Emma
-PORĄBAŁO CIE!-głos Scotta dudnił w moim mieszkaniu kiedy pakowałam się do pracy.
Stwierdziłam w piątek, że czuję się już lepiej, a jakoś musiałam odreagować informację o tym, że idę z Philipem na tą drogą imprezę. Niestety nie miałam wyjścia.
-Zamknij się...-warknęłam zapinając zamek bluzy.
-Bzykłaś rapera!-jego oczy były wielkości dwóch wielkich brązowych kul.
-Może tego tak nie ujmować?-nie podobało mi się to.
Niewiedziałam co nas łączy z Philipem ale dobrze się czułam w jego towarzystwie. Chciał mi pomóc sprowadzić młodego do domu więc czemu miałam nie korzystać?
-Będą z tego kłopoty.-usiadł na kanapie i skrzyżował ręce.
-Może nie tak duże jak to.-wskazałam na rane na łuku brwiowym.
Na szczęście miałam to dziś wieczorem zdjąć jak i bandaż z ręki. Nie musiałabym w tedy się martwić tym, że jutro ktoś do mnie podejdzie i zacznie wypytywać...
-Ale idziesz na bal z nim. Na którym na dodatek ja będę robił za barmana...-uderzył się w rękę czołem.
-No to złapiesz autograf.-wzruszyłam ramionami.
-Coraz mniej mi się to podoba. Jednak to wygląda jak śmieszna komedia z melodramatem na końcu.-Scott zmarszczył nos poprawiając okulary na nosie.
-O przymknij się już.-zawiesiłam torbę na ramieniu i skierowałam się do wyjścia.
Kiedy Philip się dowiedział, że byłam dziś w pracy o mało nie przywalił w ścianę kiedy odbierał mnie z usuwania szwów. Widziałam jak zacisnął usta cały czerwony na twarzy.
-Po cholere?-odezwał się w końcu kiedy podjechaliśmy pod stacje benzynową.
-Nudziło mi się.-zaczęłam się bawić palcami patrząc przed siebie.
-Mogłaś znów zemdleć!-kontem oka widziałam, że wznosi oczy ku górze.
-Mogłam ale nic mi nie jest. Jestem zmęczona więc może w końcu zatankujesz?-spojrzałam prosto w jego oczy.
-Co za uparta baba...-wyszedł trzaskając drzwiami auta, a ja się wzdrygnęłam.
Siedziałam patrząc na bliznę na ręce. Philip natomiast zatankował i poszedł zapłacić. Widziałam przez szybę stacji jak sprzedający i kilku klijentów proszą o autograf. Nawet jedna laska wyciągnęła telefon żeby zrobić sobie z nim zdjęcie. Poczułam się dziwnie patrząc na to wszytsko. Philip był za to naturalny w tym wszytskim. Uśmiechał się do tych ludzi i widziałam, że sprawia mu to frajdę. Kiedy zapłacił i skończył z fanami wrócił do auta.
-Już do tego przywykłeś co?-uśmiechnęłam sie słabo.
-No tak.-mruknął odpalając silnik.
-Widzę.-rzuciłam pod nosem.
-Przeszkadza ci to?-zadał mi to pytanie nagle.
-Nie wiem.-powiedziałam szczerze.
Bałam się, że jak sformalizujemy naszą relację będę atakowana przez kolorową prasę, a wraz ze mną Joe. A w tedy sąd napewno nie da mi pod opiekę dziecka. Zaczęło mnie to drażnić na tyle, że żołądek podszedł mi do gardła.
-Ouu...-zmarszczył nos.
Dziś miałam spać u niego. Jednak z jego humorem wątpiłam czy to wypali. Weszłam do jego domu kierując swoje kroki odrazu pod prysznic. Byłam zmęczona i chciałam się wykompać przed pójściem spać.
CZYTASZ
PS. Na zawsze twój
DragosteŻycie rapera bywa nie tak kolorowe jak ukazane jest na forach publicznych. Philip coś o tym wie jako przedstawiciel kultury hip hopowej. Jednak kiedy w jego życiu pojawia się Emma przestaje patrzeć na świat jak na jedną wielką imprezę. Czy odkryje...