócę do mieszkania. Musiałam w końcu wrócić tam.
Scott już czekał w mojej kuchni z czteropakiem i pizzą. Uśmiechał się z nad rzeczy, które dziś pewnie skonsumujemy i wpatrywał się w mecz.
-Wróciłaś...-zaśmiał się udając niezadowolonego.
-Tak.-przytuliłam go na powitanie.
-Co za fiut, że nie zaproponował ci wyjazdu!-odrazu przeszedł do sedna.
W sumie nawet nie namawiał mnie żebym pojechała. Wzruszyłam tylko obojętnie ramionami i usiadłam na kanapie.
Philip
Siedziałem już w samolocie i obmyślałem plan działania. Brakowało mi jednak Emmy. Zdałem sobie sprawę, że mogłem jej dać szansę na wyjazd ze mną do NY, a ja głupi zapomniałem... Skręcało mnie na myśl, że wyniosła się z mojej sypialni do mieszkania. Jednak troszkę pocieszający był fakt, że został przy niej Scott.
-Nad czym tak dumasz?-Dreyk usiadł koło mnie.
-Myślę o Emmie...-przyznałem szczerze otwierając laptopa.
-U...-zagwizdał- Poważnie cie widzę wzięło...
Widziałem dezorientację w ludziach, którzy znali mnie od bardzo dawna. Relacja z Emmą była dla nich zbyt skomplikowana bo słynąłem z niepozostawania w związkach na dłużej. Jednak d;a tej kobiety mogłem kurwa nawet przestać być Javą! I tego niestety teraz chciałem uniknąć.
-Wiem.-przyznałem wracając do rozmowy.
-Sądziłem, że to będzie przelotny romans ze sprzątaczką. Jak na filmach. A ty dalej za nią chodzisz jak pies na smyczy.-zaśmiał się.
Zawrzało we mnie na te słowa ale zignorowałem to widząc uśmieszek Dreyka. Kiedy wylądowaliśmy zadzwoniłem do Emmy ale połączenia były zaraz po drugim sygnale zwalczane. Zaniepokoiło mnie to ale tylko westchnąłem i odrazu zabrałem się za próby.
Wieczorem Dreyk zabrał mnie do jakiegoś baru. Widział w jak kiepskim jestem humorze. Postawił przede mną trzy shoty i uśmiechnął się głupkowato.
-Nie...-próbowałem się wykręcić ale mój przyjaciel podniósł rękę do góry.
-Philipie milcz!-zwrócił się do mnie w pełnym imieniu unosząc brew.
Był bardzo poważny, a przy tym prze komiczny. Wzruszyłem tylko ramionami sięgając po pierwszy kieliszek.
Nawet niewiedziałem kiedy z trzech zrobiło się dwadzieścia shotów. Humor poprawił mi się już do takiego stopnia, że śmiałem się z Dreykiem z gościa, który katował kawałek Eminema. Strasznie fałszował.
-Hej wolne?-usłyszałem nagle za sobą.
Obróciłem się i zobaczyłem długonogą blond piękność z chyba zielonymi oczami. Miała na sobie czarną i za krótką sukienkę dopasowaną do ciała. Stała jeszcze w miarę prosto więc jeszcze się tak nie spróła jak ja i Dreyk.
-Uuuu jasne bogini!-Dreyk kiedy był podpity chciał ruchać. Widziałem to w jego oczach.
Ta blondi chyba nie zdawała sobie sprawy z zamiarów mojego przyjaciela. Usadowiła dupeczkę koło mnie na krześle i zaczęła sobie kręcić włosy na palcu.
-Java? Czy aby na pewno?-czyli wiedziała kim jestem.
-Dziś prywatnie słońce.-sięgnąłem po szklankę z sokiem.
-Co się z tobą stało? Chyba nie odmówisz mi autografu?-zachichotała.
-A gdzie go chcesz?-sprowokowałem ją.
-Może tu.-nachyliła się wypinając cycki.
Może kiedyś bym dał się skusić ale nie teraz. Teraz chodziła mi tylko jedna kobieta po głowię. Na pewno nie była seksi blondynką, która chce się ze mną pieprzyć w barze.
-Sorry mała ale nie mam ochoty...-mruknąłem tylko.
-Co się z tobą stało?!-oburzona zeskoczyła z krzesła.
-Nie interesujesz go laleczko. Ale mnie jak najbardziej.-Dreyk oparł się tyłem o bar i zaczął szczerzyć się do niej.
-Ty masz kogoś?!-do dziewczyny chyba zaczęło to dochodzić.
-Tak.-przyznałem szczerze.
-Osz kurwa!-blondi krzyknęła zachrypniętym głosem.
-Ostra...-jęczał mój przyjaciel.
-Nie wierze!-blondi uwiesiła się mojej szyi.
-To uwierz.-westchnąłem i próbowałem ją strzepnąć ze mnie.
-Może cie czymś przekonam?-mruczała.
Kurwa była tak zdesperowana czy tak głupia?Odsunąłem ją od siebie i w tedy stało się coś nieoczekiwanego. Laska po prostu wbiła się w moje usta, a do moich rozszerzonych oczów z szoku dostał się flash z aparatu.
-Kurwa!-wyskoczył Dreyk.
-Ja pierdole idź się lecz!-zacząłem panikować odpychając laskę.
Gdy Emma to zobaczy... Nie, nie, kurwa nie!
CZYTASZ
PS. Na zawsze twój
RomanceŻycie rapera bywa nie tak kolorowe jak ukazane jest na forach publicznych. Philip coś o tym wie jako przedstawiciel kultury hip hopowej. Jednak kiedy w jego życiu pojawia się Emma przestaje patrzeć na świat jak na jedną wielką imprezę. Czy odkryje...